28 kwietnia
niedziela
Piotra, Walerii, Witalisa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Polski koloryt

Ocena: 0
1127
Do spełnienia marzeń zabrakło niewiele. Polski, piękny tenisowy sen trwał jednak długo. I to w miejscu dla tej dyscypliny sportu magicznym, czyli na trawiastych kortach Wimbledonu. Właśnie to miejsce doskonale podkreśla pewną nierealność tego, co się wydarzyło. W Polsce profesjonalnych szkół tenisa na światowym poziomie nie ma. Trudy kariery młodych tenisistów spoczywają na barkach rodziców. A trenować na trawie po prostu nie można, od kiedy jedyny kort o takiej nawierzchni w Polsce – na terenie brytyjskiej ambasady – został zamknięty. I chociaż tak źle wygląda nasza krajowa rzeczywistość, to ta wimbledońska była wprost bajeczna. Trójka Polaków zagrała w ćwierćfinałach, a Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz byli blisko awansu do finałów. Świetny turniej rozegrał też Łukasz Kubot.

Polska tenisową potęgą? To zdanie jest coraz bliższe prawdy, choć chyba wciąż trudno nam w to uwierzyć. A świat wierzy w to coraz bardziej. W niemieckim „Die Welt” pisano o naszym kraju jako o „światowej potędze tenisa”. Na Wyspach Brytyjskich zachwycano się „falą polskich sukcesów” i co krok podkreślano, że nasi tenisiści tworzyli „magiczną historię na Wimbledonie”. Końcowych sukcesów zabrakło, ale jest bardzo prawdopodobne, że doczekamy się ich naprawdę szybko. Przy okazji polskiego podboju londyńskich kortów chcę zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. Czy tego chcemy, czy nie, Polacy dają światowemu tenisowi dużo kolorytu. Kankan w wykonaniu Kubota od lat jest wspominany z uśmiechem na ustach. Ostatnio sporo zamieszania robi Janowicz. Niektórym się to nie podoba, wielu się obrusza, ale nasz najlepszy tenisista po prostu jest sobą. I chwilami w skostniałym świecie tenisa jest postacią wyjątkową. Wystarczy sobie przypomnieć, jak zachowuje się na korcie Roger Federer. Szwajcar przez lata dominował i przez lata był… taki sam. Opanowany, chłodny, do bólu przewidywalny. Także w wypowiedziach – było miło, grzecznie, czyli po prostu nudno. A Janowicz w trakcie gry i po jej zakończeniu jest jak wulkan. To właśnie za jego sprawą, po jednym z wygranych meczów „…zdziczały ryk wypełnił bezchmurne niebo nad Wimbledonem”.

Mariusz Jankowski
Idziemy nr 28 (409), 14 lipca 2013 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter