1 listopada
piątek
Seweryna, Wiktoryny
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Viktor Orbán: żal mi, że nie będę na beatyfikacji kard. Wyszyńskiego (wywiad)

Ocena: 0
2146

Przygotowania do wrześniowej wizyty Ojca Świętego na Węgrzech w związku z Międzynarodowym Kongresem Eucharystycznym w Budapeszcie, kwestie tożsamości europejskiej, a także zagadnienia polityczne poruszyli redaktorzy chorwackiego tygodnika katolickiego „Glas Koncila” w wywiadzie z premierem Węgier, Viktorem Orbánem. Wywiad, który przeprowadzi Branimir Stanić i Ivan Tašev ukazał się na łamach pisma 17 czerwca br.

Glas Koncila: Chrześcijanie w Chorwacji z niecierpliwością oczekują na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w Budapeszcie we wrześniu i towarzyszące mu wydarzenia. Byliśmy bardzo zaskoczeni, gdy niedawno dowiedzieliśmy się z mediów, że papież Franciszek nie chciał się z Panem spotkać. Później okazało się, że był to fake news. Czy może nam Pan powiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło?

Viktor Orbán: Pierwsza płynąca z tego przestroga jest taka, że nawet Ojciec Święty nie jest chroniony przed fake newsami. Stanowisko Węgier było całkowicie jasne: Ojciec Święty jest zarówno przywódcą Kościoła, jak i głową państwa. Jako głowie państwa należy mu się najwyższy szacunek, a jeśli przyjeżdża do naszego kraju jako głowa Kościoła katolickiego, przyjmiemy go z chrześcijańską pokorą. Kongres Eucharystyczny nie jest wydarzeniem węgierskim, lecz międzynarodowym, którego gospodarzem są Węgry, a w którym weźmie udział także papież. Dlatego nie było do końca jasne, co się stanie, jeśli chodzi o protokół - gdyby odwiedzał tylko Węgry, wszystko byłoby jasne, ale jest to wydarzenie międzynarodowe. Jeśli chodzi o mnie, to jestem praktykiem sztuki walki zwanej polityką, w której walki są na porządku dziennym, dniem i nocą. Metaforycznie rzecz ujmując, kiedy w zbroi pojawia się mały wyłom, natychmiast do niej się dąży. Fakt, że jest to wydarzenie międzynarodowe z pewnymi nierozwiązanymi kwestiami protokolarnymi, ujawnił jedną z takich luk. Wtedy właśnie w tę lukę zaczęły celować elementy antykościelne i antychrześcijańskie.

Jak w ogóle mogło dojść do takiego nieporozumienia?

Rzeczywiście istnieje różnica między opinią Ojca Świętego na temat migracji i jego podejściem do niej, a stanowiskiem rządu węgierskiego. Jest to jasne i widoczne dla całego świata. My jesteśmy zdecydowanie przeciwni imigracji, podczas gdy Kościół katolicki ma swoje własne stanowisko. Na tej podstawie bardzo łatwo jest sfabrykować narrację, która twierdzi, że Ojciec Święty i węgierski premier „się nie rozumieją”, „nie zgadzają się”, a nawet „nie chcą się też spotkać”. Jednak to nie fake newsy na temat wrześniowego spotkania w Budapeszcie są dla mnie największym rozczarowaniem. Szczególnie żałuję, że nie będę mógł uczestniczyć w beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego, która odbędzie się w Polsce w dniu budapeszteńskiego Kongresu Eucharystycznego. Darzymy polskich katolików ogromnym szacunkiem.

W tym roku będziemy obchodzili trzydziestą rocznicę wspaniałej wizyty papieża Jana Pawła II na Węgrzech. Nigdy nie zapomnimy jego błagania i modlitwy, w której prosił o odrodzenie Węgier po latach dyktatury. Czy w ciągu tych trzech dekad Węgry zdołały się odrodzić?

Choć zmieniło się wiele rzeczy, nie możemy jeszcze mówić o odrodzeniu. Etos kraju bardzo się zmienił: życie zyskało wyższą wartość, ale nie jest jeszcze w pełni szanowane, tak, jak na to zasługuje. Widać, że jest zainteresowanie Bożym orędziem i przesłaniem Kościoła, ale nie ma masowych nawróceń. Można powiedzieć, że odrodzenie jeszcze nie nastąpiło, ale jesteśmy w dużo lepszej kondycji niż wcześniej, a szanse na odrodzenie są większe niż trzydzieści lat temu. Węgry są wciąż państwem świeckim, które szuka dróg do Boga i szuka wsparcia na tej drodze. Odkupienie jest wyrazem wolności, a papież Polak oznaczał także wyzwolenie polityczne, przynosząc nam wyzwolenie także w sensie politycznym. Wierzymy, że bez papieża Polaka nie bylibyśmy w stanie pozbyć się komunistów. Niezależnie od tego, czy jesteśmy wierzący, czy też nie, możemy szanować polskiego papieża jako świętego. Osobiście mam mu wiele do zawdzięczenia; spotkaliśmy się kilka razy, a w rozmowach ze mną przepowiadał ważne rzeczy. Zawsze dodawał mi otuchy. Odczuwaliśmy jego wielką i głęboką miłość do Węgrów.

Jak silne są dziś na Węgrzech struktury sprzed czasów demokracji w dziedzinie kultury, edukacji i mediów?

- W węgierskim duchu jest ogólne pragnienie rzeczy, które są ważniejsze niż życie osobiste i które stoją ponad nim. Węgrzy szukają tego zazwyczaj na trzy sposoby: w rodzinie, w narodzie i w Bogu. Nawrócenie następuje również zazwyczaj wtedy, gdy te trzy światy się spotykają. Jest to proces rozwojowy. Nie mogę powiedzieć, że przeszkadzają nam w tym siły sprzed czasów demokracji: nie możemy za to winić nikogo innego - to nasza odpowiedzialność. Oczywiście na Węgrzech są ateiści, siły antykościelne i liberałowie, którzy robią wszystko, co w ich mocy, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wartości chrześcijańskich. Mają swoje media, są dobrze zorganizowani i mają silne stowarzyszenia pozarządowe. My jednak również mamy to po stronie konserwatywnej: jest co najmniej tyle samo mediów chrześcijańskich, co antychrześcijańskich; nasze organizacje społeczeństwa obywatelskiego są co najmniej tak silne, jak ich, a może nawet silniejsze; i to my zajmujemy stanowiska polityczne, ponieważ mamy rząd chrześcijański. Nie możemy więc winić naszych przeciwników za to, że to odrodzenie jeszcze nie nastąpiło. Wina leży w nas, a nie w innych.

W centrum wizyty papieża na Węgrzech znajduje się Eucharystia. Pomimo tego, że kalwiniści i katolicy różnią się w wierze co do Eucharystii, to podzielają wiele wartości chrześcijańskich. Jakie są Pańskim zdaniem kluczowe wartości, które mogą się umocnić po spotkaniu z papieżem we wrześniu?

My kalwiniści również mamy swoje nabożeństwa i również celebrujemy Komunię z chlebem i winem, ale nasza liturgia jest przede wszystkim aktem pamięci. Doceniam jednak i rozumiem piękno Eucharystii, ponieważ moja żona jest katoliczką. W naszej kulturze, jeśli małżonkowie należą do różnych wyznań, dzieci podążają za rodzicami, w zależności od ich płci. W rezultacie mam cztery córki katoliczki - co oznacza, że mieszkam pod jednym dachem z pięcioma katoliczkami - i syna kalwinistę. W ten sposób katolicy i kalwiniści żyją razem w naszej rodzinie, we wspólnocie miłości. Co więcej, jedna z moich córek wyszła za mąż za syna księdza greckokatolickiego. W naszym kraju katolicy mówią, że „problem polega na tym, że szata naszego Pana Jezusa Chrystusa została rozdarta na kawałki”. Wielu z nas tęskni za jednością chrześcijan. Oczywiście, nie myślę tylko o chrześcijaństwie zachodnim i łacińskim, ale o całości, do której należy także wschodni Kościół prawosławny. Naszym przesłaniem dla Ojca Świętego będzie to, że na Węgrzech chrześcijaństwo nie jest kwestią wyboru, ale predestynacji: nie potrzeba do tego żadnych argumentów, tak właśnie jest, tak właśnie zostało ustanowione. Świat, który nas otacza, jest wrogi nam wszystkim, zarówno wam, katolikom, jak i mnie oraz nam, kalwinistom. Toczy się dziś walka kulturowa - mógłbym powiedzieć cywilizacyjna - walka o duszę i przyszłość Europy. Mówi się czasem, że w okopach żołnierze rzadko spierają się o religię, ponieważ wszyscy są atakowani. Dlatego dzisiaj musimy się modlić o jedność całego chrześcijaństwa, w tym także wschodniego Kościoła prawosławnego, bo bez współpracy nie utrzymamy chrześcijaństwa w Europie. Pozwólcie panowie, że podam wam przykład, który jest bliski mojemu sercu. Kiedy wygraliśmy wybory, nadal pracowałem w budynku Parlamentu, moje biuro mieściło się tam nadal. Przygotowywałem się do zaprzysiężenia i pierwszego wystąpienia, a kiedy wyszedłem z biura, podszedł do mnie ksiądz z Medziugorja i powiedział: „Przyszedłem Pana pobłogosławić przed zaprzysiężeniem”. A więc proszę zauważyć: chorwacki kapłan z Medziugorja przyszedł do kalwińskiego premiera Węgier, aby go pobłogosławić! Pomodliliśmy się razem, a potem złożyłem przysięgę. Tak więc w świecie chrześcijańskim takie rzeczy się zdarzają, jeśli tylko na to pozwolimy.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 31 października

Czwartek, XXX Tydzień zwykły
Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 13, 31-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna za zmarłych cierpiących w czyśćcu

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter