Zwierzchnik miejscowych grekokatolików wzywał wczoraj młodzież do odważnego przyjmowania Bożego powołania, jakie by ono nie było. W taki sposób kontynuował swoje rozważania na temat przyszłości jego ojczyzny po wojnie. Zwrócił też uwagę na ważnego dla Ukrainy orędownika, którego dziś się wspomina zgodnie z juliańskim kalendarzem w większości Kościołów tego kraju.
Dzisiaj Ukraina obchodzi święto św. Mikołaja, cudotwórcy z Miry w Licji. To święty, którego najlepiej znają nasze dzieci. On stał się dla Ludu Bożego jakby wcieleniem Bożej miłości oraz Bożego miłosierdzia – tego miłosierdzia będącego ratunkiem, zwłaszcza w okolicznościach wojny. Prosimy dziś św. Mikołaja o wstawiennictwo przed Najwyższym za umęczony ukraiński naród: żeby zbawcza ręka Boga, ratująca obecnych na ziemi i na morzu, w powietrzu oraz w podróży, rozciągała się teraz nad naszą ojczyzną
– mówił abp Szewczuk.
W tej modlitwie do Pana za pośrednictwem św. Mikołaja marzymy też dzisiaj i rozważamy, jaką będzie Ukraina po zwycięstwie. Bo my wiemy, że dojdzie do zwycięstwa. Można je już zobaczyć w oczach naszych żołnierzy, rannych lub zwolnionych z rosyjskiej niewoli, w oczach naszych staruszków patrzących na nas głębokim wzrokiem w zrujnowanych wioskach Chersońszczyzny oraz Charkowszczyzny, gdzie żyją bez światła, bez ciepła pośród ukraińskiej zimy. Zwycięstwo spogląda dziś na nas oczami tych, którzy ucierpieli na skutek wojny, mówiącymi: «ukraiński naród już zwycięża; wróg już przegrał».