6 maja
poniedziałek
Judyty, Jakuba, Filipa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Papież spotkał się z biskupami Meksyku

Ocena: 0
2022
Publikujemy tekst papieskiego przemówienia. 

Cieszę się, że mogę się z wami spotkać nazajutrz po moim przybyciu do tego umiłowanego kraju, do którego, śladami moich poprzedników, także przybyłem z wizytą. 

Nie mogłem tu nie przybyć! Czyż Następca Piotra, wezwany z dalekiego Południa Ameryki Łacińskiej, mógłby nie spojrzeć na „Virgen Morenita” [Czarną Panienkę]? 

Dziękuję za przyjęcie mnie w tej katedrze – „domku”, który stał się wielkim, ale nadal „świętym”, o który prosiła Panna z Guadalupe, oraz za skierowane do mnie uprzejme słowa powitania.

Wiedząc, że tutaj jest tajemne serce każdego Meksykanina, wchodzę krokiem łagodnym, jak wypada wchodzić do domu i do duszy tego narodu. Jestem też wam głęboko wdzięczny za otwarcie mi bramy. Wiem, że spoglądając w oczy Dziewicy, spotykam wzrok Jej ludu, który w Niej nauczył przejawiania siebie. Wiem, że żaden inny głos nie może mówić tak głęboko o meksykańskim sercu, jak może o nim powiedzieć Dziewica Maryja. Ona, strzeże jego najwznioślejszych pragnień i jego najbardziej ukrytych nadziei. Ona zbiera jego radości i jego łzy. Ona rozumie jego liczne języki i odpowiada na nie z czułością Matki, gdyż są to Jej dzieci.

Cieszę się, że jestem z wami tutaj w pobliżu „Wzgórza Tepeyac”, jakby u początków ewangelizacji tego kontynentu i proszę was, pozwólcie, abym to wszystko, co wam powiem, mógł uczynić, wychodząc od Matki Bożej z Guadalupe. Jakże by chciał aby to Ona sama zaniosła w głąb waszych dusz – duszpasterzy i za waszym pośrednictwem do każdego z waszych Kościołów lokalnych, obecnych w tym rozległym Meksyku, to wszystko, co intensywnie wypływa z serca papieża.

Tak jak uczynił to święty Jan Diego i co czyniły kolejne pokolenia dzieci Matki Bożej z Guadalupe, również papież od dawna żywił pragnienie by Ją ujrzeć. Co więcej, ja sam chciałbym zostać objęty Jej macierzyńskim spojrzeniem. Rozmyślałem dużo o tajemnicy tego spojrzenia i proszę was, abyście przyjęli to, co wypływa w tej chwili z mego serca Pasterza.

Spojrzenie czułej troski

Przede wszystkim Czarna Panienka uczy nas, że jedyną siłą zdolną do zdobycia serc ludzi, jest czuła troska Boga. Tym, co zachwyca i przyciąga, tym, co podbija i zwycięża, tym, co otwiera i uwalnia z łańcuchów, nie jest siła narzędzi czy surowość prawa, lecz wszechmocna słabość miłości Bożej, która jest niepowstrzymaną siłą Jego łagodności i nieodwracalną obietnicą Jego miłosierdzia.

Pewien wasz niespokojny i znany pisarz – Octavio Paz - powiedział, że w Guadalupe nie prosi się już o obfitość zbiorów lub o urodzajność ziemi, ale szuka się łona, do którego ludzie, zawsze będący sierotami i wydziedziczonymi, przybywają w poszukiwaniu bezpieczeństwa i ogniska domowego.

Czy po upływie stuleci od wydarzenia tworzącego ten kraj i ewangelizacji kontynentu ktoś się rozczarował, czy zapomniał o potrzebie łona, którego gorąco pragnie serce powierzonego wam ludu?

Znam długie i bolesne dzieje, jakie przeszliście, łącznie z wielkim przelewem krwi, z gwałtownymi i niszczycielskimi wstrząsami, z przemocą i nieporozumieniami. Słusznie mój czcigodny i święty Poprzednik, który w Meksyku czuł się jak w domu, zechciał przypomnieć: „Jak rzeki, niekiedy ukryte a zawsze obfite, trzy rzeczy raz się spotykają, a innym razem ujawniają swe uzupełniające się różnice, nigdy jednak nie mieszając się całkowicie: prastara i bogata wrażliwość ludów tubylczych, które kochały Juana de Zumárragę i Vasco de Quirogę, których wiele tych narodów nadal nazywają ojcami; chrześcijaństwo zakorzenione w duszy Meksykanów i nowoczesny racjonalizm dworu europejskiego, który bardzo pragnął wywyższyć niepodległość i wolność” (JAN PAWEŁ II, Przemówienie św. podczas powitania w Meksyku, 22 stycznia 1999).

I w tej historii macierzyńskie łono, które stale rodziło Meksyk, chociaż niekiedy przypominało „sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech” (por. J 21, 11), nigdy nie okazywało się bezpłodne a groźne pęknięcia zawsze się zabliźniały. 

Dlatego wzywam was do ponownego wyjścia od tej potrzeby łona, która wychodzi z duszy waszego narodu. Łono wiary chrześcijańskiej jest może pojednać przeszłość, często naznaczoną osamotnieniem, izolacją i marginalizacją, z przyszłością ciągle spychaną na jutro, które się wymyka. Dopiero w tym łonie można, nie wyrzekając się swojej tożsamości, „odkryć głęboką prawdę nowego człowieczeństwa, w którym wszyscy są wezwani do bycia dziećmi Bożymi” (JAN PAWEŁ II, Homilia w czasie kanonizacji św. Jana Diego, 31 lipca 2002).

Pochylcie się zatem z delikatnością i szacunkiem nad głęboką duszą swego ludu, zniżcie się z uwagą i rozszyfrujcie jego tajemne oblicze. Czyż teraźniejszość, często podzielona między rozproszeniem a świętem, nie jest wprowadzeniem do Boga, który jest jedyną i pełną teraźniejszością? Czy oswojenie z bólem i śmiercią nie są formami męstwa i drogami ku nadziei? Czy uznanie, że świat zawsze i wyłącznie potrzebuje odkupienia, nie jest antidotum na arogancką samowystarczalność tych, którzy uważają, że mogą obejść się bez Boga?

Oczywiście do tego wszystkiego konieczne jest spojrzenie, zdolne odzwierciedlić czułej troski Boga. Bądźcie zatem biskupami mającymi czyste spojrzenie, przejrzystą duszę i jaśniejące oblicze. Nie lękajcie się przejrzystości. Kościół dla swego działania nie potrzebuje ciemności. Uważajcie, aby wasze spojrzenia nie pokrywały się półcieniami mroków światowości, nie dajcie się zepsuć trywialnym materializmem ani kuszącymi złudzeniami porozumień zawieranych pod stołem, nie pokładajcie zaufania w „rydwanach i koniach” dzisiejszych faraonów, gdyż naszą siłą jest „słup ognia” który rozdziela na dwoje wielkie fale morskie, nie czyniąc wielkiego zgiełku (por. Wj 14, 24-25).

Świat, w którym Pan wzywa nas do prowadzenia naszej misji stał się bardzo złożony. Co prawda wszechobecna idea „cogito”, która nie zaprzeczała, że istnieje choćby jakaś skała wznosząca się nad piaskiem bytu, dzisiaj została zdominowana przez koncepcję życia, uważaną przez wielu bardziej niż kiedykolwiek wcześniej za chwiejną, wątpliwą i nieuzasadnioną, jako że brakuje jej mocnego podłoża. Granice tak intensywnie przywoływane i popierane, stały się przenikalne dla nowości świata, w którym siła niektórych nie może przetrwać bez słabości innych. Nieodwracalna hybrydyzacja technologii przybliża to, co było dalekie, ale niestety oddala to, co powinno być bliskie.

I właśnie w tym świecie Bóg prosi was, abyście mieli spojrzenie zdolne do usłyszenia żądania, jakie woła krzyczy w sercu waszego ludu, jedynego, które ma we własnym kalendarzu „święto krzyku”. Na ten krzyk trzeba koniecznie odpowiedzieć, że Bóg istnieje i jest blisko przez Jezusa. Że tylko Bóg jest rzeczywistością, na której można budować, gdyż „Bóg jest rzeczywistością-fundamentem, nie Bogiem wymyślonym czy hipotetycznym, ale Bogiem o ludzkim obliczu” (BENEDYKT XVI, Przemówienie otwierające V konferencję ogólną CELAM, 13 maja 2007).

W waszych spojrzeniach naród meksykański ma prawo odnajdywać ślady tych, którzy „widzieli Pana” (por. J 20, 25), tych, którzy byli z Bogiem. Jest to sprawa zasadnicza. Nie traćcie zatem czasu i energii na sprawy drugorzędne, na gadaninę i intrygi, na próżne myślenie o karierze, na daremne plany o hegemonii, na bezpłodne kluby interesów czy układów towarzyskich. Nie dajcie się uwieść podszeptom i knowaniom. Wprowadzajcie swych kapłanów w takie rozumienie świętej posługi. Naszym sługom Bożym starczy łaski „picia z kielicha Pana”, daru strzeżenia części Jego dziedzictwa, które zostało nam powierzone, chociaż jesteśmy niedoświadczonymi zarządcami. Pozwólmy, aby Ojciec wyznaczył nam miejsce, które nam przygotował (por. Mt 20, 20-28). Czyż możemy naprawdę zajmować się innymi sprawami niż te, które należą do Ojca? Poza „sprawami Ojca” (por. Łk 2, 48-49) tracimy swoją tożsamość i z własnej winy jesteśmy pozbawieni Jego łaski.

Jeśli nasze spojrzenie nie świadczy o tym, że widzieliśmy Jezusa, wówczas słowa, którymi wspominamy o Nim, są jedynie pustymi figurami retorycznymi. Być może wyrażają tęsknotę tych, którzy nie mogą zapomnieć o Panu, lecz mimo to, są tylko mamrotaniem sierot nad grobem, słowami w ostatecznym rachunku niezdolnymi do przeszkodzenia temu, aby świat pozostał porzucony i sprowadzony do własnej rozpaczliwej potęgi.

Myślę o konieczności ofiarowania macierzyńskiego łona młodym. Niech wasze spojrzenia będą zdolne do spotkania się z ich spojrzeniami, do kochania ich i zdobywania tego, czego oni szukają z tą siłą, z jaką wielu, takich jak oni, pozostawili łodzie i sieci nad brzegiem morza (por. Mk 1, 17-18), porzucili stoły poborców podatków, aby pójść za Panem prawdziwego bogactwa (por. Mt 9, 9).

Szczególnie niepokoją mnie ci liczni, którzy kuszeni próżną potęgą tego świata, wysławiają chimery i przywdziewają ich makabryczne symbole, aby skomercjalizować śmierć w zamian za pieniądze, które na końcu „mol i rdza niszczą a złodzieje włamują się i kradną” (por. Mt 6, 20). Proszę was, abyście nie lekceważyli wyzwania etycznego i antycywilizacyjnego, jakie stanowi dla całego społeczeństwa meksykańskiego, łącznie z Kościołem handel narkotykami.

Rozmiary tego zjawiska, złożoność jego przyczyn, rozległość jego zasięgu niczym przerzut choroby, która pożera, powaga przemocy, która rozbija i jej bulwersujące powiązania nie pozwalają, abyśmy my, pasterze Kościoła, uciekali się do ogólnikowych potępień, ale wymagają od nas proroczej odwagi oraz poważnego i wykwalifikowanego planu duszpasterskiego, aby przyczyniać się stopniowo do utworzenia tej delikatnej sieci ludzkiej, bez której wszyscy bylibyśmy od początku zniszczeni przez tak podstępne zagrożenie. Jedynie rozpoczynając od rodzin, zbliżając się i obejmując peryferie ludzkie i egzystencjalne obszarów oddalonych od naszych miast, angażując wspólnoty parafialne, szkoły, instytucje społeczne, wspólnoty polityczne, struktury bezpieczeństwa, tylko w ten sposób będzie się można wyzwolić całkowicie z wód, w których niestety pogrążyło się tak wiele istnień ludzkich – czy to tych, którzy zmarli jako ofiary, czy tych, którzy przed Bogiem będą mieli zawsze ręce splamione krwią, nawet gdyby mieli kieszenie pełne brudnych pieniędzy i niewrażliwe sumienie.

Spojrzenie zdolne do tkania

Na płaszczu duszy meksykańskiej Bóg utkał nićmi noszącymi metyskie rysy swego ludu, oblicze swego objawienia się w „Czarnej Panience”. Bóg nie potrzebuje kolorów przygaszony, niewyraźnych, aby nakreślić swe oblicze. Boże rysy nie są uwarunkowane kolorami i nićmi, ale określone są nieodwracalnością Jego miłości, która pragnie nieugięcie na nas się odcisnąć.

Bądźcie zatem, biskupami zdolnymi do naśladowania tej wolności Boga, wybierając to, co pokorne, aby uczynić widzialnym majestat Jego oblicza i aby naśladować tę boską cierpliwość w tkaniu delikatną nicią ludzkości, którą spotkacie, tego nowego człowieka, na którego czeka wasz kraj. Nie dajcie się pochłonąć daremnymi próbami zmiany ludu, jak gdyby miłość Boża nie miała wystarczającej mocy, aby go zmienić.

Odkrywajcie zatem na nowo mądrą i pokorną stałość, z jaką ojcowie wiary tej ojczyzny potrafili wprowadzać kolejne pokolenia w semantykę tajemnicy Bożej. Najpierw nauczywszy się, a następnie nauczając języka niezbędnego do dialogu z tym Bogiem, ukrytym w ciągu wieków ich poszukiwania a który stał się bliski w osobie swego Syna Jezusa, którego dziś tak wielu rozpoznaje w wizerunku skrwawionym i upokorzonym jako postać własnego losu. Naśladujcie Jego zbliżanie się do człowieka i Jego umiejętność uniżania się. Nigdy nie zrozumiemy dostatecznie faktu, że za pomocą nici metyskich naszego ludu Bóg uplótł oblicze, dzięki któremu daje się poznać! Nigdy nie będziemy wystarczająco wdzięczni.

Proszę was o szczególnie delikatne spojrzenie na ludy tubylcze oraz ich fascynujące a nierzadko zmasakrowane kultury. Meksyk potrzebuje swych korzeni „amerindias” [ amerykańsko-indiańskich], aby nie trwać w jakiejś nierozwiązywalnej zagadce. Pierwotna ludność Meksyku ciągle jeszcze czeka, aby rzeczywiście uznano bogactwo jej wkładu i owocność jej obecności, aby odziedziczyć tę tożsamość, która przeobrazi was w naród wyjątkowy, a nie tylko jeden między innymi.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

NIEDZIELNY NIEZBĘDNIK DUCHOWY - 5 maja

VI Niedziela Wielkanocna
Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę.
Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 15, 1-8
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego) 

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter