30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Umierać za ojczyznę?!

Ocena: 4.2077
1518

Do szkoły podstawowej i średniej chodziłem za tzw. komuny, a maturę zdawałem w stanie wojennym. Pomimo oczywistych ograniczeń ówczesnego systemu edukacji, wynikających m.in. z deklarowania „wieczystej” przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, wyniosłem ze szkoły żywy mit polskich bohaterów, którzy oddali życie w obronie ojczyzny. W tamtym czasie większość ludzi nie miała chyba wątpliwości, że jak ktoś napadłby na Polskę, to trzeba by chwycić za broń. Tymczasem z sondaży robionych w ostatnich latach wynika, że obecnie tylko około 30 proc. zdolnych do walki Polaków zgłosiłoby się od razu do formacji zbrojnych lub sanitarnych, gdybyśmy zostali zaatakowani przez obce państwo. Większość szukałaby dla siebie i swojej rodziny bezpiecznego miejsca. Z badań przeprowadzonych w 2015 r. przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych wynikało, że największą gotowością do obrony ojczyzny odznaczają się mieszkańcy województw wschodnich, a największy procent deklarujących szukanie schronienia w kraju lub poza jego granicami to mieszkańcy województw zachodniej Polski.

Przypominają mi się słowa piosenki Marii Peszek: „Gdyby była wojna […]. Po kanałach z karabinem nie biegałabym. Nie oddałabym ci, Polsko, ani jednej kropli krwi. Sorry, Polsko […]. Lepszy żywy obywatel niż martwy bohater”. Co prawda, niektórzy tłumaczyli, że piosenka nie jest wyrazem obojętności na losy ojczyzny, ale ironicznym wskazaniem, że patriotyzm to nie tylko pełna grobów „bohaterszczyzna”. Być może, ale pozostaje prawdą, że dziś wielu rzeczywiście „nie oddałoby Polsce ani kropli krwi”. Na Zachodzie na fali ruchów 1968 r. modne stało się hasło, że lepiej być czerwonym niż martwym, czyli że jakby Związek Radziecki napadł na Zachód, to lepiej się poddać niż zginąć. Słowo „ojczyzna” nie tylko wydaje się być dla wielu puste, ale też kojarzy się z jakimś gotowym do przemocy nacjonalizmem, bo przecież powinniśmy budować społeczeństwo otwarte, bez granic, a nie zabijać czy dać się zabić w bezsensownej obronie jakiegoś skrawka ziemi. Z drugiej strony trzeba zauważyć, że sporo zależy od okoliczności. Gdyby jakiś wróg rzeczywiście zaczął bombardować polskie miasta, to być może wielu z tych, którzy wcześniej składali mało patriotyczne deklaracje, zgłosiłoby się do wojska i chwyciło za broń.

W Polsce podziwiamy Ukraińców, którzy dają odpór Putinowskiej armii i są gotowi na śmierć w obronie ojczyzny. Mam jednak wrażenie, że we Włoszech ludzie generalnie nie rozumieją takiej postawy. Nie słyszałem od żadnego Włocha słów uznania dla walczących zbrojnie Ukraińców. Włosi współczują ludziom, którzy cierpią z powodu wojny, ale tym bardziej zdają się uważać, że lepiej byłoby nie podejmować zbrojnej walki, tylko rozmawiać, pójść na kompromis, bo każda przemoc jest bezsensowna. Kiedy pewnej znajomej Włoszce powiedziałem, że niektórzy w Polsce nie rozumieją, dlaczego papież Franciszek potępia ogólnie wojnę, a nie potępi wyraźnie Putinowskiej agresji, wyrażając jednocześnie poparcie dla walczących Ukraińców, to usłyszałem, że tak nie można zrobić, bo po obydwu stronach są ludzie, i że trzeba zasiąść do pertraktacji. A znajomy Włoch przekonywał, że Ukraina powinna pójść na kompromis, czyli m.in. zgodzić się na to, aby być strefą zdemilitaryzowaną. Bo inaczej będą ginąć ludzie. Idea walki o niepodległą ojczyznę moim rozmówcom jakoś nie przychodziła do głowy.

Dlaczego właściwie ktoś jest gotów umrzeć za ojczyznę? Można by odpowiedzieć: dlatego, że jest patriotą. A patriotyzm oznacza – jak napisał w książce „Pamięć i tożsamość” Jan Paweł II – „umiłowanie tego, co ojczyste: umiłowanie historii, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego”. „Nasze dzieje uczą – zauważa z uznaniem papież Polak – że Polacy byli zawsze zdolni do wielkich ofiar dla zachowania tego dobra albo też dla jego odzyskania. Świadczą o tym tak liczne mogiły żołnierzy, którzy walczyli za Polskę”. Jednocześnie Jan Paweł II podkreśla, że ziemska ojczyzna nie jest absolutem, ale prowadzi nas do ojczyzny wiecznej, do ojcowizny samego Boga Ojca. Jednak perspektywa ojczyzny niebieskiej nie tylko nie umniejsza miłości do ojczyzny doczesnej, ale sprawia, że można – myśląc o przyszłych pokoleniach – oddać za nią życie. Bo skoro jest życie wieczne, to życie doczesne nie jest najważniejsze i można je poświęcić dla większej sprawy.

Idziemy nr 12 (855), 20 marca 2022 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 30 kwietnia

Wtorek, V Tydzień wielkanocny
Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać,
aby wejść do swojej chwały.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 27-31a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter