28 kwietnia
niedziela
Piotra, Walerii, Witalisa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wywalczone i wymodlone

Ocena: 0
15866
Heroiczna walka z komunistami o prawo do własnego kościoła rozgrywała się nie tak dawno w kilkuset miejscowościach w całej Polsce. Sztandarowym jej przykładem może być to, co wydarzyło się w Górkach Kampinoskich, Zbroszy Dużej czy na warszawskim Rakowcu.
Kościół w Górkach Kampinoskich wybudowany
dzięki staraniom ks. Edwarda Żmijewskiego (przed pożarem)


Wierni z puszczańskich wiosek pragnęli mieć własną świątynię już przed II wojną światową, do kościoła parafialnego w Kampinosie niektórzy z nich mieli bowiem ponad 15 km. W 1939 r. w centrum wioski zalano pod nią fundamenty, a nawet zgromadzono materiały budowlane. Niestety, Niemcy z materiałów wybudowali sobie magazyn w Leoncinie, a ponad 250 mieszkańców Cisowego, Nowych Bud, Zamościa, Dąbrówki i Starej i Nowej Dąbrowy zamordowali bądź wywieźli na roboty do Rzeszy.

Po wojnie władze komunistyczne nie wyrażały zgody na budowę świątyni, choć miała ona być pomnikiem ku czci poległych i pomordowanych. Proboszcz Kampinosu ks. Zdzisław Krzymowski jedynie w porze letniej odprawiał Msze Święte w Górkach niedaleko Sosny Powstańców, na której sto lat wcześniej wieszano uczestników Powstania Styczniowego.

W 1975 r. z zadaniem utworzenia stałego ośrodka duszpasterskiego i wybudowania kaplicy z prawdziwego zdarzenia przybył do Górek Kampinoskich ks. Józef Borek. Władze ciągle nie zgadzały się na budowę. W końcu jeden z urzędników Wydziału ds. Wyznań, zbywając księdza, powiedział: „Zróbcie sobie jakąś szopę i dajcie nam spokój”. Mieszkańcy odebrali to jako przyzwolenie i zaczęli gromadzić w stodołach materiały budowlane na maleńką kapliczkę. Ale wkrótce okazało się, że wystarczy im na całkiem obszerny kościółek.


NAPAD W SERCU PUSZCZY

– W sobotę 10 kwietnia 1976 r. przed Niedzielą Palmową w szybkim tempie wszystkie gotowe już elementy zwieziono i na placu obok przedwojennych jeszcze fundamentów postawiono drewnianą kaplicę. – Pracowało kilkudziesięciu mężczyzn, tłum kobiet stał i modlił się, śpiewano pieśni, robota posuwała się szybko do przodu. Około północy zakończono już wieżyczki i dach. Niektórzy ludzie zaczęli się już rozchodzić. Tymczasem nadjechała kolumna samochodów z oddziałami szturmowymi ZOMO z Golędzinowa wyposażonymi w armatki wodne, miotacze gazów i ciężki sprzęt do rozpędzania tłumów. Wywlekali z placu i rozpędzili pałkami modlące się kobiety, po czym rozpoczęli obławę na pracujących mężczyzn. Kilkudziesięciu zatrzymano. Na koniec zniszczyli buldożerami ukończony już kościółek i spalili pozostałe materiały – opowiada ks. infułat Grzegorz Kalwarczyk.

– Rektor kościoła ks. Józef Borek został tej nocy na plebanii dotkliwie pobity przez kilku milicjantów. Aby go dopaść, wyważyli drzwi. Była to szczególna zemsta na byłym „koledze po fachu”. Przed wstąpieniem do seminarium duchownego młody Józef Borek był bowiem komendantem jednego z posterunków Milicji Obywatelskiej pod Pułtuskiem. Znał ich metody. Został uznany za wyjątkowego „zdrajcę władzy ludowej” – opowiada ks. prałat Edward Żmijewski.

Ostatecznie zgliszcza kaplicy obstawiono stałym posterunkiem MO i SB. Mimo obstawy, już kilka dni po tych dramatycznych wydarzeniach, kilkunastu mężczyzn postawiło w nocy na placu duży krzyż. I przy nim ks. Borek odprawiał Msze Święte.

Mężczyźni z okolicznych wsi, bezpośrednio zaangażowani w budowę, byli potem przez kilka miesięcy przesłuchiwani m.in. w Pałacu Mostowskich i komisariatach w Leoncinie i w Nowym Dworze Mazowieckim. Rozgoryczenie ludzi było ogromne, a na znak protestu zdarzały się podpalenia „państwowej” Puszczy Kampinoskiej. Pożary wybuchały po kilka razy dziennie, mimo obstawienia przez milicję wszelkich dróg i ścieżek, mimo patroli na drogach i z powietrza. Spłonęło wtedy ponad trzysta hektarów lasu.

O wydarzeniach w Górkach mówił publicznie kard. Stefan Wyszyński w archikatedrze warszawskiej oraz na konferencji Episkopatu. Mówiły o nich także rozgłośnie Wolna Europa oraz Głos Ameryki. Aresztowania i przesłuchania osób zaangażowanych w budowę kościoła ustały dopiero po strajkach w Radomiu i Ursusie czerwcu 1976. Wszystkich objęła amnestia ogłoszona przez Edwarda Gierka, której celem było zażegnanie konfliktów społecznych.

Za rządów Gierka jako I sekretarza PZPR stosowano zasadę, że zgodę na budowę kościoła wydaje się jedynie wtedy, gdy istnieje realne zagrożenie wybuchu konfliktu. Tymczasem mieszkańcy puszczańskich wiosek nie porzucali starań o własny kościół. Pisali petycje do władz – od premiera Jaroszewicza począwszy, na szefie Wydziału ds. Wyznań kończąc. A wobec braku reakcji władz, zaczęli grozić otwartym powstaniem i akcjami sabotażu. Ostatecznie władze zgodziły się na budowę tymczasowej kaplicy, ale postawiły warunek: ks. Borek musi odejść do innej parafii.


NABOŻEŃSTWO BUDOWANIA KOŚCIOŁA

To, co ks. Żmijewski zastał w Górkach, było obrazem nędzy i rozpaczy. Jednak następnego dnia potwierdził w Kurii, że przyjmuje nową placówkę. Gdy kilka dni później był ponownie w Kurii, jeden prałatów zapytał go, czy w Górkach są jelenie. Ks. Żmijewski odparł, żartując: „Jest jeden, mianowany tydzień temu przez Kurię”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter