Choć pomoc płynie już z całej Polski, proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego dominikanin o. Michał Śliż OP zapewnia w rozmowie z KAI, że opracuje program długofalowej pomocy dla ofiar wczorajszego wybuchu w kamienicy w Katowicach.
20141024 15:07
aw / Katowice (KAI), mz
fot. PAP/Andrzej Grygiel
W tragicznym wypadku zginęło małżeństwo dziennikarzy telewizyjnych i ich dwuletni synek.
– Parę minut po wybuchu byłem na miejscu – mówi KAI o. Śliż. Na miejscu były już wozy strażackie i karetki pogotowia oraz ludzie w piżamach – zszokowani mieszkańcy kamienicy. Zaprowadziliśmy ich do sal duszpasterskich, podaliśmy gorące napoje i jedzenie. Na miejscu pojawili się ratownicy medyczni i psycholodzy, wszyscy zostali otoczeni znakomitą opieką. Szybko przybyli prezydent Katowic Piotr Uszok i dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej ks. Krzysztof Bąk. Część osób zdecydowała, że uda się do swoich rodzin, pozostali zdecydowali zamieszkać w ośrodku Caritasu.
Wróciłem przed chwilą z Caritasu, rozmawiałem z dyrektorem i dam na stronę naszej parafii informację o tym, co jest potrzebne, rzecz jasna, pieniądze są "najwygodniejszą" formą pomocy, gdyż ubrania muszą odpowiadać rozmiarami – mówił o. Śliż. Dodał, że Urząd Miasta też zadziałał, poszkodowani oglądali proponowane przez miasto lokale zastępcze.
O. Śliż mówił też, że ci, co przeżyli, bardzo ciężko przeżywają śmierć swoich sąsiadów. – Więzy sąsiedzkie i rodzinne na Śląsku są bardzo mocne, wczoraj mieszkańcy domu zaczęli się liczyć, sprawdzać, czy wszystkim udało się uratować. Widoczna była więź i sąsiedzka troska. Poszkodowani zostali otoczenie opieką duchową, rozmawiali z nimi o. Śliż, przeor klasztoru Piotr Ciuba oraz dyrektor Caritasu ks. Bąk.
"Nie żyje troje naszych parafian poszkodowanych w czwartkowym wybuchu gazu w kamienicy przy ul. Chopina, Brygida, Dariusz i Remigiusz Kmiecikowie. Dwanaście innych osób, które ucierpiały podczas wybuchu znajduje się w ośrodku Caritasu przy ul. Chopina" – czytamy na stronie internetowej parafii.
Jej proboszcz zapewnia, że parafianie będą pamiętać o nich w modlitwie. – Ci, co przeżyli potrzebują pomocy. Nie buntują się przeciw losowi, może dlatego, że Ślązacy mają wpisaną "dziedziczną" świadomość, że zawsze może się zdarzyć wypadek w kopalni. Może z czasem zacznie docierać do nich, co się wydarzyło, ale nie będą pozostawieni sami sobie – zapewnia o. Śliż.