Rotmistrz Witold Pilecki to taka postać, że nawet gdyby napisać kilkanaście książek, z pewnością nie udałoby się wyczerpać tematu. Znany jest jako ułan z wojny polsko-bolszewickiej, organizator antyhitlerowskiej konspiracji, ochotnik do KL Auschwitz, uczestnik Powstania Warszawskiego i niezłomny oficer, który walczył z systemem komunistycznym. Dużo mniej osób wie, że był to społecznik, humanista, malarz i poeta, sportowiec. To również kochający mąż i ojciec Andrzeja i Zosi.
Wiara i patriotyzm
– Najczęściej aktorzy mówią, co dali z siebie bohaterowi, w którego się wcielili. A w tym przypadku było zupełnie odwrotnie. Ta rola dała mi bardzo wiele – mówi Marcin Kwaśny, który zagrał rotmistrza.Jest aktorem z powołania i wykształcenia, absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Przygodę z aktorstwem zaczął już w wieku 15 lat, gdy zagrał księdza w sztuce „Rozdroże miłości” na scenie przy bazylice katedralnej w Tarnowie, dwa lata później pojawił się jako poeta Cyprian Kamil Norwid w sztuce „Norwid” tarnowskiego Teatru Młodego Widza. Pojawiały się kolejne role, zarówno teatralne, jak i filmowe oraz serialowe, w tym „Szpilki na Giewoncie”, które przyniosły mu prawdziwą popularność. Brał także udział w znanych programach rozrywkowych. Przyznaje, że przez długi czas, nie dalej jak dwa lata temu, był tzw. lemingiem. Czyli kim?
– Osobą, która nie interesuje się zbytnio sprawami własnego kraju, ma gdzieś patriotyzm, jest kosmopolitą, a doraźny interes jest dla niej najważniejszy – odpowiada aktor.
Dziś w jego życiu Bóg jest na pierwszym miejscu, a wszystko pozostałe – na tym właściwym.
– Zaczęło się od lektur związanych z Żołnierzami Wyklętymi. Przeczytałem wstrząsające grypsy Łukasza Cieplińskiego, które potem nagrałem w formie audiobooka, raport rotmistrza Pileckiego, pamiętniki Zdzisława Brońskiego „Uskoka” i kilka innych książek. Zafascynowałem się tymi postaciami i zrozumiałem, że ci wielcy ludzie siłę do walki o Polskę czerpali z bardzo silnej wiary, której mnie przez tyle lat brakowało – mówi Marcin Kwaśny.
Jak wielokrotnie podkreśla, gdyby nie nawrócenie, to może nie zostałby odtwórcą roli rotmistrza? – Może trudniej byłoby mi przekonująco pokazać bohatera, dla którego hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” nie było pustym sloganem – mówi.
To, że Marcin Kwaśny jest po prostu stworzony do roli rotmistrza, pierwszy zauważył producent filmu Bogdan Wasztyl.
– Bardzo się z tego ucieszyłem, ale zastrzegłem, że najpierw muszę przeczytać scenariusz. Nie ukrywam, że gdyby był kiepski, nie zdecydowałbym się na tę rolę, mimo rangi postaci – mówi aktor.
– W czasie rozmów z Marcinem zauważyliśmy, że to nie tylko dobry aktor, ale po prostu człowiek, który żyje wartościami. A tylko taki był w stanie „zarazić” widzów postawą rotmistrza – stwierdza Mirosław Krzyszkowski – który żył prawdą i dla prawdy oddał życie.
Oprócz Marcina Kwaśnego w filmie zagrali Piotr Głowacki, Małgorzata Kowalska, członkowie zespołu teatralnego „Czwarta Ściana” z Brzeszcz i grupa rekonstrukcyjna z Nowego Targu, Bielan oraz Nawojowej Góry.
Bóg siłą Pileckiego
– W filmie jest silnie zaakcentowany wątek religijny. Wiara dawała rotmistrzowi ogromną siłę, wsparcie w trudnych chwilach, których w jego życiu nie brakowało. Wiadomo, że przy realizacji filmu pojawia się mnóstwo trudności. A ja myślę, że rotmistrz pomagał nam z nieba – stwierdza reżyser.– Dla rotmistrza wielkie znaczenie miała lektura „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis – zaznacza Marcin Kwaśny – i w filmie też się pojawi.
– Jest to niezwykle ważna publikacja. Czytali ją wielcy tego świata: filozofowie, nasi poeci – Adam Mickiewicz i Cyprian Kamil Norwid. Ta lektura jest dużą lekcją pokory. I trudno nie zauważyć, jak rotmistrz słowa Jezusa wypełniał w swoim życiu. Chrystus wziął krzyż na swoje ramiona, tak samo uczynił Witold Pilecki. Po wojnie mógł wyjechać z kraju, wieść dostatnie życie, bo miał taką propozycję ze strony Władysława Andersa. Jednak wybrał miłość do Polski, choć miał świadomość ogromnego niebezpieczeństwa. Dla ludzi, którzy żyli w tamtych czasach, istniały wartości nadrzędne w stosunku do życia samego w sobie. Potrafili wznieść się ponad ludzki egoizm i własny byt – podkreśla.
Film ten był pewnego rodzaju rekolekcjami dla całej ekipy filmowej. Może dlatego atmosfera na planie była rodzinna i podniosła.
Bezcenna pomoc
Marcin Kwaśny, przygotowując się do roli rotmistrza, zaczął od lektury „O naśladowaniu Chrystusa”, potem była książka Adama Cyry „Ochotnik do Auschwitz”, zapoznał się z raportami rotmistrza, przeszedł jego śladami po byłym obozie KL Auschwitz. Bardzo wiele, jak podkreśla, dały mu spotkania z dziećmi Witolda Pileckiego, a także z Markiem Ostrowskim – synem Eleonory, szwagierki rotmistrza, która była jego łączniczką. To w jej żoliborskim mieszkaniu Pilecki został aresztowany przez gestapo.Rotmistrz był człowiekiem niezwykle rodzinnym. I jego rozstawanie się z najbliższymi najbardziej pokazuje dramat i tragizm postaci.