Dla niejednego – pierwszy święty, o jakim się w życiu usłyszało; dla wielu – jedyny, którego się w ogóle w życiu spotkało, który był bliski i w jakiś sposób ważny.
Chociaż strywializowany i skomercjalizowany do niewytrzymałości, pozbawiony biskupich atrybutów, prawdziwej twarzy i własnej historii, przebrany w infantylny lub błazeński kostium, odarty z resztek sacrum – to wciąż jednak święty. I wciąż, jak od lat, co roku powraca z tym samym przesłaniem: że przyjemniej jest dawać niż brać.
Kiedy jako mała dziewczynka patrzyłam na ikonę nad kredensem w babcinej kuchni, na której był „jakiś dziwny” – w złotej mitrze i z trzema złotymi kulami zamiast wypchanego worka – w głowie mi się nie mogło pomieścić, że to ten sam, za którego przyczyną pod poduszką w kapciach albo pod choinką pojawiają się prezenty. Jeszcze bardziej niewyobrażalne byłoby powiedzenie: święty Mikołaju, módl się za nami. Ale on, zawsze stawiając miłosierdzie przed sprawiedliwością, pozostawał dobrotliwy i nie obrażał się o ten brak wiary. Niezmiennie przychodził z hojnymi darami.
Co jeszcze mu zawdzięczam? Najpiękniejsze wspomnienia, najrozkoszniejsze emocje, kiedy małe serce biło tak mocno jak chyba nigdy. Najintensywniejsze przeżycie tego, czym jest „świąteczna atmosfera” – żadna tam „magia świąt” - i „oczekiwanie”. Odrobinę baśniowej wręcz niezwykłości i cudowności w zwykłym, realnym życiu. Ale także niepokój: czy aby było się wystarczająco grzecznym? A co, jeśli nie przyjdzie, a zwłaszcza – nie zdąży zrobić odwrotu i będzie trzeba stanąć z nim oko w oko?
Wszystkie te uniesienia niezawodnie ożywają w pewien sposób, kiedy dom jest pełen małych dzieci. Wtedy dobrze widać, że ten grudniowy czas należy właśnie do nich, bo one są trochę nie z tego świata. I zwłaszcza tego wieczoru, poprzez całą rutynę świętowania, można wyraźniej niż zwykle usłyszeć niby memento: „Jeśli nie staniecie się jak dzieci...”
Pewnego razu postać w czerwonym ubraniu pojawia się w domu naprawdę. Wtedy dzieje się coś niepokojącego: dosłowność tej chwili odbiera jej całą moc. Tymczasem dobry i mądry święty Mikołaj przechodzi niezauważalnie przez pokój i na odchodnym kładzie przede mną jeszcze jeden swój bezcenny dar: zobacz, wiara karmi się tajemnicą.
***
Felietony publikowane w cyklu "Obrazki na Boże Narodzenie" znajdziesz pod hashtagiem "Obrazki na Boże Narodzenie" i na stronie głównej w sekcji "Rodzina i życie".