8 maja
środa
Stanislawa, Lizy, Wiktora
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zawsze można coś zrobić

Ocena: 5
794

Jest niesprawna fizycznie i całkowicie zależna od innych. Nie potrafi samodzielnie zjeść ani się ubrać. Umie jednak czerpać z życia pełnymi garściami.

fot. Hubert Wawrzkowicz

„Niezdolna do samodzielnej egzystencji” – widnieje w orzeczeniu o niepełnosprawności 34-letniej Barbary Turek. Ale dwanaście lat temu wyprowadziła się z domu rodzinnego i rozpoczęła życie na własną rękę. Czy można jednak mówić o samodzielności, jeśli bez pomocy drugiego człowieka nie jesteś w stanie nawet pójść do toalety? Tak! Dla kogoś, kto porusza się na wózku inwalidzkim, a z powodu czterokończynowego porażenia mózgowego miał nie chodzić, nie mówić i nie widzieć, przeprowadzka na swoje to prawdziwy Mount Everest.

„Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko te trudniejsze do zrealizowania” – brzmi motto życiowe Basi. Do głowy przychodzą jej wciąż nowe, szalone pomysły. Jednym z tych, które udało się zrealizować, była podróż autostopem do Rzymu. Z dwojgiem znajomych jechali bez planu i wystarczających pieniędzy. Po 48 godzinach oglądali papieża Franciszka na placu Świętego Piotra.

Innym razem przyjaciele postanowili… kupić jej dom! Dwudziestometrowa kawalerka, w której mieszkała, nie pozwalała na manewrowanie wózkiem. „Nie ma bata, będzie chata!” – pod takim hasłem w 32. urodziny Basi ruszyła internetowa zbiórka. Po roku udało się zebrać 480 tys. zł. Teraz Basia cieszy się własnymi czterema kątami. – To miało być miejsce, w którym ludziom będzie łatwiej kochać Basię. A Basi ludzi – mówi. – Mam nadzieję, że się udało – dodaje.

 


ŁAŃCUSZEK LUDZI

– Wyszła właśnie pani Renia, która od poniedziałku do piątku „wstaje mnie” z łóżka i gotuje obiad – mówi Basia. – I co potem? – pytam. – Przyjdzie kolejna osoba? – Nie mam pojęcia, jak to możliwe, ale od tylu lat nie zdarzyło się, żeby nie przyszła – słyszę w odpowiedzi.

Kiedy wieczorem ktoś ją położy, leży, dopóki rano ktoś jej nie podniesie. Przez mieszkanie przewija się do trzech osób dziennie, tygodniowo nawet kilkadziesiąt. „Łańcuszek ludzi dobrej woli” – mówi o nich Basia, podkreślając, że nie przychodzą do niej wolontariusze, tylko przyjaciele. Nie przestaje zachwycać się faktem, że nigdy nie jest sama, że każdego dnia w mieszkaniu pojawiają się ludzie, którzy ratują jej życie.

– To sprawka Pana Boga – mówi. – Odkąd za Nim poszłam, tak na poważnie, każdego dnia doświadczam, jak spełnia pragnienia mojego serca.

Nie byłaby w stanie funkcjonować bez innych. – Pod tym względem jest mi łatwiej – tłumaczy – bo nie mogę schować się przed ludźmi i zamknąć sama w swoim cierpieniu. Czy tego chcę, czy nie, muszę wyjść do człowieka. A człowiek do mnie.

Bywa trudno. Basia uwielbia ludzi, ale – jak każdy – miewa momenty, gdy chciałaby zostać sama. Nauczyła się szczerze o tym mówić. „Wiesz – tłumaczy – potrzebuję, żebyś pomógł mi się ubrać i zjeść, ale na rozmowę nie mam dziś siły”. Przyjaciele to rozumieją.

 


W SYMBIOZIE

Jednak nie jest tak, że od innych tylko bierze. Ona też daje, i to w hurtowych ilościach. Czas spędzony z Basią poprawia humor, stawia na nogi. Nikt tak jak ona nie potrafi cieszyć się z małych spraw. Kawa, słońce, czyjaś obecność – kto takie „oczywistości” zauważa i docenia? Dla Basi każda rzecz to pretekst do radości. Dlatego tak często się uśmiecha.

Nie zawsze tak było. Kiedyś była zbuntowana i nieszczęśliwa. Trudno się dziwić. Kiedy się urodziła, lekarz powiedział, że „nic z niej nie będzie”, sugerując rodzicom, by oddali córeczkę do domu dziecka. Z dzieciństwa pamięta głównie żmudne rehabilitacje i kolejne szpitale. Kiedy pojawiły się pierwsze efekty ćwiczeń i mająca nigdy nie chodzić Basia zaczęła stawiać pierwsze kroki, poddano ją operacji podcięcia mięśni. Dwa błędy lekarskie spowodowały, że zamiast jednego zabiegu musiała przejść ich dwadzieścia. Niestety, nie udało się przywrócić sprawności w nogach i wylądowała na wózku.

 


GDY GŁOWA WSTAJE

W gimnazjum dotkliwie odczuła, jak bardzo jej życie różni się od życia innych nastolatków. Nosiła w sobie smutek, żal i pretensje. Na pierwszym roku studiów zachorowała na depresję. Straciła chęć do życia. Trafiła jednak na rekolekcje. Miała wrażenie, że kompletnie tam nie pasuje. Ale po modlitwie wstawienniczej spotkany tam o. Adam Szustak oświadczył Basi, że Bóg chce odmienić jej życie. Jednak najpierw ona musi Mu zaufać i chcieć w to wejść. Chciała. Wyspowiadała się i podjęła przełomową decyzję o wyprowadzce z domu rodzinnego. Poszła na terapię, zaczęła leczyć depresję, choć jeszcze niedawno była przekonana, że problemy da się „zamodlić”.

„Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” – powtarzała w chwilach zwątpienia. Jej życie nie stało się od tego cukierkowe. Zrozumiała za to, że Bóg zaprasza ją do współpracy i że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. Dziś jest inną osobą, ale ma świadomość, że to zaledwie początek długiej i wyboistej drogi, którą będzie przemierzać do końca życia.

– Jeżdżę na wózku, ale moja głowa już z niego wstała – mówi. – Po latach wytężonej pracy nie patrzę na siebie jedynie przez pryzmat niepełnosprawności. Choć tego nie widać, wszyscy jesteśmy niepełnosprawni. Bo każdy doświadcza braków, słabości i niemocy. Grunt to ponazywać to wszystko i spróbować zaakceptować. A my próbujemy udawać, że ciemna część życia nie istnieje. Tylko czy ucieczka od tego, co trudne, uczyni nas szczęśliwszymi?

 


RÓŻA I KROPKA

Basia podkreśla, że jej radosne usposobienie wynika z tego, że nie stroni od ludzi. Jednak nawet ona czasami czuje się samotna. Zwłaszcza gdy z mieszkania wychodzi ostatni człowiek i zapada cisza. Z tej tęsknoty za bliskością zrodziło się marzenie o własnym psie. Ale przecież zwierzęciem trzeba się zająć: nakarmić, wyprowadzić… Jednak myśl natrętnie wracała.

Będąc na festiwalu młodych w Kokotku, Basia postanowiła w sprawie psa udać się do Matki Bożej do Częstochowy. Kupiła Jej nawet różę. Ale w sanktuarium był taki tłum, że nie dało się wjechać wózkiem. Już chciała zawracać, gdy od ołtarza odezwał się znajomy ksiądz: „Basia, jaką masz sprawę do Maryi?”. Ludzie się rozstąpili i mogła podjechać pod sam ołtarz, a nawet wybrać wazon.

Potem sprawy potoczyły się szybko. Znalazła hodowlę psów pod Częstochową, a ponieważ nie miała dość pieniędzy, właścicielka pozwoliła jej kupić zwierzę na raty. W drodze po psa dostała od znajomego SMS z pytaniem, czy nie potrzebuje pieniędzy. Finalnie na jej konto trafiła brakująca kwota.

– W ten oto sposób Matka Boża podarowała mi Kropkę! – śmieje się Basia. Kropka, oprócz tego, że wymaga opieki, robi też wiele dobrego. – Jak tylko idzie hasać na podwórko, zatrzymuje się któryś z przechodniów i chwali jej urodę – opowiada Basia. – Potem patrzy na mnie i pyta, czy nie potrzebuję pomocy przy piesku. Efekt jest taki, że Kropką opiekuje się pół osiedla.

A Basia nie czuje się już samotna. Nie tylko dlatego, że ma się do kogo przytulić. Dzięki psu poznaje ludzi, do których bez niego nie miałaby szansy dotrzeć.

 


RYZYKO POPŁACA

Spełnione marzenia utwierdzają Basię w przekonaniu, że w życiu warto ryzykować. Porażka jej nie zniechęca. Przełamuje lęk, wstyd i ograniczenia, odważając się na realizację najśmielszych marzeń. Jak choćby to o własnym samochodzie. Przyznano jej dofinansowanie auta przystosowanego dla osób niepełnosprawnych, do którego mogłaby wjeżdżać na wózku. I teraz Basia zachodzi w głowę, skąd wziąć brakujące kilkadziesiąt tysięcy. – Od wczoraj – przyznaje – usilnie błagam Boga, żeby coś wymyślił.

Nie opowiada wszystkim o swoich problemach. – Gwarantuję jednak, że mam ich w nadmiarze – uśmiecha się. – I bardzo dobrze. Nie ma życia bez trudu. Spójrzmy na Jezusa: świat nie zostałby zbawiony, gdyby nie cierpienie. Grunt to nie wpaść w pułapkę myślenia, że jest tak źle, że już nic nie da się zrobić. Zawsze można coś zrobić! Chociażby pójść do kościoła lub z kimś porozmawiać. Te wszystkie wielkie rzeczy, jakie przydarzyły się mnie, mogą przydarzyć się każdemu. Wystarczy, że pójdzie za Jezusem, tak na serio.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 9 maja

Czwartek, VI Tydzień wielkanocny
Nie zostawię was sierotami,
powrócę do was i rozraduje się serce wasze.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 16, 16-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Fatimskiej 4-12 maja
Nowenna do św. Andrzeja Boboli: 7-15 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter