27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

"Nie" dla aktywnych homoseksualistów wśród kapłanów cz.2

Ocena: 4.95
1117

O. Józef Augustyn wyjaśnia, dlaczego we wspólnotach kapłańskich nie powinno być miejsca dla aktywnych homoseksualistów.

Fot. arch. idziemy.pl

Pomimo tych wszystkich zasad wiemy, że jakiś procent kapłanów ma skłonności homoseksualne i stara się je realizować. Jak duży może być to procent?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Badania socjologiczne prowadzone w tym temacie wśród księży z reguły bywają mało wiarygodne. Mówienie zaś, że trzydzieści, a nawet pięćdziesiąt procent księży posiada skłonności homoseksualne jest niepoważne. Z pewną dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że jest to taki sam procent, jak w całym społeczeństwie. Ale musimy być świadomi, że nawet pojedyncze osoby w diecezji czy w zakonie, gdy żyją podwójnym życiem, jest to prawdziwa katastrofa, nie tyle wizerunkowa, ale moralna. Wielu wiernych nie jest w stanie strawić informacji o skandalach homoseksualnych księży. Wobec tego zgorszeni odchodzą z Kościoła.

Homoseksualizm i związane z tym przekraczanie moralnych reguł, przy jednoczesnym głoszeniu Słowa Bożego i udzielaniu sakramentów, powoduje chyba katastrofalne skutki dla psychiki i życia duchowego danego kapłana?

Podwójne życie prowadzone latami jest destrukcyjne dla sumienia, prowadzi też do głębokich zaburzeń emocjonalnych i psychicznych. Cynizm, perwersja są stałym elementem zachowania osób, które zniszczyły swoje sumienie. Trudno nam uwierzyć nieraz w to, co opowiadają osoby skrzywdzone seksualnie przez duchownych. Aktywni zakamuflowani homoseksualiści w środowisku kapłańskim czy zakonnym to prawdziwa katastrofa. Sieją nieraz spustoszenie, którego nie da się opisać. Tu leży źródło skandali, których jesteśmy świadkami. Prowokują oni kolegów księży czy kleryków, zwykle młodszych i słabszych psychicznie. Sprawdzają granice ich odporności moralnej, niekiedy w oparach alkoholu. Bywa to trauma i szok dla osób, które doświadczają takiej próby, także wtedy, gdy zachowują się asertywnie. Skalę zgorszenia, jakie sieją, i krzywd, jakie wyrządzają, trudno jest oddać w słowach. Bywa to niekiedy prawdziwa zbrodnia moralna. Sieją spustoszenie we własnych duszach, a nieraz w duszach współbraci.

Przełożeni, którzy dopuszczają do święceń kapłańskich aktywnych homoseksualistów lub tolerują choćby pojedyncze przypadki takich zachowań, są współwinni wspomnianych krzywd, deprawacji i zgorszenia. „Instrukcja” wydana za pontyfikatu Benedykta XVI jednoznacznie stwierdza, że we wspólnotach kapłańskich nie ma miejsca dla aktywnych homoseksualistów.

Homoseksualiści w naturalny sposób są ze sobą solidarni, a nierzadko tworzą rodzaj lobby, które daje im ochronę, zabiega o ich interesy, zdobywa wpływy, staje się ścieżką kariery. Czy znane Ojcu fakty potwierdzają tę tezę odnośnie do sytuacji w Kościele?

Można domniemywać, że istnieją kręgi homoseksualnych księży, które się znają i wzajemnie popierają. Ale to wszystko dokonuje się w ukryciu, gdzieś „w podziemiu”. Takich zjawisk nie da się jednak tak naprawdę ukryć. Zabezpieczają się, ale jedna „przypadkowa” sytuacja, jak ta ostatnia w Dąbrowie Górniczej, powoduje, że o sprawie dowiaduje się „cały świat”. Dosłownie. Ale robienie z lobby homoseksualnego księży wielkiego „tematu kościelnego”, opisywanie go ostrym językiem politycznym jest niepotrzebne, by nie powiedzieć – szkodliwe. W ten sposób robimy im reklamę, straszymy samych siebie i ludzi. Za naszymi gniewnymi emocjami kryje się nieraz nasz lęk. „Nie bójcie się ich” – mówi Jezus.

 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Nie" dla aktywnych homoseksualistów wśród kapłanów cz.1

 

Trzeba więc mówić nie tyle o tym, „co oni robią”, ale o tym, „co my robimy”, gdy stajemy się świadkami demoralizacji we wspólnocie kapłańskiej. Musimy temu przeciwdziałać, zawiadamiać przełożonych itp. Nie jest to walka z ludźmi, ale ewangeliczna troska o przejrzyste świadectwo wiary ludzi Kościoła. Powtórzę to, co mówiłem przed laty: „Jeżeli lobby homoseksualne istnieje i ma coś do powiedzenia w jakichkolwiek strukturach kościelnych, to dlatego, że im ustępujemy, schodzimy z drogi. […] Gdy toleruje się jedną taką sytuację, ona staje się «normą» dla całego środowiska: «Tak też można». To bardzo zły sygnał” (wywiad dla KAI z 25 III 2012).

A jak powinni reagować wyżsi przełożeni, gdy odkrywają istnienie takiej nieformalnej struktury w powierzonej sobie wspólnocie kościelnej bądź w diecezji?

Trzeba mieć świadomość, że problem odnosi się do wąskiego grona ludzi, które jednak czasem może mieć dostęp do ważnych stanowisk, funkcji i środków. Właśnie dlatego ich zachowania i postawy bywają tak aroganckie i destrukcyjne dla Kościoła. Wystarczy przywołać kilka nazwisk z najwyższych gremiów kościelnych na świecie i w Polsce, aby się o tym przekonać. Rany zadane Kościołowi przez księży homoseksualistów są nieraz bardzo głębokie.

To, czego potrzeba, to stawanie z prorocką odwagą, wiarą i wymagającą miłością kapłańską twarzą w twarz, wobec każdego księdza homoseksualisty. Należy dawać mu świadectwo, napominać z mocą w porę i nie w porę, zgodnie z proponowaną przez Jezusa „correctio fraterna”, ale równocześnie pozbawiać ich władzy i ważnych funkcji. Nie wolno stosować wobec nich ich metod, jakimi oni sami często się posługują: manipulacji, szantażu, podstępu, przekupstwa, przemocy. Winny być wyciągane konsekwencje wobec nich, ale nie może dokonywać się to w klimacie wrogości, gniewu, chęci zemsty.

Powróćmy do skandalu w Dąbrowie Górniczej. Trudno uwierzyć, że był to jakiś odosobniony incydent, a raczej można domniemywać, że „takie spotkania” były obyczajem tolerowanym przez innych księży, którzy musieli o tym wiedzieć, a nawet przez ich przełożonych ze strony diecezji. Co Ojciec o tym sądzi?

Pan ma rację. Trudno uwierzyć, że były to pojedyncze przypadkowe zachowania. Trzeba być jednak ostrożnym w deklarowaniu, kto wiedział o sprawie, a kto o niej nie wiedział. Sianie podejrzliwości, niesprawiedliwe oskarżanie nie leczy ran, ale je rozdziera. Współbracia i przełożeni, którzy wiedzieli, są współwinni grzechu.

W diecezji sosnowieckiej mamy pewien ciąg traumatycznych, tragicznych skandali od zamknięcia na tle homoseksualnym seminarium sosnowieckiego w 2013 r. i połączenia go z seminarium częstochowskim, aż po niedawną, skandaliczną „imprezę na plebanii” w Dąbrowie Górniczej.

A na dodatek, jakby samej imprezy „Organizatorowi” było za mało, po tygodniach ukrywania się i milczenia, „organizator” tej imprezy złożył publiczne „wyznanie”, brzmiące: „Odbieram to [nagłaśnianie skandalu] jako ewidentne uderzenie w Kościół, a w tym w duchowieństwo i wiernych, by poniżyć jego pozycję, zadania i misję”. Widzimy, że człowiek, który swoim zachowaniem zranił wielu, przyjmuje rolę ofiary. Zepsucie moralne trwające latami powoduje u pewnych osób utratę zdolności racjonalnego osądu i myślenia.

Skandale z udziałem księży to wyzwanie dla przełożonych i braci kapłanów. Możemy je dźwigać jedynie z Jezusem, który „był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5). Jeżeli sam Jezus nie otworzy im oczu na bezprawie, które czynią, jeżeli nie uznają grzechu, nie nawrócą się, sami ich nie zmienimy. W takiej sytuacji „Kościół hierarchiczny, Matka Nasza” (św. Ignacy Loyola) ma obowiązek i wypracowane normy, by bronić Ludu Bożego przed wilkami w owczej skórze. Przestrzegamy niekiedy wiernych mocnymi słowami przed ideologią gender i innymi wypaczeniami ludzkiej miłości, ale jesteśmy niewiarygodni, kiedy sami tolerujemy grzechy w tej materii we własnej wspólnocie (por. 2Kor 6,3).

Skandal, o którym mowa, przekroczył daleko granice jednej diecezji i oddziałuje destrukcyjnie na cały Kościół w Polsce. Wielu wiernych i kapłanów w swoich komentarzach medialnych wyraża życzenie i prośbę, aby odpowiedzialni za Kościół w Polsce zabrali głos. Jedno jest pewne, że sprawy tej nie można wyciszyć zmową milczenia, lecz trzeba dać wiernym i księżom zdecydowany sygnał przez zastosowanie istniejących norm kanonicznych. Pozostawienie takich skandali bez pociągnięcia winnych do odpowiedzialności to relatywizacja zła.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter