Gdyby jakakolwiek przesłanka świadczyła o tym, że rosyjska rakieta, która naruszyła polską przestrzeń powietrzną, zmierzała w kierunku celu znajdującego się w Polsce, zostałaby zestrzelona – poinformował w niedzielę wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
PAP/Art ServiceKosiniak-Kamysz odniósł się do sytuacji z niedzieli rano, gdy – jak podało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych - jedna rakiet manewrujących, wystrzelonych w nocy przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, naruszyła polską przestrzeń powietrzną. Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund.
Wicepremier, szef MON powiedział, że zostały podjęte wszystkie działania związane z informowaniem najważniejsze osób w państwie. "Generał (Maciej) Klisz, który każdorazowo jako dowódca operacyjny (RSZ) podejmuje decyzje o określonych działaniach, w tym wypadku też analizował tę sytuację i podjął najbardziej słuszną decyzję" – powiedział szef MON. Dodał, że podjął "decyzję, która zapewnia bezpieczeństwo Polsce".
"Każda taka sytuacja jest indywidualnie rozpatrywana, ale gdyby jakakolwiek przesłanka świadczyła o tym, że ten obiekt zmierza w kierunku jakiegokolwiek celu zlokalizowanego na terytorium Rzeczpospolitej, oczywiście byłby zestrzelony" – dodał.