Istotnie, Syn Boży nie wybrał Jerozolimy na miejsce swego wcielenia, lecz Betlejem i Nazaret, dwie peryferyjne miejscowości, z dala od zgiełku wydarzeń i władzy ówczesnej epoki. Jerozolima była jednak miastem umiłowanym przez Pana (por. Iz 62, 1-12), „świętym miastem” (Dn 3, 28), wybranym przez Boga, aby w nim zamieszkać (por. Za 3, 2; Ps 132, 13). Tutaj bowiem mieszkali uczeni w Prawie, uczeni w Piśmie i faryzeusze, arcykapłani i starsi ludu (por. Łk 2,46; Mt 15,1; Mk 3,22; J 1,19; Mt 26,3).
Dlatego wybór Betlejem i Nazaretu mówi nam, że peryferie i obrzeża są szczególnie umiłowane przez Boga. Jezus nie rodził się w Jerozolimie, w otoczeniu dworu, urodził się na obrzeżach, spędził 30 lat swojego życia na tych peryferiach, będąc cieślą, tak jak Józef. Jezus szczególnie upodobał sobie peryferie i to, co na obrzeżach. Niepoważne traktowanie tej rzeczywistości jest równoznaczne z nietraktowaniem na serio Ewangelii i dzieła Bożego, które stale objawia się na peryferiach geograficznych i egzystencjalnych.
Pan zawsze działa w ukryciu, na peryferiach, na peryferiach duszy, w uczuciach, których się wstydzimy, ale które Pan widzi. Jest tam, aby nam pomóc w rozwoju. Pan stale się objawia na peryferiach, czy to geograficznych czy też egzystencjalnych. Jezus wychodzi zwłaszcza na poszukiwanie grzeszników, wchodzi do ich domów, rozmawia z nimi, wzywa ich do nawrócenia. Jezus jest wręcz za to ganiony - uczeni w prawie mówią: „spójrzcie na tego nauczyciela, jedzącego z grzesznikami i zaciągającego nieczystość”. Ale idzie także, aby szukać tych, którzy nie uczynili zła, ale go doznali: do chorych, głodnych, ubogich, ostatnich. Jezus zawsze idzie ku obrzeżom. To wlewa w nasze serca wiele ufności, ponieważ Pan zna peryferie naszych serc, naszych dusz, naszego społeczeństwa, miasta, rodziny, to znaczy tej części trochę mrocznej, której nie ukazujemy, być może z powodu wstydu.
Pod tym względem ówczesne społeczeństwo nie różni się zbytnio od naszego. Dziś również istnieje centrum i peryferie. A Kościół wie, że jest powołany do głoszenia dobrej nowiny, poczynając od peryferii. Józef, cieśla z Nazaretu, który ufa w Boży plan dla swojej młodej narzeczonej i dla siebie, przypomina Kościołowi, by skierował swój wzrok na to, co świat świadomie lekceważy. Czego nas uczy św. Józef?
Nie patrz na wiele rzeczy, które chwali świat, lecz spójrz w zaułki, spójrz na cienie, spójrz na peryferie, na to czego świat nie chce. Przypomina on każdemu z nas, abyśmy przywiązywali wagę do tego, co inni odrzucają. W tym sensie jest on prawdziwym nauczycielem tego, co istotne: przypomina nam, że to, co naprawdę wartościowe, nie przyciąga naszej uwagi, ale wymaga cierpliwego rozeznania, aby mogło zostać odkryte i docenione. Trzeba odkryć to, co jest wartościowe. Prośmy go o wstawiennictwo, aby cały Kościół odzyskał tę wnikliwość, tę zdolność rozeznawania i oceny tego, co istotne. Zacznijmy na nowo od Betlejem, zacznijmy na nowo od Nazaretu.
Dziś chciałbym skierować przesłanie do wszystkich mężczyzn i kobiet, którzy mieszkają na najbardziej zapomnianych peryferiach geograficznych świata lub którzy doświadczają sytuacji marginalizacji egzystencjalnej. Obyście znaleźli w św. Józefie świadka i opiekuna, do którego możecie się zwracać. Do niego możemy się zwrócić z następującą modlitwą, odmawianą w domu, lecz płynącą z serca:
Święty Józefie,
który zawsze ufałeś Bogu,
i podejmowałeś decyzje
prowadzony Jego Opatrznością,
naucz nas nie liczyć tak bardzo na nasze własne plany,
lecz na Jego plan miłości.
Ty, który pochodzisz z peryferii
pomóż nam nawrócić nasze spojrzenie
i dawać pierwszeństwo temu, co świat odrzuca i usuwa na margines.
Pociesz tych, którzy czują się samotni
i wspieraj tych, którzy działają w milczeniu,
aby bronić życia i ludzkiej godności. Amen.
Sprawdź też:
Franciszek zachęcił Polaków do wrażliwości na potrzeby innych