27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Gdzie szukać pomocy w modlitwie?

Ocena: 0
391

Kierownik duchowy mający głębokie osobiste doświadczenie modlitwy może zrozumieć, co dzieje się w duszy penitenta. - mówi Józef Augusty SJ w rozmowie z Ireną Świerdzewską

fot. Dominik Nienartowicz

Co mamy zrobić, gdy doświadczamy trudności w modlitwie?

Gorliwa modlitwa jest doświadczeniem dynamicznym. Kiedy zanurzamy się w nią coraz głębiej, rodzą się w nas pytania, wątpliwości, niepokoje. Zniechęcenie, udręki i pokusy na modlitwie to codzienność nie tylko nasza, ale także największych świętych. „Nieraz mój umysł pogrążony jest w tak wielkiej oschłości, że niemożliwością staje się dla mnie wydobycie choćby jednej myśli jednoczącej mnie z Bogiem” – żali się św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Modlitwa demaskuje nasze słabości, przywiązania, urazy. Czujemy się wtedy zagubieni, zniechęceni. Rodzi się w nas pragnienie, by podzielić się z kimś zaufanym naszymi myślami. Po co? Aby nas zrozumiał, pomógł nam, umocnił, pocieszył.

 

Przed kim otwierać duszę w takich chwilach? Komu zaufać?

Niektórzy spontanicznie powierzają swoje modlitewne udręki w konfesjonale. Wydaje się niemal oczywiste, że spowiednik winien być człowiekiem uważnie słuchającym, doświadczonym w sprawach ducha. Z pewnością w czasie spowiedzi możemy zadać jakieś krótkie pytanie, poprosić o radę, wsparcie. Trzeba jednak zachować się uważnie. Konfesjonał nie jest najlepszym miejscem na długie rozmowy duchowe, szczególnie gdy kolejni wierni przychodzą, by się spowiadać. Sądzę, że bezpośrednia rozmowa z kapłanem poza konfesjonałem lub rozmowa z inną doświadczoną osobą byłaby bardziej odpowiednia.

 

Jak znaleźć kierownika duchowego?

To pytanie słyszę często na rekolekcjach, skupieniach. Nie ma tu prostej odpowiedzi. Trzeba modlić się o łaskę dobrego kierownictwa, ale też poinformować się np. w jakimś klasztorze, domu rekolekcyjnym, seminarium duchownym. Ponadto, uczestnicząc we Mszy Świętej w różnych kościołach, znamy z widzenia i kazań wielu księży. Możemy zadać sobie pytanie, który z nich budzi moje zaufanie. I zapytać, czy zechciałby porozmawiać ze mną o mojej modlitwie.

Media piszą o księżach zwykle w kontekście skandali i robią nam wszystkim złą prasę. Spotykam się z księżmi od dawna i wiem, że bardzo wielu z nich angażuje się głęboko w osobiste życie duchowe i posługę wiernym.

 

Jak rozeznać, czy kapłan, którego proszę o pomoc, będzie dobrym kierownikiem duchowym?

Łatwo to wyczujemy. Na przykład jeżeli nie słucha nas uważnie, przerywa, wtrąca komentarze, zagaduje, spieszy mu się – wątpliwe, czy nam pomoże. W takim klimacie trudno rozmawiać na intymny temat, jakim jest modlitwa osobista.

W swoim „Dzienniczku” św. Faustyna przytacza kilka przykrych spotkań z przygodnymi spowiednikami; czuła się przez nich nierozumiana i upokorzona. Mam wrażenie, że była głęboko przekonana, iż każdy spowiednik winien ją w pełni rozumieć w jej mistycznych doświadczeniach. Tego oczekiwała. Rozeznanie duchowe jej przeżyć duchowych przekraczało jednak kompetencje przeciętnego księdza.

 

Ale dobrze ją rozumiał, już w pierwszej spowiedzi, o. Józef Andrasz, jezuita.

Miał głębokie osobiste doświadczenie modlitwy, szeroką wiedzę z zakresu teologii duchowości i był zaprawiony w duchowym rozeznaniu opartym na regułach o. Ignacego Loyoli. Ale już bł. Michał Sopoćko, którego spotkała w Wilnie, wysłał ją na badania do psychiatry. Nie był pewny swojego rozeznania. Była to bardzo mądra decyzja. Federico Arvesú, jezuita, profesor teologii duchowości na Gregorianie w Rzymie, z wykształcenia psychiatra, mówił nam kiedyś na wykładach, że zarówno w doznaniach mistycznych, jak i w psychozie uaktywniają się te same mechanizmy psychiczne. Stąd dla dogłębnego rozeznania doświadczeń mistycznych konieczne jest minimum wiedzy i wyczucia psychiatrycznego, by nie mylić doznań mistycznych z psychozą. Ksiądz Sopoćko takiej wiedzy nie miał.

 

Na co jeszcze należałoby zwrócić uwagę w postawie kierownika duchowego?

Istotne jest głębokie osobiste doświadczenie modlitwy. Tylko ono daje możliwość rozumienia tego, co tak naprawdę dzieje się w duszy penitenta. Ważna jest także prawość sumienia, czystość serca. To dzięki niej kapłan łatwo wyczuje najmniejsze zafałszowania moralne penitenta.

Uważnemu i cierpliwemu słuchaniu winna towarzyszyć dyskrecja, delikatność, wyczucie. Kierownik duchowy nie może nalegać na penitenta, zadawać mu pytań, na które nie jest on gotowy odpowiadać. Winien też ofiarować mu pełną wewnętrzną wolność wypowiadania się. Nie może nim sterować, nakłaniać go do czegokolwiek. Nie może się też narzucać, wiązać go emocjonalnie ze sobą; winien zawsze zachować życzliwy dystans. Podkreślmy, że kierownictwa duchowego nie należy mylić z konsultingiem psychologicznym czy poradnictwem rodzinnym.

 

A jak przygotować się do rozmowy, gdy prosimy o pomoc w modlitwie?

Najlepiej na modlitwie przemyśleć trudności, dobrze je sformułować. Najpierw dla siebie. Po co? Aby móc zwięźle opisać swoją sytuację, zarysować krótko drogę wiary, „historię” modlitwy, przedstawić pragnienia, zmagania, sformułować pytania. W rozmowie kierownictwa duchowego trzeba niekiedy pokonać wewnętrzne opory, wstyd, by móc się otworzyć i zaufać. Na spotkanie trzeba się umówić.

 

Na ile obowiązuje nas posłuszeństwo wobec kierownika duchowego?

Kierownik duchowy nie jest przełożonym penitenta. Obaj spotykają się na gruncie wiary i posłuszeństwa Bogu. W kierownictwie prowadzący daje jakieś podpowiedzi, rady, które penitent przyjmuje z zaufaniem. Spotkania opierają się na wzajemnym zaufaniu i wspólnym zaufaniu Bogu.

 

Kierownictwo duchowe nie jest jedyną pomocą, jaką ofiaruje Kościół na drodze zaangażowanej modlitwy.

W skali ogólnopolskiej mamy setki domów rekolekcyjnych, które w swej istocie są szkołami modlitwy. Prowadzą je zakony, instytuty konsekrowane, różnorakie wspólnoty kościelne, które w swoich bogatych programach koncentrują się na wprowadzeniach do modlitwy.

Przez lata pracowałem w kilku domach rekolekcyjnych. Za wielką łaskę poczytuję sobie, że dane mi było towarzyszyć wielu osobom w ich poszukiwaniu Boga i duchowych zmaganiach. Bardzo wiele z nich, trwając z dziecięcą prostotą przed Bogiem, medytując Jego Słowo, odkrywało miłość Ojca niebieskiego, a w jej świetle całą swoją nieprawość i nędzę. A mimo to doświadczały głębokiej wewnętrznej radości i pokoju. Dane im było poznać, że najgłębszym źródłem osobistego nieszczęścia, graniczącego nieraz z rozpaczą, gniewu, smutku, nałogów, przemocy, wielorakich zachowań autodestrukcyjnych nie są najpierw ludzie, z ich niesprawiedliwościami, zdradami i krzywdami, ale osobisty grzech, lekceważenie Boga i odrzucenie Jego przykazań. Wiele dramatycznych ludzkich historii, które były mi powierzane w rozmowie, było dla mnie żywymi przypowieściami, że „niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu” (św. Augustyn).

 

Jakie Ojciec wskazałby inne miejsca i szkoły modlitwy?

Trudno w tej krótkiej rozmowie przedstawić całe bogactwo propozycji, inicjatyw, jakie ofiaruje nam Kościół: rekolekcje parafialne – otwarte dla wszystkich, letnie pielgrzymki piesze, wspólnoty, grupy modlitwy w parafiach organizowane przez księży i świeckich, jak np. Żywy Różaniec czy grupy modlitewne św. Ojca Pio. Uczestnictwo we wspólnotach modlitwy, tych stałych w parafii, jak też doraźnych w domach rekolekcyjnych, ofiaruje nam bardzo cenny dar: wzajemne świadectwo wiary i zaangażowania w modlitwę. One nas wspierają w naszych modlitewnych zmaganiach. „Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8, 26).

Trzeba nam strzec się pokusy, która podpowiada, że nasza uboga modlitwa jest stratą czasu i nikomu nie przynosi pożytku, ani nam, ani bliźnim. W „Apoftegmatach Ojców Pustyni” czytamy, jak to pewien mnich żalił się do starca: „Co mam robić, bo żadnych godnych dzieł nie wykonuję, ale bezmyślnie jem, piję i śpię. Jestem pełen wstrętnych myśli na modlitwie i przerzucam się od jednej praktyki do drugiej”. A starzec odrzekł: „Módl się bez niepokoju, jak potrafisz. Sądzę, że to niewiele, co ty czynisz teraz, jest tak wielkie, jak czyny [świętego] Antoniego na pustyni”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter