27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Patron trudnej zgody

Ocena: 0
818

W stulecie śmierci wspominamy św. Józefa Bilczewskiego, wybitnego arcybiskupa Lwowa, troskliwego pasterza i światowej sławy naukowca. Dziś najbardziej aktualną jego nauką jest może ta dotycząca relacji Polaków z Ukraińcami.

fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wojna między odradzającą się po zaborach Polską a starającymi się utworzyć suwerenne państwo Ukraińcami zaczęła się w listopadzie 1918 r. i trwała do lipca 1919 r. Oprócz regularnych armii walczyli również cywile – najbardziej znana jest polska obrona Lwowa, ale podobne walki toczyły się też w mniejszych miejscowościach. Polaków i Ukraińców łączyło na terenie wschodniej Galicji (dziś zachodnia Ukraina) wspólne katolickie wyznanie. Różniło – jak wówczas głosili ukraińscy nacjonaliści – znacznie więcej. Przede wszystkim język, ale także obrządek, bo Ukraińcy byli najczęściej grekokatolikami.

Prym w antypolskiej działalności wiedli nieraz greckokatoliccy księża. Polska ludność Przemyślan za Lwowem wspominała tamtejszego greckokatolickiego księdza Józefa Kuczkudę, który, należąc do lokalnych przywódców, kazał Polaków torturować i tak zarządzał aprowizacją w miejscowości, żeby ich zagłodzić. W relacjach powtarza się wspomnienie, jak „podburzał ludzi i kazał przynosić noże do cerkwi, by je poświęcić celem rżnięcia Polaków”. Polacy potrafili się niestety mścić z nie mniejszym okrucieństwem. Złą sławę miały obozy dla internowanych, gdzie trafiali również greckokatoliccy duchowni, często dalecy od postawy ks. Kuczkudy. Jeden z nich, ks. Paweł Dżuliński, relacjonował: „W czasie rewizji internowani przechodzili tortury: jednego tak bili, że nie miał na plecach zdrowego miejsca”.

 


DWA NARODY

Gdy wybuchła wojna polsko-ukraińska, Józef Bilczewski był arcybiskupem lwowskim już od 18 lat. Rządy w archidiecezji objął w 1901 r., w wieku 40 lat. Międzynarodowe sukcesy naukowe (zajmował się m.in. archeologią chrześcijańską) i rok pełnienia urzędu rektora lwowskiego uniwersytetu wielu uważało za doświadczenie nieadekwatne do trudności w zarządzaniu wiernymi na tak dużym obszarze o tak skomplikowanej strukturze narodowościowej i religijnej. W Galicji Wschodniej, znajdującej się wówczas w granicach Austro-Węgier, Polacy stanowili mniejszość. To głównie oni byli tam katolikami obrządku łacińskiego, którzy podlegali rządom abp. Bilczewskiego. Stanowiący większość greckokatoliccy Rusini czy – jak się coraz częściej mówiło – Ukraińcy mieli własnego arcybiskupa obrządku wschodniego – Andrzeja Szeptyckiego.

Kiedy Bilczewski rozpoczynał rządy w archidiecezji, konflikt między duchowieństwem obu obrządków trwał w najlepsze. W tle była sprawa narodowa – przynależność do danego obrządku uznawana była często za równoznaczną z wyborem narodowości. Bilczewski uważał wręcz, że każdy wierny obrządku łacińskiego powinien być rejestrowany przez władze jako Polak – nawet jeśli mówił po ukraińsku. Wiedział, że część ludności przestaje się identyfikować z narodem polskim przez to, że w okolicy jest tylko greckokatolicka cerkiew. Jednym z najważniejszych zadań, jakie sobie postawił, była budowa kościołów obrządku zachodniego. Był to element walki o zachowanie kultury polskiej w tych stronach.

Jednocześnie jednak dbał o jak najlepsze relacje z grekokatolikami. Zaczynając wizytacje w parafiach, często całował ikonę z unickiego kościoła, zanim ucałował krzyż przyniesiony przez łacińskiego proboszcza, wygłaszał też w cerkwiach kazania dotyczące jedności Kościoła katolickiego i konieczności zgody między narodami. Podczas jednej z wizytacji jego serdeczne gesty wobec wiernych w cerkwi tak ich ujęły, że – jak zanotował w dzienniku – lud „cisnął się do mnie z radością w oczach. Dostałem się w środek kościoła otoczony tak gęsto ludem ruskim, że się prawie ruszyć nie mogłem”.

 


CAŁE PIEKŁO

1 listopada 1918 r. Ukraińcy opanowali teren, na którym znajdowała się lwowska rezydencja abp. Bilczewskiego. Rozpoczęła się właśnie wojna polsko-ukraińska. Dwa dni później abp Andrzej Szeptycki celebrował w greckokatolickiej archikatedrze św. Jura uroczyste nabożeństwo dziękczynne za narodziny ukraińskiego państwa. Niedługo potem został internowany przez oddziały polskie. Obaj arcybiskupi uważani byli za narodowych przywódców, potencjalnie niebezpiecznych.

Bilczewski z Szeptyckim znali się od młodości, niemal w tym samym czasie obejmowali rządy w lwowskich archidiecezjach swoich obrządków. Andrzej Szeptycki, hrabia, wnuk Aleksandra Fredry, pochodził z rodziny obrządku zachodniego. Obrządek greckokatolicki przyjął już jako dorosły człowiek i zaczął błyskawiczną karierę duchowną. Jego brat Stanisław był polskim generałem, on jednak wybrał narodowość ukraińską.

Obaj hierarchowie podjęli działania, żeby łagodzić skutki tej wojny, kiedy – jak pisał Bilczewski – „całe piekło się sprzysięgło, żeby w śmiertelnej nienawiści pokłócić (…) narody z narodami”. Inicjatywa należała do Bilczewskiego, który 6 listopada rozpoczął trwającą przez całą wojnę korespondencję – wydaną później jako cenne źródło wiedzy o historii konfliktu. To słynący z popędliwości Bilczewski prowokował znacznie bardziej zdystansowanego Szeptyckiego do działania, często bardzo gorącymi w tonie listami. „Jeżeli i tym razem prośba moja napotka odmowę ze strony Waszej ekscelencji (…) – publicznie wezwę Waszą Ekscelencję przed trybunał Boży, przed sąd Stolicy św. i całego świata cywilizowanego” – groził w pewnym momencie Szeptyckiemu, gdy ten nie odpowiadał na prośby o wstawienie się za internowanymi kapłanami. W kolejnym liście, po wyjaśnieniach Szeptyckiego, pisał już w serdecznym tonie: „Uważaj bardzo, by się nie przeziębić”.

Mimo wielu trudności udało się opublikować wspólne pismo do negocjujących pokój we Lwowie 16 listopada 1918 r.: „Idźcie w obustronnych ustępstwach jak daleko możecie, wstrzymajcie bratobójcze boje”. Wspólnie zwrócili się również ze skutecznym apelem do dowódców wojskowych o wymianę jeńców. Arcybiskupi pisali do siebie z licznymi prośbami o interwencje u cywilnych i wojskowych władz po obu stronach frontu. Chodziło o uwolnienie internowanych kapłanów, by mogli wrócić do opieki duszpasterskiej nad parafiami, lepsze traktowanie ludności cywilnej, ale też o złagodzenie języka w polskiej prasie i dokumentach urzędowych, gdzie – jak ironizował Szeptycki – miłość do Ukraińców wyrażano określeniami w stylu „kałmuckie pyski” czy „barbarzyńskie hordy”.

 


ZGODA I PAMIĘĆ

Bilczewski zawsze starał się spełnić prośby Szeptyckiego, Szeptycki w jednej sprawie stanowczo odmówił. Polski arcybiskup próbował wymóc na nim wydanie odezwy do greckokatolickiego duchowieństwa, żeby przestało podburzać Ukraińców przeciw Polakom. Szeptycki uważał jednak, że taki dokument będzie nieskuteczny, a jedynie zaszkodzi Ukrainie podczas rokowań mocarstw, które miały zadecydować w 1919 r. o granicach w Europie. Bilczewski ostro oceniał tę decyzję, ale przyznawał, że trudno o wyważony osąd działań Szeptyckiego, bo „zawsze choćby w części sądzimy każdy jego krok z punktu widzenia naszego narodowego”.

Ukraina nie zdołała wówczas uzyskać niepodległości – jej zachodnia część z Lwowem weszła w granice Polski, część wschodnia weszła w skład sowieckiego imperium. W Polsce należało ułożyć stosunki między Ukraińcami a Polakami, którzy dopiero co zakończyli walkę na śmierć i życie. Święty arcybiskup lwowski pragnął braterskich stosunków, ale z wyłączeniem tych społecznych kręgów i jednostek, „co mordy niewinnych ludzi mają na swoim sumieniu”. Okrucieństwo wojny polsko-ukraińskiej w 1918 i 1919 r. było zapowiedzią rzezi wołyńskiej, której osiemdziesiątą rocznicę w tym roku obchodzimy. Bilczewski jej nie dożył, zmarł w 1923 r. Postawa świętego może być przykładem determinacji w działaniu na rzecz pojednania. A jednocześnie pokazuje, że milczenie o złu we wzajemnych stosunkach nie jest drogą do pojednania.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest historykiem, pracownikiem Centrum Myśli Jana Pawła II

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter