30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jezuita wyklęty

Ocena: 0
1907

 

Przekonany, że właśnie „chłopcy” z „żandarmerii” PPAN bardziej jeszcze niż inni potrzebują swojego kapelana, duchowego przewodnika, o. Gurgacz przystał właśnie do nich. Nie uczestnicząc sam w akcjach zbrojnych, dzielił z nimi partyzancki los.

 

Zrobił to mimo braku zgody swoich przełożonych.

Z pewnością Gurgacz nie był typem człowieka, który chciał przeżyć męską przygodę, „postrzelać sobie”. Przystał do Wyklętych, ponieważ widział taką duszpasterską potrzebę: być z tymi żołnierzami, troszczyć się o ich morale. To byli ludzie na progu dorosłego życia, ze swoimi wątpliwościami natury moralnej. Próbowali walcząc o niepodległą Polskę, pozostać prawymi, wrażliwymi ludźmi. Odprawiane dla nich Msze św., konferencje, które Gurgacz głosił – kształtowały ich. Jako że Gurgacz był wszechstronnie wykształcony, zapewniał też „chłopcom” niemal klasyczną edukację z zakresu szkoły średniej.

To wszystko jednak nie znalazło zrozumienia u przełożonych zakonnych Gurgacza. Prowincjał ks. Wojciech Krupa SJ zażądał, by zrezygnował z udziału w PPAN i wrócił do zakonu. Chodziło m.in. o obawę, że w ten sposób narazi na represje ze strony państwa cały zakon jezuitów. Gurgacz nie posłuchał. Ostatecznie podjęto decyzję o jego zdymisjonowaniu, nie ma jednak pewności, że była to dymisja skuteczna. Obwarowano ją spełnieniem warunków nie do spełnienia, i możliwe, że zrobiono to celowo. Dość powiedzieć, że Gurgacz do końca życia czuł się jezuitą.

 

Jaki ostatecznie los spotkał o. Gurgacza?

W 1949 r. grupa kurczącego się oddziału „żandarmerii” podczas jednej z akcji ekspriopriacyjnych została niemal doszczętnie rozbita, a jej uczestnicy – aresztowani. Gurgacz nie wziął bezpośredniego udziału w akcji, obserwował ją z oddalenia. Chciał jednak być wśród swoich podopiecznych, towarzyszyć im w najgorszych momentach przesłuchań i procesu, więc dał się złapać. Pokazowy proces odbył się w Krakowie. Korzystając z efektu propagandowego, w ramach walki z Kościołem – posadzono go na ławie oskarżonych jako herszta bandy napadającej na zwykłych obywateli i skazano wraz z kilkoma innymi działaczami podziemia na karę śmierci. Wyrok wykonano przez strzał w głowę 14 września 1949 r. Tragiczny był także fakt, że postaci o. Gurgacza przez lata towarzyszyła i nadal towarzyszy czarna legenda.

 

Jak dziś oceniać postać o. Gurgacza? Jak widzą go jezuici?

Wolę mówić za siebie i uważam, że o. Gurgacza, jak i innych Wyklętych, trzeba postawić w jednym szeregu z powstańcami styczniowymi, żołnierzami Legionów Piłsudskiego czy ruchu oporu podczas II wojny światowej. Chodziło o to samo: ich działania wynikały z niezgody na niewolę, z potrzeby walki o niepodległą Polskę.

Nie mam wątpliwości, że takim ludziom jak o. Gurgacz należy się rehabilitacja. Takim aktem była 3 grudnia 2019 r. uroczystość w pałacu prezydenckim, kiedy zaproszono rodziny Żołnierzy Wyklętych, by w oparciu o badania genetyczne wręczyć im noty identyfikacyjne ich bliskich odnalezionych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Były wśród nich szczątki o. Gurgacza.

Przy okazji okazało się, że – jak na „Łączce” Powązek Wojskowych w Warszawie – zwłoki zastrzelonych i potajemnie zakopywanych bezimiennie ofiar reżimu komunistycznego pomieszano ze sobą i szczątki o. Gurgacza odnaleziono w innym niż sądzono miejscu.

 

Niekiedy porównuje się o. Gurgacza SJ do bł. ks. Jerzego Popiełuszki…

Jeśli miałbym go porównywać, to do mistyków. Przykłady na to znajdziemy w „Refleksjach”. Istotnie jednak są biografowie nazywający o. Gurgacza „Popiełuszką tamtych czasów”. Jak ks. Jerzy działał w pewnym kontekście historycznym, postawiony jako duszpasterz wobec konkretnych wyzwań i potrzeb konkretnych ludzi. Przekonani do sprawy, której służyli, obaj poszli za swoimi przekonaniami do końca. Przez to oddziaływali na innych i stali się wielkimi osobowościami. Fizycznie słabi, nie planujący swojego przyszłego losu, jednak opatrznościowo rzuceni przez historię na głęboką wodę, odegrali w tej historii ważną rolę i słusznie są dziś częścią naszej zbiorowej pamięci.


 

 

 

 

O. Krzysztof Dorosz SJ – dyrektor archiwum jezuitów w Warszawie, historyk literatury, publicysta, duszpasterz parafii św. Szczepana na stołecznym Mokotowie.
Autor publikacji o religijnych aspektach literatury. Badacz historii polskich jezuitów

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter