Zanik różnicy pomiędzy zwierzętami a człowiekiem wynika z tego, że dziś antropologia jest bardzo uboga, de facto neguje wyższe sfery człowieczeństwa: wola to emocje, rozum to sprawny mózg, a możliwości duchowe to zestaw genów, nawyków itd. Natomiast na zwierzęta patrzy się bardzo życzliwie. Kiedyś podczas radiowego programu propagującego takie idee padło pytanie od słuchacza: „Czy pies może być wegetarianinem?”. Odpowiedź brzmiała: „Nie, ale jeżeli człowiek nim będzie, to z biegiem ewolucji pies też będzie wegetarianinem”. Niech żyje intelektualna uczciwość!
Warto przypomnieć naukę Kościoła: 1. Zwierzęta są stworzeniami Bożymi. Bóg otacza je swoją opatrznościową troską. Przez samo swoje istnienie błogosławią Go i oddają Mu chwałę. Także ludzie są zobowiązani do życzliwości wobec nich. Warto przypomnieć, z jaką delikatnością traktowali zwierzęta tacy święci, jak św. Franciszek z Asyżu czy św. Filip Nereusz. 2. Bóg powierzył zwierzęta panowaniu człowieka, którego stworzył na swój obraz. Jest więc uprawnione wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży. Można je oswajać, by towarzyszyły człowiekowi w jego pracach i rozrywkach. Doświadczenia medyczne i naukowe na zwierzętach, jeśli tylko mieszczą się w rozsądnych granicach, są praktykami moralnie dopuszczalnymi, ponieważ przyczyniają się do leczenia i ratowania życia ludzkiego. 3. Sprzeczne z godnością ludzką jest niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie. Równie niegodziwe jest wydawanie na nie pieniędzy, które mogłyby w pierwszej kolejności ulżyć ludzkiej biedzie. Można kochać zwierzęta, nie powinny one jednak być przedmiotem uczuć należnych jedynie osobom.
ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski Autor jest duchownym Prałatury Opus Dei w Warszawie. Prowadzi stronę www.ostatniaszuflada.pl Idziemy nr 28 (511), 12 lipca 2015 r. |