To był ułan na motocyklu. W słowach nie przebierał, gdy ktoś postępował wbrew moralności chrześcijańskiej czy przeciw Polsce – tak ks. Marek Doszko wspomina organizatora Rajdów Katyńskich. Wiktor Węgrzyn zmarł w wieku 77 lat.
– Spotkaliśmy się w 2003 r., kiedy poznałem pana Wiktora przez moją parafiankę z Falenicy, która była z nim na rajdzie. Rok później i ja pojechałem na Rajd Katyński. Zobaczyłem wtedy, że to świetny organizator, że tworząc tego typu przedsięwzięcie, miał cel i idee – opowiada ks. Doszko, proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski w warszawskim Aninie.
– Poznałam Wiktora, gdy pojechałam na swój pierwszy rajd w 2008 r. Od tamtej pory byłam na każdym rajdzie. W roku 2009 zaczęłam współpracować w ramach stowarzyszenia. Ostatnie sześć rajdów zorganizowaliśmy we dwoje – opowiada Katarzyna Wróblewska, wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego. – Wychowywał nas na swoich następców: był ojcem, przyjacielem, mentorem, przewodnikiem, który zaszczepił we mnie miłość do Kresów. Był pełen pasji, niezłomny, wymagający od siebie, z trudnym charakterem. Miał pewną cudowną cechę – nigdy się nie obrażał. Jeżeli podejmował wyzwanie, to znaczy, że w nie wierzył, a jeśli w nie wierzył, to realizował je bez względu na to, jakie poniesie konsekwencje. Ważne było dla niego, żeby ludziom przybliżać Kresy, ich historię i kulturę, postaci wielkich polskich wodzów – dodaje.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 5 (591), 29 stycznia 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 8 lutego 2017 r.
Co? Gdzie? Kiedy?
