Tak było w miniony weekend mieście Boali, położonym w 100 km od stołecznego Bangi, gdy doszło tam do starć między islamistami z ugrupowania Seleka – zwolennikami byłego prezydenta Michela Djotodii a ich chrześcijańskimi przeciwnikami.
20140120 16:29
pb (KAI/france24.com) / Bangi
Nie wiadomo co było bezpośrednią przyczyną wybuchu walk. Zginęło w nich co najmniej siedem osób: sześciu muzułmanów i jeden chrześcijanin. Setki wyznawców islamu ocalały dzięki temu, że przyjęła ich katolicka parafia.
Całe rodziny starały się uciec z miasta, jednak muzułmanie znaleźli się w pułapce między walkami w centrum miasta a zaimprowizowanymi punktami kontrolnymi na drogach. Wówczas ks. Xavier Fagba otworzył dla nich drzwi parafii św. Piotra. Zapowiedział, że nie pozwoli zrobić krzywdy nikomu, kto znajduje się w kościele, bez względu na jego przynależność religijną.
Przed dwie noce (z 17 na 18 i z 18 na 19 stycznia) niemal tysiąc osób chroniło się w świątyni, której pilnowało około 70 żołnierzy francuskich z operacji wojskowej Sangaris.
Według duchownego i francuskich wojskowych, w Boali uniknięto najgorszego, ale nie wiadomo na jak długo.