W czerwcu Kościół warszawsko-praski wzbogacił się o sześciu neoprezbiterów. Gdzie będzie pierwsza parafia, w której będą służyć – okaże się 23 czerwca.
Ks. Piotr Domański, |
Ks. Marcin Dominiczak, |
Ks. Grzegorz Harasim, |
Ks. Sebastian Lis, |
Ks. Tadeusz Siewko, |
Ks. Dawid Więcek, |
Pochodzą z różnych miejsc, środowisk i rodzin, ale połączyło ich wspólne powołanie.
Najmłodszy, ks. Piotr Domański, musiał uzyskać dyspensę od obowiązującego do święceń wieku kanonicznego 25 lat. Ale i tak na roku sprawował funkcję seniora, czyli przewodniczącego samorządu kleryckiego. Księdzem chciał zostać już w dzieciństwie. Napisał pracę magisterską z liturgiki o błogosławieniu budynków użyteczności publicznej.
Z kolei ks. Marcin Dominiczak jest najstarszy. Przed wstąpieniem do seminarium skończył studia w Centrum Studiów Samorządu Terytorialnego i Rozwoju Lokalnego UW. Po studiach nawet podjął pracę w jednej z korporacji – to doświadczenie bardzo pomaga mu w kontaktach ze świeckimi. W końcu Bóg pociągnął go do służby.
Ksiądz Grzegorz Harasim seminaryjną przygodę rozpoczął w archidiecezji warszawskiej. Wziął jednak dwa lata urlopu dziekańskiego, by wrócić do kleryckiego życia już w seminarium warszawsko-praskim. Tymczasem zdążył zrobić licencjat z historii na Uniwersytecie Warszawskim. Powołanie do kapłaństwa pomógł mu rozpoznać proboszcz.
Ksiądz Sebastian Lis do seminarium przyszedł zaraz po Technikum Gastronomiczno-Hotelarskim. Całe życie służył jako ministrant i lektor. Ta posługa bardzo pomogła mu w odkryciu powołania. Swoją decyzję zawsze uważał za naturalną.
Ksiądz Tadeusz Siewko myślał o kapłaństwie już w LO im. Staszica. Uważał jednak, że trzeba mieć konkretny zawód, dlatego, wygrawszy w klasie maturalnej dwa indeksy na katolickie uczelnie, wybrał studia na Wydziale Inżynierii Środowiska Politechniki Warszawskiej. Ale odczuwał pustkę; miał przekonanie, że nie jest na swoim miejscu. Po roku wycofał dokumenty i złożył je w seminarium na Tarchominie.
Ksiądz Dawid Więcek jako jedyny pochodzi z południa Polski. Przez parę lat po maturze szukał swojej drogi. Trafił do Centrum Misyjnego na terenie diecezji warszawsko-praskiej, a stamtąd, za namową znajomego księdza, do seminarium. I – jak mówią jego kursowi koledzy – najlepiej ze wszystkich odnalazł się i wtopił w swoją nową diecezję.
Zanim trafią na parafie
Czas po święceniach kapłańskich jest niezwykle intensywny. To prymicyjne Msze Święte odprawiane tam, skąd pochodzą, w parafiach i ośrodkach, gdzie jako klerycy mieli praktyki duszpasterskie: w klasztorze sióstr benedyktynek samarytanek w Niegowie, w otwockim Domu Księży Emerytów, w Instytucie Prymasowskim w Choszczówce itd.
Zanim rozpocznie się zwykła praca w parafiach, nie odpoczną. Jeszcze do końca czerwca mogą mieszkać w seminarium. Potem pójdą na zastępstwa do parafii, głównie jednoosobowych, by tamtejsi kapłani mogli wyjechać na urlop. Ksiądz Tadeusz będzie pomagał w Zerzniu i w Gliniance oraz w szpitalu kardiologicznym w Aninie, ks. Dawid trafi do parafii w Helenowie, w Nadmie i do szpitala kolejowego w Międzylesiu, a ks. Piotr pójdzie na pielgrzymkę warszawsko-praską.
Rzecz jasna, mają obawy przed nieznanym: jak to będzie, do której trafią parafii. Większa jest jednak radość z daru kapłaństwa, jaki otrzymali – nie dla siebie, ale dla innych, jak mówią. Szczególnie że to Rok Miłosierdzia i można ludziom już osobiście nieść Chrystusa, pomagać jednać się z Bogiem. A i u proboszczów pewnie znajdą ojcowską pomoc.
Jakimi chcą być kapłanami? – Świętymi – odpowiadają krótko, z uśmiechem. – Nasze plany, wysiłki mogą spełznąć na niczym. Trzeba zaufać Bogu, Jego miłosierdziu. Na to liczymy.
Jakie mają potrzeby? – Módlcie się za nas! – proszą.
***
Ks. dr Sławomir Kielczyk, wicerektor seminarium warszawsko-praskiego:
Nasi nowi księża to pierwszy rocznik, który rozpoczął seminarium rokiem propedeutycznym w Urlach. W ten sposób przetarli drogę kolegom. Mamy nadzieję, że tak obrana formacja, w której znajduje się więcej czasu na modlitwę, lepiej przygotowała ich do służby kapłańskiej. Ufamy, że prezbiterzy wyświęceni w Nadzwyczajnym Roku Jubileuszowym będą dla Kościoła apostołami miłosierdzia. Z pewnością wykażą się swoimi charyzmatami, które można było dostrzec już w seminarium. Życzymy im jak najbardziej owocnej posługi.
Radek Molenda |