27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ukraińskie przyspieszenie?

Ocena: 0.3
440

Prezydent Francji Emmanuel Macron zelektryzował świat, mówiąc o możliwości wysłania do Ukrainy wojsk NATO. Kreml ostro zareagował na tę inicjatywę.

fot.PAP/EPA/MYKOLA TYS

Najpierw słowacki premier Fico, a potem francuski prezydent Macron zelektryzowali świat mówiąc o możliwości wysłania do Ukrainy wojsk członków NATO. Sprawa była omawiana podczas konferencji w Paryżu, którą w błyskawicznym tempie zorganizowali Francuzi. Wziął w niej także prezydent Duda, według którego wokół sprawy wysłania żołnierzy do Ukrainy toczyła się „żarliwa dyskusja". Po zakończeniu obrad francuski minister spraw zagranicznych sprecyzował stanowisko swego szefa, E. Macron proponował wysłanie wojsk w konkretnych celach, które nie miałyby charakteru działań zbrojnych. Niemniej, już samo podniesienie tego tematu, który do tej pory był absolutnym tabu, daje powody do różnego rodzaju spekulacji.

Kreml bardzo ostro zareagował na tę francuska inicjatywę. Rzecznik prasowy D. Pieskow bez ogródek stwierdził, że taki rozwój sytuacji zamieniłby „prawdopodobieństwo” starcia zbrojnego pomiędzy Rosją i NATO w „nieuchronność”. W tym samym czasie, gdy z Moskwy płynęły groźby, uczestnicy paryskiej konferencji, na czele z kanclerzem Scholzem stanowczo stwierdzili, że nie mają planów wysyłania wojska na wschód. Szereg innych polityków, w tym brytyjski premier Sunak i sekretarz generalny NATO Stoltenberg, też obwieścili, że takich planów nie ma. Zawtórował im rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, J. Kirby – stanowisko prezydenta J. Bidena w tym zakresie pozostaje niezmienione, wojsko USA nie będzie brać udziału w walkach w Ukrainie.

 


NATO POMAGA

Szeroka publiczność zapewne odetchnęła z ulgą, bo mało kto ma ochotę brać udział w III wojnie światowej. Niemniej, niemal dokładnie rok temu na jaw wyszły tajne dokumenty, z których wynikało, że w Ukrainie działa 97 żołnierzy jednostek specjalnych członków NATO, głównie Brytyjczycy, ale też Amerykanie i Francuzi, więc jakaś obecność wojskowa już tam jest. Niedawno, dziennik „The New York Times” opublikował bardzo długi artykuł, w którym opisano współpracę wywiadów amerykańskiego i ukraińskiego. Po napaści Rosji na Ukrainę, Stany Zjednoczone przekazują bardzo precyzyjne dane wywiadowcze i zapewne dzięki tym informacjom Ukraina zdołała odnieść tak wielkie sukcesy jak zestrzelenie dwu samolotów wczesnego ostrzegania czy zatopienie krążownika „Moskwa”. Także należy pamiętać, że w polityce plany, sojusze i działania mogą się zmienić w mgnieniu oka, jeśli tylko nadarzy się ku temu sposobna okazja. Dwa lata temu w grę nie wchodził pomysł przekazania Ukrainie ciężkiego sprzętu bojowego, a dziś są tam czołgi Abrams i Leopard, a niebawem mogą być samoloty F-16. Ta zmiana podejścia do pomocy jest wynikiem słabości Rosji. NATO przekracza jedną za drugą rosyjską „czerwoną linię” i Moskwa nie podejmuje żadnych kroków odwetowych, bo nie ma ku temu środków. Jej jedynym atutem jest broń atomowa, ale z oczywistych powodów jest on chowany na czarną godzinę. 

W Moskwie zapewne dostrzeżono, że skoro o tej sprawie „żarliwie” dyskutowano, to ktoś musiał być „za” i to ktoś ważny. Prezydent Macron podkreślił, że w tej chwili nie ma powszechnej zgody co do tego pomysłu, ale, że „niczego nie można wykluczyć” i, że w każdym razie Zachód „zrobi wszystko co musi być zrobione, aby Rosja nie wygrała”. Francja od dziesięcioleci uważała współpracę najpierw z ZSRR, a później z Rosją za polisę ubezpieczeniową przed anglosaskim naporem, więc to stwierdzenie należy uznać za przełomowe.

Słowa E. Macrona należy widzieć w szerszym kontekście. Od czasu załamania się ubiegłorocznej ukraińskiej kontrofensywy cały szereg poważnych ekspertów wojskowych i przedstawicieli trustów mózgów mówił wprost o takiej potrzebie. Ostatnio nawet na łamach „Responsible Statecraft”, publikacji Quincy Institute for Responsible Statecraft, organizacji, która od początku konfliktu opowiadała się za negocjacjami z Rosją i szybkim zakończeniem wojny, dopuszczono możliwość wysłania wojsk NATO do Ukrainy w przypadku, gdyby wojska tego kraju poszły w rozsypkę.

 


UTRATA PRESTIŻU

Dla NATO, zdecydowane zwycięstwo Rosji oznaczałoby pewną utratę prestiżu. Nie aż tak wielką, jak to niektórzy głoszą, bo na przykład fiasko afgańskiego przedsięwzięcia nie spowodowało załamania się tej instytucji. Niemniej, członkowie NATO przeznaczyli ogromne środki na pomoc Ukrainie i politykom trudno będzie przyznać, że wyrzucili w błoto pieniądze podatnika. W szczególnie trudnej sytuacji będzie prezydent Biden, którego czeka trudna kampania przed listopadowymi wyborami. Stąd sprawa wysłania wojska NATO zapewne się odrodzi. Na przykład perspektywa zajęcia Kijowa przez Rosję spowoduje gwałtowną dyskusję wśród sojuszników.

Świadomie, czy nie, Polska przyczynia się do podjęcia takiej decyzji. Premier Tusk zarzeka się, że nic takiego nie wchodzi w grę, ale ostatnie wypowiedzi min. Sikorskiego, szczególnie jego zapewnienia uczynione podczas przemówienia w organizacji Atlantic Council, że Rosja nie użyje broni atomowej, tę perspektywę przybliżają. Właśnie groźba wojny atomowej to jest jedyny czynnik, dzięki któremu na Kremlu jeszcze nie urzędują wojska NATO. Dysproporcja sił pomiędzy Sojuszem i Rosją jest ogromna, nie tylko ilościowa, ale przede wszystkim jakościowa. Ukraina przy pomocy niezbyt zaawansowanych dronów była w stanie zepchnąć rosyjską flotę czarnomorską daleko na wschód, więc jak wyglądałyby zmagania, gdyby do akcji wkroczyły wyposażone w najnowocześniejszą broń na świecie siły amerykańskie?

 


SERIA CIĘŻKICH BŁĘDÓW

Możliwość nuklearnego starcia staje się realna, ponieważ ostatnie lata stanowią doskonałą ilustrację potęgi prawa niezamierzonych skutków. Naruszenie integralności terytorialnej Ukrainy przez Rosję w 2014 r. było, z punktu widzenia Moskwy, ogromnym błędem. Oderwanie od Ukrainy Krymu i części Donbasu, zamieszkałych w wielkim stopniu przez Rosjan, zburzyło stan względnej równowagi pomiędzy obszarami wyraźnie prorosyjskimi i będącymi pod wpływem ukraińskich nacjonalistów. Stąd, Putin przekreślił możliwość zwycięstwa w demokratycznych wyborach kandydata, który dałby Kremlowi gwarancje uległości. Kolejnym wielkim błędem była napaść dokonana przed dwu laty. Ponownie, Rosja źle obliczyła wielkość sił potrzebnych do zajęcia Kijowa i usunięcia prezydenta Zełenskiego. Potem, błędy zaczął robić także Zachód.

USA i NATO udzielały ogromnej pomocy Ukrainie, ale za tym nie krył się żaden dobrze skalkulowany plan – jedyne co chciano osiągnąć to „dowalić Rosji”. Po cichu liczono, że Rosja się rozsypie na skutek sankcji. Waszyngton nigdy nie określił, jak wyobraża sobie „stan po”. Prezydent Biden głosił, że pomoc będzie udzielana „tak długo, jak to będzie potrzebne” i chyba liczył, że Kijów wykaże się dużą dozą realizmu. Tymczasem, prezydent Zełenski ogłosił swoje 10 warunków, których spełnienie jest konieczne do rozpoczęcia rozmów pokojowych. Domaganie się całkowitego wycofania wojsk rosyjskich, włącznie ze zwrotem Krymu i postawienie W. Putina przed sądem, było równoznaczne z wymogiem wywieszenia białej flagi na Kremlu. Państwa posiadające ogromny arsenał atomowy na ogół tak daleko idącej uległości nie wykazują. Tym sposobem, doczekaliśmy się grudnia zeszłego roku, gdy prezydent Biden odrobinę zmienił motto, którym kieruje się we wspieraniu Ukrainy – z „tak długo, jak to będzie potrzebne”, zrobiło się „tak długo, jak będziemy mogli”.

Wydaje się, że prezydent Zełenski i ukraińskie elity nie dostrzegli tej subtelnej zmiany. Nie sposób odnieść wrażenia, że w Kijowie zdano sobie sprawę z powagi sytuacji. Winę, za ostatnie niepowodzenia zrzuca się na Waszyngton, szczególnie brak uchwalenia przez Kongres kolejnego pakietu pomocowego. Tymczasem, główny kłopot nie polega na braku pieniędzy, ale na tym, że po pierwsze nawet gdyby pieniądze się znalazły, to w tej chwili po prostu brak jest amunicji, której Ukrainie tak bardzo potrzeba. Premier Tusk i minister Sikorski piętnują amerykańskich posłów, za opieszałość w zatwierdzaniu kolejnych miliardów dolarów, podczas gdy Unia nie jest w stanie dostarczyć obiecanego miliona sztuk pocisków. Pokazywać palcem innych to nie jest wielka sztuka. Po drugie, nawet wielkie pieniądze nie „kupią” kolejnych kilkuset tysięcy ukraińskich żołnierzy. Od jesieni zeszłego roku parlament w Kijowie nie zdołał przegłosować ustawy, na mocy której zdołano by powołać pod broń kolejne pół miliona ludzi. Bo, ochotników już brak. W istocie rzeczy, wielu z tych, którzy dwa lata temu pośpieszyli ojczyźnie na ratunek (i jeszcze żyją) jest dziś rozczarowana, że nie ma kto ich zastąpić. Zatem, czynnik, który do niedawna był wielkim atutem Ukrainy, nadzwyczaj wysokie morale, ulega erozji. Sytuacji nie poprawiają wiadomości o skandalach korupcyjnych, amunicji za którą zapłacono, a która nigdy do walczących nie dotarła, masowym fałszowaniu chroniących przed poborem zwolnień lekarskich, czy kupowaniu nic niewartego sprzętu wojskowego i medycznego.

Tym sposobem dotarliśmy do obecnego, pożałowania godnego stanu rzeczy. Teoretycznie, upadek Awdijiwki nie powinien był stanowić wielkiego kłopotu, ale na skutek braku realnej oceny sił, Ukraińcy nie zbudowali kolejnej linii obrony, na której teraz mogliby stawiać opór przeważającym siłom napastnika. Stąd tempo rosyjskiego ataku nabiera rozpędu. Niebawem rozpoczną się roztopy, więc pogoda przyjdzie Kijowowi z pomocą, ale w marcu będą w Rosji wybory i prawdopodobnie po nich nastąpi tam kolejna „częściowa mobilizacja”. Zatem, zostały stworzone warunki do tego, żeby latem Rosja podjęła poważną ofensywę i wówczas sprawa wysłania wojsk NATO nad Dniepr ponownie może wejść na wokandę.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest profesorem ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia, USA

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter