28 kwietnia
niedziela
Piotra, Walerii, Witalisa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dziesiątka za Polskę

Ocena: 0
5789

Na co w tym świętowaniu 1050-lecia chrztu Polski trzeba zwrócić uwagę, żeby było ono nie tylko godne, ale i owocne?

Kiedy zrodziła się myśl świętowania 1050-lecia chrztu Polski, nie wszędzie znajdowała ona zrozumienie. Abp Stanisław Gądecki wielokrotnie podkreślał, że w odróżnieniu od tego, co było przed 50 laty, możemy świętować tę rocznicę w atmosferze pewnej współpracy między rządem i Kościołem, jako naród wracający do swoich korzeni. Kiedy jednak próbował zwracać się w tej sprawie do prezydenta Bronisława Komorowskiego, jego spotkanie z nim było ciągle przesuwane w czasie.

Od rozbiorów robiono wszystko,
żeby ośmieszyć dokonania naszych przodków,
podważyć wartość naszej historii i kultury

W połowie ubiegłego roku doszło nawet do dramatycznego konfliktu między Kościołem i władzą w Polsce. Parlament i prezydent w bardzo krótkim czasie przyjmowali jedną po drugiej ustawy mające charakter konfrontacyjny wobec nauczania Kościoła. Działo się to w roku ogłoszonym przez parlament Rokiem św. Jana Pawła II. Wydawało się wtedy, że gdy rozpoczną się obchody 1050. rocznicy chrztu Polski, dojdzie do kolejnej konfrontacji. Ale stało się coś niebywałego. Mamy nowego prezydenta i nowy parlament i wydaje się rzeczą zupełnie zrozumiałą, że w Poznaniu na 1050-lecie chrztu Polski może być obecne całe Zgromadzenie Narodowe. Czyli że będzie możliwe nadanie tym uroczystościom charakteru jedności narodowej, przy poszanowaniu autonomii Kościoła i państwa.

 

Jak Polakom, wobec których stosowano pedagogikę wstydu, wszczepić teraz poczucie dumy z naszej ponadtysiącletniej chrześcijańskiej tradycji?

Jako Polacy mamy szczególne prawo do dumy z naszego chrześcijaństwa. Na tle wielu krajów Zachodu, które często siłą podporządkowywały sobie inne ludy, zasłaniając się przy tym ich ewangelizacją, Polska od chwili chrztu czuła się odpowiedzialna za ewangelizację w inny sposób. Widać to na przykładzie wyprawy misyjnej św. Wojciecha czy św. Brunona. Obydwie miały charakter pokojowy. Myśmy od początku głosili chrześcijaństwo według zasad wyrażonych później przez ks. Pawła Włodkowica na soborze w Konstancji. Sformułowane przez niego i przez środowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego prawa o tolerancji i wolności sumienia dzisiaj wydają się oczywiste, ale wtedy były jedyne w swoim rodzaju. Potem na kilkaset lat wspólnie z Węgrami staliśmy się przedmurzem chrześcijaństwa. Za cenę wielu ofiar broniliśmy granic Europy. Czego tu się wstydzić? Można tylko ubolewać, że Europa nie chce dzisiaj o tym pamiętać.

 

Jak to zrobić, żeby ogólnonarodowe świętowanie rocznicy chrztu Polski stało się dla każdego Polaka jego świętem. Chrzest Mieszka I wpłynął przecież na życie każdego z nas.

Zrozumienie tego faktu wymaga podstawowej wiedzy historycznej. W tradycji żydowskiej była cała filozofia generacji, czyli narodowej i kulturowej ciągłości, co widać na przykład u Emmanuela Levinasa. U nas zaś od 1795 r., czyli od trzeciego rozbioru Polski, zaborcy robili wszystko, żeby tę ciągłość nam przerwać: próbowano ośmieszać dokonania naszych przodków, podważać wartość naszej historii i naszej kultury. Z różnym skutkiem to się im udawało. Kiedy wczesną jesienią 1939 r. na terenie okupowanej Polski doszło do spotkania szefów gestapo i NKWD w Zakopanem, postanowiono zlikwidować polską inteligencję, czyli tych, którzy mieli w sobie pamięć, poczucie ciągłości i dumę. Barbara Skarga w książce opisującej życie w łagrach przypomina, jak patrzono tam na Polaków: to byli panowie, bo mieli poczucie swojej wartości, godności i swojej krzywdy. Być panem oznaczało mieć poczucie osobistej godności, mimo że jest się łagiernikiem. Tę dumę próbowano w nas łamać także po 1945 r. Nie skończyło się to nawet po roku 1989. Dlatego tak ważne było to, co się stało w Polsce podczas wyborów w ubiegłym roku, kiedy poparcie dla kandydatów rozgrywało się także na płaszczyźnie prawdy i tożsamości narodowej, a nie tylko na licytacji, ile mamy kilometrów autostrad i dróg szybkiego ruchu.

 

Czy to wystarczy, aby przeciętny Polak poczuł się dumny nie tylko z przynależności do chrześcijańskiego narodu, ale także ze swego wszczepienia w Chrystusa?

Utrzymanie tradycji chrześcijańskiego narodu to trochę marsz przez instytucje, przez tradycję i historię. Natomiast związek z Chrystusem to sprawa wejścia w samo misterium chrztu, ciągłego pytania, które trzeba stawiać sobie i innym o to, co zrobiłem z własnym chrztem. To jest to samo pytanie, które Jan Paweł II postawił w 1980 r.: „Francjo, coś ty zrobiła z własnym chrztem?”. To jest problem, wobec którego mamy stawać w pokorze, otwierając się na Boże łaski. To sprawa indywidualnego nawrócenia i nawracania się każdego dnia. Ale to również problem sposobu urzeczywistniania się Kościoła w Polsce, trafiania do ludzi, którzy do kościoła jeszcze chodzą, i wychodzenia na peryferie, szczególnie do młodych, którzy wydają się być mentalnie dalej wobec Kościoła. Nie ma na to łatwych sposobów. W życiu duchowym poczucie szczęścia wypływającego z faktu bycia wszczepionym w Chrystusa jest czymś mistycznym. Jest darem Boga.

rozmawiał ks. Henryk Zieliński
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

Idziemy nr 4 (538), 25 stycznia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter