29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Patriarcha Cyryl wobec Ukrainy

Ocena: 0
4989
Odbudowana z ruin Rosyjska Cerkiew Prawosławna, mimo swego ogromnego potencjału duchowego i zaplecza intelektualnego, w głoszonej przez siebie wizji politycznej, przestała specjalnie różnić się od świeckich piewców reżimu Putina.
20150830 21:12
Paweł Przeciszewski / Warszawa (KAI), sg
fot. Serge Serebro, Vitebsk Popular News / CC BY-SA 3.0 / Wikimedia Commons.


Patriarcha Cyryl – przekraczając granice poparcia dla zbrodniczego władcy, zdefiniowane w cerkiewnym prawie o symfonii – doprowadził do tego, że odbudowana z ruin Rosyjska Cerkiew Prawosławna, mimo swego ogromnego potencjału duchowego i zaplecza intelektualnego, w głoszonej przez siebie wizji politycznej, przestała specjalnie różnić się od świeckich piewców reżimu Putina.

Niniejszą analizę koncentrujemy na stosunku patriarchy Moskwy i Całej Rusi Cyryla do wojny na Ukrainie, szczególnie w trakcie ostatniego roku.

Neutralność w obawie przed utratą wiernych

W sprawie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego linia patriarchy Cyryla jest wieloznaczna i pokrętna. W pierwszym półroczu od rosyjskiej agresji na Krym, od marca do lipca 2014 r. patriarcha ewidentnie lawirował pomiędzy wsparciem dla Kremla i jego imperialnej polityki, popieranej przez większość Rosjan, a wiernymi Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego na Ukrainie, z których większość czuje się Ukraińcami i wcale nie identyfikuje się z działaniami kierowanych przez Moskwę separatystów.

Cyryl starał się wówczas zbudować wizerunek rosyjskiej Cerkwi jako neutralnej i bezstronnej wobec zaistniałego konfliktu, bolejącej na skutek przelewu bratniej krwi i wzywającej zwaśnione strony do dialogu. Nie poparł więc oficjalnie aneksji Krymu czy zbrojnej agresji Rosji na południowo-wschodnią Ukrainę, nie pojawił się też na Kremlu w momencie kiedy w sposób tryumfalistyczny ogłaszano przyłączenie Krymu do Federacji Rosyjskiej.

Taka linia była utrzymywana przez Cyryla, do momentu wyboru nowego zwierzchnika Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego, co nastąpiło ostatecznie 13 sierpnia 2014 r. Przypomnijmy, że dotychczasowym jej zwierzchnikiem był metropolita kijowski Włodzimierz (Sabodan), który, trzymając zdecydowanie się ukraińskiej racji stanu, umiał doprowadzić do znacznej autonomii Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi w ramach patriarchatu Moskiewskiego. Patriarcha Cyryl, chcąc nie chcąc, musiał to akceptować. Jednak nieuleczalna choroba Włodziemierza, zbiegająca się z rosyjską agresją militarną, zmuszała do poszukiwania nowego lidera dla podporządkowanej Moskwie ukraińskiej cerkwi prawosławnej.

Zbyt otwarta, antyukraińska postawa Cyryla, doprowadzić mogłaby wówczas do tego, że nowo wybranym metropolitą zostałby ktoś, kto chciałby doprowadzić do oswobodzenia się Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi spod kurateli Patriarchatu w Moskwie. A utrata tej części własnej Cerkwi, byłaby dla Moskwy klęską, z której bardzo trudno byłoby się podnieść.

Według danych podawanych przez najbardziej kompetentnego niezależnego eksperta, diakona i profesora Andreja Kurajewa, Rosyjska Cerkiew Prawosławna posiada w sumie 33 tys. 489 czynnych świątyń, z czego jedna trzecia z nich - 11 tys. 393 znajduje się na Ukrainie w charakterze świątyń Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego. Według danych oficjalnych Kościół ten posiada 12 tys. 241 parafii.

A biorąc pod uwagę, że na Ukrainie poziom praktyk religijnych jest nieporównanie wyższy niż w Rosji, to liczba praktykujących wiernych Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi może nawet stanowić większość wiernych Patriarchatu Moskiewskiego. Do tego należy dodać, że ilość powołań kapłańskich i zakonnych na Ukrainie jest też zdecydowanie większa, niż razem wziętych powołań z Rosji, Mołdawii, Białorusi, z krajów bałtyckich i rosyjskojęzycznej ludności żyjącej w Azji Środkowej. Nawet w przywróconych do życia wielkich monasterach na północy Rosji, co najmniej co czwarty kapłan albo mnich, mówi dziś po rosyjsku z charakterystycznym twardym akcentem ukraińskim, a w jego ustach "g" brzmi jak "h". Taka wymowa jest przyczyną pogardliwego nazywania Ukraińców „chachłami”. Bez tych „chachłów” jednak funkcjonowanie Kościoła rosyjskiego było by trudne, nawet do pomyślenia.


Odkrycie kart

Zaledwie w dzień po wyborze nowego zwierzchnika Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego w osobie metropolity Onufrego Berezowskiego, patriarcha Cyryl odkrył swe prawdziwe karty. Wystosował specjalne orędzie do patriarchy ekumenicznego Bartłomieja i zwierzchników Cerkwi lokalnych na całym świecie, na temat „krwawych zajść na południowym wschodzie Ukrainy”, odpowiedzialność za nie zrzucając przede wszystkim na Kościół greckokatolicki, jako główny matecznik rzekomego ukraińskiego nacjonalizmu, który dąży do zniszczenia prawosławia. Po upływie 5 dni w nieco przeredagowanym wariancie na modłę świeckiego języka dyplomacji Cyryl wysłał swe „orędzie” także do najważniejszych organizacji międzynarodowych: Rady Bezpieczeństwa, Rady Europejskiej i Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, parlamentów i głów wielu państw.

Orędzie sprowadza się do fałszywego donosu na Cerkiew greckokatolicką, jak i na obie ukraińskie cerkwie prawosławne nie uznające zwierzchnictwa Moskwy, oraz na Siły Zbrojne Ukrainy. Cyryl stawia tam tezę, że "Przedstawiciele Cerkwi grekokatolickiej i wspólnot raskolniczych, występujący na Majdanie kijowskim, otwarcie propagowali nienawiść do Cerkwi prawosławnej, nawoływali do dokonywania zaborów świątyń prawosławnych i wykorzenienia prawosławia z terytorium Ukrainy. Od początku działań wojennych unici i raskolnicy, otrzymawszy do rąk broń, pod płaszczykiem operacji antyterrorystycznej zaczęli realizować otwartą agresję w stosunku do duchowieństwa kanonicznej Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej na wschodzie kraju”.

Prof. Mirosław Marynowicz, były ukraiński dysydent, dziś prorektor Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie, uważa, że gdy Patriarchatowi Moskiewskiemu brakuje argumentów aby wyjaśnić trudne dla niego sytuacje, tak samo na Ukrainie jak i w kontaktach ze światem katolickim, stara się zawsze zrzucić winę na unitów. Patriarcha do tradycyjnych wrogów moskiewskiego prawosławia, za których uważa grekokatolików, dążących do wykorzenienia go z Ukrainy dołączył tym razem także „roskolników” i "schizmatyków" z niezależnego od Moskwy prawosławnego patriarchatu kijowskiego, których zbrodnicze działania przyczyniają się – jego zdaniem – do straszliwych cierpień i fizycznej zagłady prawosławnego duchowieństwa.

Orędzie to było na tyle absurdalne i oderwane od rzeczywistości, że spotkało się z powszechną krytyką, bynajmniej nie tylko na Ukrainie. W odpowiedzi na insynuacje – jakoby to Ukraiński Kościół Greckokatolicki był odpowiedzialny za konflikt na Ukrainie i wzywał państwa zachodnie do interwencji w Kijowie – jego zwierzchnik, arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk oświadczył, że „Ukraina nie jest bynajmniej wrogiem Rosji, a grekokatolicy nie prowadzą krucjaty przeciw prawosławnym”. Wezwał prawosławnych rosyjskich, aby nie wierzyli propagandzie Putina, ale strzegli prawdy. Totalnej krytyce orędzie Cyryla poddał także prof. George Weigel, słynny amerykański publicysta i biograf Jana Pawła II.

Zwrócenie się z tego rodzaju donosem przez zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej do patriarchy ekumenicznego oraz do innych patriarchów i metropolitów stojących na czele lokalnych Cerkwi autokefalicznych było nie do przyjęcia dla nikogo, poza etnicznymi i kulturowymi Rosjanami obciążonymi kompleksem "upadłego imperium", którzy stali się dumni, uważając, że dzięki polityce ich prezydenta "Rosja wstaje z kolan".
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter