30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak być mamą?

Ocena: 5
1153

Pamięta Pani jeszcze siebie jako mamę jednego dziecka?

Przy pierwszej córce, dziś 26-letniej, miałam połowę lat mniej, ale wcale nie mniej pracy. Od rana do wieczora coś robiłam. Mimo kolejnej dziewiątki dzieci dziś nie czuję większego obciążenia niż wtedy. Myślę, że czas to dar od Boga: jeśli relację z Nim stawiamy na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu. Znajomej, która skarżyła się, że nie ma czasu na codzienną Mszę Świętą, poradziłam: „najpierw Msza, potem reszta”. Kiedy jesteśmy głodni, musimy zjeść, a nie czekać, aż energia do życia przyjdzie sama.

 

Skąd – jako jedynaczka – czerpie Pani wiedzę, jak zawiadywać tak liczną rodziną?

Choć rodzice mieli mnie tylko jedną, nie poświęcali mi tyle czasu, ile potrzebowałam. Skupieni byli na trudnościach w swoim związku, przez co mieli mniej serca i głowy do wychowywania mnie. Dlatego ja stawiam przede wszystkim na relacje z mężem, bo z tego czerpię i ja, i on, i dzieci.

W macierzyństwie ważne jest uważne i odważne słuchanie Boga, które pozwoli uczciwie odpowiedzieć na pytanie o nasze obawy względem powoływania na świat kolejnych dzieci: czy są natury zdrowotnej, psychicznej, materialnej, czy tylko logistycznej? Pewien ksiądz posługujący w hospicjum od umierających słyszy często, że najbardziej w życiu żałują braku kolejnego dziecka. Wierzę, że stawiając przed nami zadanie, Bóg daje odpowiednią łaskę do jego wypełniania.

 

Pamiętam uczestnika szkoły rodzenia, który do ostatnich zajęć nie mógł pojąć, że prowadząca ma piątkę dzieci…

Ale pewnie nie wszystkie na raz.

 

Tak mu też odpowiadała. Nasza macierzyńska mentalność ewoluuje nie tylko wraz z wiekiem dzieci, ale także z ich liczbą?

Rzeczywiście, wychowując dzieci, sami dużo się uczymy, z czego czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy. Do prowadzenia samochodu potrzebujemy umiejętności potwierdzonych egzaminem, a do kształtowania człowieka nie, i to nas często usypia. By dostać podwyżkę, potrafimy przejść cykl szkoleń, bo nagroda jest niemal natychmiastowa. Sukcesy i porażki wychowawcze wychodzą po latach. Bywa, że zaniedbywanie rodziny tłumaczymy brakiem czasu. „Nie masz czasu, by nie mieć czasu dla rodziny” – mówi amerykański mówca motywacyjny Stephen R. Covey. Bo jeśli teraz nie znajdziemy go na relację z małżonkiem i dziećmi, poświęcimy go dużo więcej na terapię małżeńską czy wyciąganie dziecka z nałogów.

Nie łudźmy się, że wiedza przychodzi sama wraz z kolejnym dzieckiem; nie jest sztuką „wychować” dziesiątkę egoistów. Jeśli pozwolimy sprawom, by działy się same, będzie jak z kulą położoną na pochyłej podłodze – stoczy się w dół. Trzeba wymagać, najpierw od siebie, potem od innych. To w rodzinie uczymy się pracy zespołowej, negocjacji, zarządzania konfliktami – zdobywamy kompetencje miękkie. Rolą rodziców nie jest tu walka z dziećmi, lecz towarzyszenie im w ich wewnętrznych zmaganiach.

 

Jak to robić w praktyce?

Przede wszystkim trzymajmy wspólny front małżeński.

 

Właśnie, to miała być rozmowa o macierzyństwie, a wciąż mówimy o małżonkach…

Bo to fundament rodziny. W grafiku na stałe mam wpisane rozmowy z mężem na temat dzieci, bo jesteśmy zwolennikami rodzicielstwa proaktywnego, czyli świadomego, planującego, a nie reaktywnego, nastawionego na gaszenie pożarów. Jeśli syn bije brata, staramy się dotrzeć do źródła tego zachowania: może tylko w ten sposób zdobywa naszą uwagę? Nie wystarczy pouczyć go, by więcej tak nie robił, ale trzeba mu też dać więcej z siebie.

W życiu często wybieramy nie to, co dobre, lecz to, co wygodne. Dotyczy to także machnięcia ręką na pewne zachowania dzieci. Chodzi tu również o dzieci z orzeczeniami – pomijam, czy potwierdzającymi faktyczne zaburzenia, czy wyrobionymi na wyrost. Nad słabymi punktami dzieci trzeba pracować, by nie popadły w kolejną dysfunkcję – „dyslaborię”, czyli alergię na pracę. Rodzice powinni odróżniać temperament, czyli pewne wrodzone skłonności, od charakteru, który kształtuje się w procesie wychowawczym. Choleryka „z urodzenia” trzeba uczyć radzić sobie z impulsami, a dziecku nieśmiałemu dodawać odwagi.

Zarówno my rodzice mamy wymagać od siebie, nawet gdy inni od nas nie wymagają, jak i dzieci mają z czasem same wybierać dobro, a nie wygodę, nawet gdy rodzice nie patrzą. Początkowo dzieci motywowane są z zewnątrz, lecz staramy się kształtować w nich motywację wewnętrzną i transcendentną – działanie motywowane odpowiedzialnością nie tylko za siebie, ale i za innych.

 

Kiedy zacząć?

Od małego. Jeśli wracam z maluchem z przedszkola, na jego „mama, pić” nie daję po hamulcach i nie lecę do sklepu, tylko tłumaczę, że za 10 minut będziemy w domu. Takie odraczanie sprawi, że za kilkanaście lat skończy podjęty kierunek studiów czy poczeka ze współżyciem do ślubu.

Nadskakiwanie dzieciom nie jest dobre ani dla nich, ani dla naszego związku. Dzieci „rodziców-helikopterów”, starających się kontrolować każdy ich krok, wyrastają często na osoby nieporadne. Kobietom, z natury opiekuńczym, troszczenie się – jeśli nie o dziecko, to o pieska – daje poczucie spełnienia. Ale prócz instynktu mamy jeszcze rozum, który podpowiada, do czego mamy wychowywać dzieci – istoty powierzone nam tylko czasowo. Nadmierne skupienie na dzieciach może doprowadzić do syndromu pustego gniazda po ich wyprowadzce – bardzo częstego w dzisiejszych dzieciocentrycznych czasach. Jedyną relacją, w którą mamy inwestować bez opamiętania, jest relacja z mężem – czyli więzy sakramentalne są tu silniejsze niż więzy krwi.

Nie bez przyczyny kryzysy małżeńskie pojawiają się po narodzinach dziecka, które łatwiej kochać niż chrapiącego męża, i po wyprowadzce dzieci z domu, gdy okazuje się, że po spłaceniu kredytu hipotecznego ze współmałżonkiem nic nas już nie łączy.

 

Jak więc postępować z dziećmi, by relacji małżeńskiej nie zagrażał syndrom pustego gniazda?

To normalne, że po narodzinach dziecka świat staje na głowie, ale nie możemy pozwolić mu zdominować naszego związku: zaprzestać randek małżeńskich czy współżycia. To chore pojęcie rodzicielskiej miłości, częstsze u kobiet. Im bardziej oddalamy się od męża, tym bardziej żyjemy życiem dzieci i tym bardziej tracimy kontakt z mężem. Nadopiekuńczość wynika często z ambicji i nadziei, które matka przelewa na dziecko.

 

I może prowadzić do rozczarowań, bo syn miał być prawnikiem, a woli śpiewać…

Brak pogodzenia się z dorosłymi wyborami naszych dzieci wynika nieraz z niezdrowej zazdrości o człowieka, który z istoty zupełnie od nas zależnej staje się samodzielny. Matka może czuć żal, że poświęciła dziecku całe życie, a ono w pewnym momencie przestaje się z nią liczyć i decyduje o sobie samo. O ile relację z mężem należy wciąż zacieśniać, o tyle tę z dzieckiem – stopniowo rozluźniać.

 

„Love them and leave them”, jak mawiają Anglosasi?

Tak, kochaj i pozwól odejść. Dwoje najstarszych dzieci już się od nas wyprowadziło i to, że radzą sobie same, jest dla nas powodem do radości, a nie smutku wynikającego z pustki.

 

Co jest zdrowym przeciwieństwem nadopiekuńczości?

Na pewno nie mentalne porzucenie dzieci. Mamie, która waha się, czy zostać w domu z małym dzieckiem, czy wrócić do pracy, „bo szef, bo kariera”, tłumaczę, że jedyne miejsce, gdzie jest niezastąpiona, to rodzina. W pracy szybko zastąpią ją kimś innym, w domu wyrwa po niej zostanie na zawsze. Przeciwwagą dla nadopiekuńczości jest stopniowe poszerzanie zakresu obowiązków, odpowiedzialności i wolności, rozumianej jako podejmowanie decyzji i ponoszenie ich konsekwencji. Kształćmy w dziecku cechy potrzebne do szczęśliwego życia. Nie pytajmy więc: „kim będzie?”, lecz: „jakie będzie?”. Zawody się zmieniają, a w życiu poradzą sobie ci, którzy np. w sposób rozsądny będą korzystać z wolności. Stopniowo wycofujmy się z ich życia, asekurujmy z oddali.

 

Wspomniała Pani o obowiązkach. Jak mądrze delegować je na dzieci?

One są dobre o tyle, o ile służą rozwojowi dzieci, a nie jedynie rodzicielskiej wygodzie. Kiedy dzieci nie sprzątną kuchni, nie robimy tego za nie, lecz cierpliwie czekamy. Najstarsza córka przyznała, że nauczyło ją to odpowiedzialności i wytrwałości – cech przydatnych nie tylko do utrzymania porządku. To także realnie odciąża rodziców, którzy oddelegowawszy pewne obowiązki, mogą zająć się tym, w czym są niezastąpieni, odpoczynkiem lub relacją ze współmałżonkiem. Bo co dzieciom po przepracowaznej, znerwicowanej mamie, kłócącej się z tatą?

 

Dodajmy, że ta mama często goni za ideałem: mamy, żony, pracownicy, córki. Jak zdrowo odpuszczać sobie, mężowi i dzieciom?

Znajoma mama siódemki dzieci, pytana, jak ona to ogarnia, mówi: „Ja nie ogarniam, ja kocham”. Wspomniałam już o delegowaniu niektórych obowiązków, czego konsekwencją jest także uczenie dzieci samodzielności. Czasem warto się też zastanowić, czy np. przed świętami ważny jest idealnie lśniący dom, odprasowany obrus i obiad z dziesięciu dań kosztem frustracji całej rodziny, czy jednak ważniejsze jest zaangażowanie domowników w dobrej atmosferze, nawet za cenę pewnych niedociągnięć. Na wiele takich sytuacji warto spojrzeć z Bożej perspektywy: co tak naprawdę będzie miało znaczenie za miesiąc czy pięć lat?

W Opus Dei, do którego należymy, mówi się, nieco żartobliwie, że początkująca mama wygląda na świętą, ale świętą nie jest, bo obraz idealnej rodziny okupiony bywa sztorcowaniem innych. Mama ze średnim stażem ani nie wygląda na świętą, ani taka nie jest. A dojrzała mama może i nie wygląda na świętą, ale taka jest, bo nie udaje doskonałej, ale z miłości do Boga i rodziny szczerze do tej doskonałości dąży.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 30 kwietnia

Wtorek, V Tydzień wielkanocny
Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać,
aby wejść do swojej chwały.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 27-31a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter