Pomoc u egzorcysty
– Spotykamy się z wieloma sytuacjami, kiedy korzystanie z bioenergoterapii prowadzi do osłabienia wiary, depresji, nękania nocnymi koszmarami, rozbicia małżeństw – mówi ks. Andrzej Grefkowicz, znany egzorcysta z archidiecezji warszawskiej. Daje się zauważyć, że niektóre osoby korzystające z bioenergoterapii jednocześnie poddają się innym formom działania złego ducha. Wierzą w przesądy, zabobony, korzystają z porad wróżek i innych propozycji płynących z technik medytacyjnych Dalekiego Wschodu.
– Działanie sił zła dokonuje się stopniowo, by nie budzić niepokoju. Prowadzi do uwikłania, z którego człowiek sam nie jest w stanie wyjść. Musi dokonać się modlitwa o uzdrowienie, prowadzona choćby przez grupę modlitewną – stwierdza ks. Grefkowicz.
Jeśli bioenergoterapia
jest panaceum na wszystko,
to dlaczego w Polsce
tak wielu mamy pacjentów
z chorobami nowotworowymi?
Podkreśla, że każda taka działalność i korzystanie z niej jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu Dekalogu: „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną”. Należy się z tego spowiadać.
Ksiądz Grzegorz Ciuła, opiekun wspólnoty „Mamre” prowadzącej modlitwę wstawienniczą o uzdrowienie duchowe, również zwraca uwagę, że chodzenie do bioenergoterapeuty jest wystawianiem się na duchowe zagrożenie. – W posłudze we wspólnocie zdarzają się takie osoby, ale można doświadczyć działania Pana Boga, uzdrowienia z problemów z przeszłości. Trzeba zrobić rachunek sumienia, wypowiedzieć modlitwę wyrzeczenia się, dokonać aktu woli odcięcia się od tego, co wydarzyło się w przeszłości – mówi ks. Ciuła.
Sprawa dotyczy nie tylko katolików. – Nie stawiałbym pytania, czy człowiek wierzący powinien korzystać z bioenergoterapii, ale czy człowiek myślący powinien odwoływać się do form nie mających rozumowego uzasadnienia. Bioenergoterapia jest przestrzenią dla argumentów ratio opierających się na wiedzy badawczej i naukowej, nie fides – zauważa ks. Grefkowicz.
Obecna wiedza naukowa ocenia, że bioenergoterapia opiera się na niedowiedzionych naukowo właściwościach energetycznych bioenergoterapeuty. Polega na „odblokowywaniu kanałów energetycznych” w organizmie człowieka, nazywanych w medycynie chińskiej meridianami, co jakoby ma umożliwić powrót organizmu do zdrowia. Współczesna nauka nie potwierdza jednak istnienia wymienianych właściwości energetycznych bioenergoterapeuty ani kanałów energetycznych.
Energia i medycyna
Dr Grzegorz Wrona, naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej, przestrzega pacjentów przed leczeniem się u osób nieposiadających do tego uprawnień.
– Zdarzają się sytuacje, kiedy różnego rodzaju uzdrowiciele namawiają do skorzystania z ich usług, jednocześnie sugerując odstąpienie od korzystania z opieki lekarskiej. To sprawy, które mogą się bardzo źle dla pacjenta skończyć i nadają się do postępowania prokuratorskiego – mówi.
– W sytuacjach, gdy lekarz posługuje się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe, lub metodami niezweryfikowanymi naukowo, łamie zapisy Kodeksu Etyki Lekarskiej i może być przeciwko niemu przeprowadzone postępowanie wyjaśniające przez rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej. Kodeks Etyki Lekarskiej zakazuje też lekarzowi współdziałać z osobami zajmującymi się leczeniem, a nieposiadającymi do tego uprawnień – wyjaśnia dr Wrona.
Jeśli bioenergoterapia jest panaceum na wszystko, to dlaczego w Polsce tak wielu mamy pacjentów choćby z chorobami nowotworowymi? Profesor Zbigniew Wronkowski, prezes Polskiego Komitetu Zwalczania Raka, założył specjalną księgę, do której miały być wpisywane przypadki wyleczenia z raka przez „uzdrowicieli”. Przez blisko 20 lat nie znalazł się ani jeden wpis o pacjencie wyleczonym tą metodą.
Z licznych przypadków wiadomo natomiast, że cechą uzdrowień bioenergoterapeutycznych często jest nawrót objawów, ustąpienie dolegliwości w jednym organie chorego i przeniesienie do drugiego. Często po uleczeniu pojawia się lęk, cierpienie duchowe, trudności w modlitwie, trwająca latami utrata sił doprowadzająca do śmierci. W środowisku bioenergoterapeutów funkcjonuje przecież pojęcie „wampiryzmu energetycznego”.
Nauka nie potrafi dowieść, czyją siłą dokonuje się uzdrawianie w bioenergoterapii. Jeśli nie siłą Bożą, to znaczy że siłą złego ducha? Jeśli tak, pozostaje pytanie, kiedy i jaką cenę pacjent za to zapłaci.
Irena Świerdzewska |