30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wspomnienie św. Jadwigi Śląskiej

Ocena: 5
3480


Stawianie pytań jest tu rzeczą nie tylko dozwoloną, ale w wypadku spraw niejasnych wręcz konieczną. Stawiamy rzetelne, ale nie pozbawione szacunku pytania, bo przez nie uzyskujemy pełniejszy obraz świętych. Szukając odpowiedzi na pytania, które budzi kontrowersyjne ślubowanie Jadwigi, pamiętać trzeba, że średniowiecze osądzało problem grzesznego ciała w aspekcie poglądów manicheizmu, zgodnie z którymi wszystko co cielesne było złe, a wszystko co duchowe dobre. Zadziwiające jest to, że przez bardzo długi czas nie zauważono tego, iż dyskredytowanie wartości erotycznych ma swoje źródło w manicheizmie, a nie w świecie chrześcijańskich ideałów.

Smutny koniec małżeństwa nie był ostatnim bolesnym oświadczeniem życiowym Jadwigi. W 1241 r. Mongołowie podbili Rosję i ruszyli dalej z zamiarem opanowania całej Europy. Co prawda cesarz Fryderyk II nawoływał do stawiania oporu, ale ani on, ani inni zachodni władcy nie kwapili się bronić wschodnich rubieży chrześcijaństwa. Henryk zwany Pobożnym – syn Jadwigi i Henryka Brodatego – stanął do walki wraz z garstką rycerstwa, ale przeważająca siła wroga zmiażdżyła ich w bitwie pod Legnicą. Głowę zabitego Księcia zatkniętą na włóczni obwożono po obozie. Szczęściem w tym czasie zmarł wielki chan i to spowodowało powrót dowódców (wraz z wojskiem) do Azji, aby wziąć udział w walce o władzę. Gdyby nie to, niewykluczone, że ów najazd tatarski zakończyłby się na Atlantyku.

Jadwiga przewidziała śmierć syna. Na trzy dni przed dotarciem informacji do zamku w Krośnie Odrzańskim (gdzie się schroniła przed bitwą) widziała w sennym widzeniu, jak aniołowie unoszą do nieba modlącego się Henryka razem ze śląskim sztandarem. Tej samej nocy powiedziała służącej: „Jak fruwa ptak, tak szybko odleciał ode mnie mój syn i nigdy więcej nie zobaczę go już w tym życiu”. Kiedy dotarła wieść o klęsce, Jadwiga, w przeciwieństwie do swojego otoczenia, nie lamentowała. Ból po stracie ukochanego syna znosiła dyskretnie i cicho.

Do lamentującej synowej Anny powiedziała: „To jest wolą Bożą i musi nam się podobać to, czego Bóg chce i to, co się Bogu podoba”. W słowach tych znajdujemy bezwarunkową zgodę z Bożą wolą, mimo bólu.

Wiara nie pozbawiła Jadwigi ludzkich uczuć. Daje duchowe wzmocnienie, ale nie zabiera tego, co charakterystyczne dla człowieka. Widać to wyraźnie również w modlitwie, jaką wypowiedziała z rękami wzniesionymi ku górze:

Dziękuję Ci, Panie, że dałeś mi takiego syna, który zawsze okazywał mi miłość i szacunek, i nigdy mnie w niczym nie zasmucił. I chociaż bardzo gorąco chciałabym go mieć przy sobie na ziemi, to jednak cieszę się całym sercem, że przez przelaną krew jest on już w niebie zjednoczony z Tobą, swoim Stwórcą; jego duszę polecam najgoręcej Tobie, mojemu Bogu i Panu.

Po śmierci męża Jadwiga zamieszkała w klasztorze w Trzebnicy. Już wówczas jego przeoryszą była jej córka Gertruda. Zaproponowała ona Jadwidze, aby wstąpiła do zakonu. Księżna jednak zdecydowanie odmówiła. Żywiła wielki szacunek dla życia zakonnego, ale nie czuła się do niego powołana, pomimo że w praktyce wiodła takie właśnie życie. Poza tym prawdopodobnie nie była gotowa, aby ślubować posłuszeństwo swojej córce. Chciała być panią siebie. Była przyzwyczajona zajmować się chorymi i biednymi, stąd jej zdecydowana odpowiedź: „Czy nie wiesz, jak wielką zasługą jest udzielanie jałmużny”. Do końca życia pozostała władczynią. Była jednocześnie świętą i księżną i w jej przypadku jedno bez drugiego nie istniało.

Zamieszkała w małym domku wybudowanym specjalnie dla niej przy klasztorze (zburzono go dopiero w XIX wieku). Żyjąc w pobliżu klasztoru uczestniczyła w jego życiu, ale nigdy nie została zakonnicą.

Jadwiga żyła długo, jak na ówczesne czasy – około 70 lat. Pod koniec życia chorowała, ale nie wiemy na co. Opiekowała się nią córka chrzestna Katarzyna. To ona opowiedziała o pewnym zdarzeniu roztaczającym grozę wokół łoża świętej. Pewnego razu zobaczyła złe duchy w ludzkiej postaci, które z krzykiem zaatakowały Jadwigę. Chłostały chorą biczami i wykrzykiwały: „Dlaczego jesteś taka święta? Dlaczego tak dużo się modlisz?”; Jadwiga znosiła to z obojętnością. Wszystko skończyło się po przyjęciu przez nią sakramentu chorych. W godzinie zbliżającej się śmierci zobaczyła przybywających do niej świętych. Pozdrawiała ich słowami: „Witam was! Ciebie, moja Pani, ciebie święta Mario Magdaleno, święta Katarzyno, święta Teklo, święta Urszulo;”.

Wymieniła też inne imiona, zapamiętała Katarzyna. Jadwiga zmarła 14 października 1243 r. około godziny siedemnastej. Pogrzeb odbył się 16 października. Pochowano ją w kościele klasztornym w Trzebnicy, pod ołtarzem Jana Chrzciciela. W 20 lat później przeniesiono do kaplicy wybudowanej specjalnie ku jej czci. W 1680 r. powtórnie przeniesiono zwłoki, tym razem do okazałego grobowca, w którym spoczywa do dziś.

Przy grobie działy się liczne cuda, toteż starania o kanonizację rozpoczęły się krótko po śmierci. 15 października 1267 r. w Viterlo papież Klemens IV umieścił imię Jadwigi w wykazie świętych. W homilii z tej okazji mówił o Jadwidze jako o wzorze matki, która doświadczona nieszczęściem znajduje pociechę w Bogu. Wspomnienie liturgiczne obchodzone było wówczas w dzień śmierci – 15 października. W 1680 r. papież Innocenty XI na prośbę Jana III Sobieskiego wprowadził kult św. Jadwigi dla całego kościoła na 17 października (15 był już „zajęty” przez świętą Teresę z Avila). Po kanonizacji w XX wieku św. Małgorzaty Marii Alacoque wspomnienie liturgiczne św. Jadwigi zostało ustanowione na 16 października.

Cytaty św. Jan Paweł II:

Opatrzność Boża w swoich niewypowiedzianych zrządzeniach wybrała 16 października 1978 r. jako dzień przełomowy w moim życiu. W dniu 16 października Kościół w Polsce czci św. Jadwigę Śląską. I dlatego też poczytuję za mój szczególny obowiązek złożyć dzisiaj na ręce Kościoła w Polsce, na ręce Metropolity Wrocławskiego to wotum dla tej Świętej, która jest patronką sąsiadujących narodów, jest również patronką dnia wyboru pierwszego Polaka na Stolicę Piotrową.

W pamiętnym dniu 16 października zostałem wezwany na Urząd Najwyższego Pasterza w Kościele. A wydarzyło się to nie przez jakiś ślepy traf właśnie w tym dniu, w którym umiłowani Rodacy moi, zwłaszcza ci z Dolnego Śląska i Opolszczyzny oraz inni przebywający w Trzebnicy na uroczystościach ku czci św. Jadwigi modlili się o szczęśliwy wybór Papieża.


Stoi ona jakby postać graniczna, która łączy ze sobą dwa narody: naród niemiecki i naród polski. Łączy na przestrzeni wielu wieków historii, która była trudna i bolesna.


Wyraziła się w jej życiu jakby cała pełnia powołania chrześcijańskiego. Odczytała święta Jadwiga Ewangelię do końca i w całej jej życiodajnej prawdzie. Nie ma w niej rozbieżności pomiędzy powołaniem wdowy - fundatorki klasztoru w Trzebnicy a powołaniem żony - matki w piastowskim domu Henryków. Jedno przyszło po drugim, a równocześnie jedno było głęboko zakorzenione w drugim. Jadwiga od początku żyła dla Boga, żyła miłością Boga nade wszystko tak, jak głosi pierwsze przykazanie Ewangelii. Tak żyła w małżeństwie jako żona i matka. A kiedy owdowiała, z łatwością dostrzegła, że ta miłość Boga nade wszystko może stać się teraz miłością wyłączną Boskiego Oblubieńca. I poszła za tym powołaniem

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 30 kwietnia

Wtorek, V Tydzień wielkanocny
Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać,
aby wejść do swojej chwały.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 27-31a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter