Dawniej pieczono proziaki na piecach kaflowych, dziś – w piekarniku lub na patelni. Najlepiej smakują świeże i na drugi dzień.
fot. Barbara Wiśniowska / Idziemy
W Wielkim Poście często dopominaliśmy się, aby mama upiekła proziaki. Z tego powodu Środa Popielcowa była jednym z moich ulubionych dni w roku: wiadomo było, że pojawią się na stole. Jako dzieci żartobliwie nazywaliśmy je „prosiakami”. Był z nimi tylko jeden problem – oderwać się od nich w dzień postu ścisłego!
Kiedyś w walentynki mama uformowała je w serduszka i polukrowała na czerwono. Dziwiłam się, że nigdy nie piecze proziaków babcia. Dopiero niedawno mama uświadomiła mi, że przepisu nauczyły ją koleżanki z pracy, gdy przeprowadziła się na Podkarpacie. Jest to przepis regionalny. „Prozą” nazywano tam dawniej sodę oczyszczoną. Przywędrowała do regionu około roku 1850, tuż po tym, jak jej właściwości odkryli i przebadali amerykańscy uczeni. Nic dziwnego, że pojawiła się na Podkarpaciu tak szybko. To stąd ludzie tłumnie wyjeżdżali do Ameryki za chlebem, aby później wysyłać rodzinie pieniądze i inne skarby – na przykład sodę.
Dawniej pieczono proziaki na piecach kaflowych, dziś – w piekarniku lub na patelni. Najlepiej smakują świeże i na drugi dzień. Nie służy im podróż. Można ich skosztować na wycieczce: w Sanoku, Uhercach Mineralnych, Rzeszowie – lub przygotować w domu. Są tanie, łatwe i szybkie w wykonaniu. Udadzą się, jeśli ciasto będzie luźne, a także jeśli będzie miało konsystencję ciasta drożdżowego – moja mama takie lubi najbardziej. Przepis można modyfikować według własnych upodobań.
PROZIAKI
Składniki:
3 szklanki mąki | 1 szklanka maślanki lub śmietany 12 proc. | pół łyżeczki sody oczyszczonej (jeśli damy za dużo, zrobią się gorzkie) | ćwierć łyżeczki soli lub więcej | według upodobań | jajko (nie jest składnikiem obowiązkowym, lecz sprawi, że ciasto będzie miało ładny kolor); ewentualnie ulubione bakalie lub trochę masła
Przygotowanie:
Mąkę mieszamy z sodą i solą. Dodajemy pozostałe składniki i mieszamy najpierw łyżką. Kiedy już nie klei się do palców, rozwałkowujemy i tniemy na kawałki: najlepiej czworokątne, choć można też wycinać szklanką lub foremką. Skrawków po wykrawaniu foremką lepiej nie łączyć, ale upiec w takim kształcie, jaki mają. Pieczemy na nieposmarowanej blasze, na środkowym poziomie piekarnika, w 180 stopniach (grzałka górna i dolna, bez termoobiegu) ok. 20 minut. Powinny się lekko zarumienić. Na patelni (suchej) pieczemy 7-10 minut na najmniejszym palniku, na małym ogniu, aby upiekły się w środku, a nie spaliły na zewnątrz.