26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nietykalni władcy

Ocena: 0
2110
Ponad sześć lat po uzyskaniu informacji na temat podejrzanej działalności genewskiego oddziału największego europejskiego banku, brytyjskiego HSBC, szwajcarscy prokuratorzy oraz ich angielscy koledzy zabierają się do czyszczenia tej stajni Augiasza.
Nie chodzi tylko o ponad 100 tys. kont prywatnych osób często unikających płacenia podatków, lecz także o udział tego banku w praniu pieniędzy pochodzących z nielegalnej działalności, głównie handlu narkotykami, bronią i splamionymi krwią diamentami. To, co być może zostanie ujawnione w Genewie i Londynie, to będzie nie tyle wierzchołek góry lodowej, ile jego drobny fragmencik.

Szacuje się, że co roku przez światowy system bankowy przechodzi ponad 1,5 biliona dolarów brudnych pieniędzy, z czego tylko kilkaset milionów jest przechwytywane przez stosowne władze. W USA jest to nie więcej niż 0,2 proc. Pomimo ogromnej skali zjawiska sprawa jest poruszana głównie przez niszowe media, np. tygodnik „Rolling Stone” czy dziennik „The Guardian”, natomiast czołowe media poświęcają temu zjawisku bardzo mało miejsca – chwalebny wyjątek stanowi tu agencja prasowa i sieć telewizyjna Bloomberg. Teoretycznie jest to temat nadzwyczaj poczytny, ale dziś prasa i TV nie żyją z odbiorcy, ale z reklam, sektor finansowy zaś należy do największych potentatów na tym rynku.

Skoro nie ma nacisku medialnego, to nie ma powodu, żeby sprawą zajmowały się stosowne władze, bo bez presji politycy nie podejmują spraw. Skoro zaś polityków coś nie interesuje, to i biurokraci nie będą wkładać palca między drzwi. Dlatego, owszem, stosowne prawa dawno zostały uchwalone, ale ich egzekucja to już zupełnie inna sprawa, czego najlepszym przykładem jest właśnie postępowanie władz szwajcarskich i brytyjskich w związku z działalnością HSBC.

Oszustwo to nic trudnego

Praktyka pokazuje, że największe zagrożenie w zakresie prania pieniędzy stanowią nie instytucje działające w krajach słabo rozwiniętych i tzw. rajach podatkowych, ale właśnie te działające w największych ośrodkach finansowych. Jeśli się nie chce podawać tożsamości właściciela lub chce się uniknąć dokładnego sprawdzenia podanych danych, to dużo łatwiej jest założyć konto w Londynie i Nowym Jorku niż w Panamie. Dużo łatwiej jest zarejestrować firmę bez sprawdzenia tożsamości właściciela w USA i Wielkiej Brytanii niż na Bahamach. Tak mają się sprawy, mimo że FATF – założona przez czołowe kraje rozwinięte zrzeszone w OECD Grupa Zadaniowa ds. Działań Finansowych (przeciwko Praniu Pieniędzy) – nakłada takie wymogi. Co więcej, obowiązek informowania władz o podejrzanych transakcjach finansowych ciąży nie tylko na bankach, lecz także na sprzedawcach samochodów i pośrednikach nieruchomości. Niemniej w okresie ostatniego kryzysu finansowego w USA około jednej trzeciej wszystkich transakcji na rynku domów jednorodzinnych dokonano w gotówce, czyli w każdym poszczególnym przypadku w grę wchodziły setki tysięcy dolarów (!). A mimo to stosowne władze nie podjęły najmniejszych kroków, żeby bliżej przyjrzeć się sprawie. Bez zakupów gotówkowych rynek nieruchomości pewnie zamarłby całkowicie, a bez poprawy na tym odcinku wychodzenie z kryzysu byłoby dużo trudniejsze, więc…

Mafie nie byłyby tak skuteczne,
gdyby nie miały do dyspozycji ogromnych sum
na legalnych kontach w bankach

Dzięki legalizowaniu pieniędzy mafie są w stanie legalnie kupować nie tylko broń używaną do zabijania walczących z nimi policjantów, dziennikarzy, sędziów i polityków, ale nawet samoloty, którymi hurtowo przewozi się heroinę. Tym sposobem w niektórych krajach mamy do czynienia wręcz z wojną domową, czego najlepszym przykładem jest Meksyk. W 2007 r. prezydent Calderon wysłał wojsko przeciwko kartelom narkotykowym, co było pomysłem mało szczęśliwym, ponieważ armia nie jest dobrze przygotowana do prowadzenia wojny podjazdowej. W ciągu ostatniej dekady wojna z mafiami i walki pomiędzy gangami pochłonęły ponad 120 tys. istnień ludzkich, nie licząc ponad 25 tys. zaginionych. Nie tylko liczby wprawiają w osłupienie, bo okrucieństwo w tej wojnie przechodzi ludzkie pojęcie – obcinanie głów ofiarom jest tam tak częste jak na obszarze tzw. Państwa Islamskiego. Oczywiście, bez wypranych pieniędzy i kupowanej za nie legalnie w USA broni tak ogromna skala morderstw byłaby niemożliwa.

Same pralnie?

Wspomniany bank HSBC wcale nie był najbardziej „aktywny” na polu prania pieniędzy, dopiero teraz wychodzi na jaw, że „rekordzistą” był amerykański bank Wachowia. W latach 2004-2007 obsługiwał on kantory wymiany pieniędzy w Meksyku i bez żadnej dokładniejszej kontroli przez tę instytucję przeszło ponad 378 miliardów dolarów, z czego 4 miliardy to były transakcje w gotówce. Pomimo że pranie pieniędzy jest niesłychanie dochodową działalnością – szacuje się, że prowizja za „specjalne usługi” wynosi 20 proc. – po załamaniu się Lehman Brothers bank Wachowia de facto ogłosił niewypłacalność i został przejęty przez bank Wells Fargo. Teoretycznie nowy właściciel przejmuje nie tylko aktywa, ale i pasywa, z odpowiedzialnością karną włącznie, ale do tej pory ani byłemu kierownictwu Wachowii, ani zarządowi Wells Fargo czy też kierownictwu jakiejkolwiek innej większej instytucji finansowej nie postawiono zarzutów o charakterze kryminalnym, mimo że prawo przewiduje takie postępowanie.

Senator Elizabeth Warren podczas wysłuchania w Kongresie z oburzeniem stwierdziła, że osoba, u której znaleziono by uncję kokainy, zapewne skończyłaby w więzieniu, osoba, która wielokrotnie popełniłaby takie przestępstwo, zapewne spędziłaby resztę życia za kratkami, podczas gdy ktoś, kto pierze setki milionów dolarów pochodzące z handlu kokainą, może spać spokojnie, a jego bank najwyżej zapłaci karę. Kary zresztą nie są zbyt duże, stanowią ułamek rocznych zysków.

Całą tę sytuację trudno jest pojąć, ponieważ w USA od dziesiątków lat prowadzona jest „wojna” z handlarzami narkotyków – tysiące policjantów i agentów FBI poświęca się bez reszty tej sprawie, a rząd federalny co roku wydaje na ten cel grube miliardy. Niemniej skutki tej całej operacji są podobne do skuteczności zwalczania sprzedaży alkoholu w okresie prohibicji. Oczywiście, mafie nie byłyby tak skuteczne, gdyby nie miały do dyspozycji ogromnych sum na legalnych kontach w bankach. Dziś nie sposób prowadzić nielegalnej działalności za pomocą walizek pełnych gotówki. Nie tylko skala zjawiska przekracza takie możliwości, ale i fakt, że każdy banknot ma swój numer i można śledzić jego wędrówkę, co w dobie powszechności komputerów nie jest zadaniem trudnym. Zatem wydawałoby się, że wprzęgnięcie systemu bankowego do wojny z handlarzami narkotyków walnie przyczyniłoby się do zwycięstwa, ale nic nie wskazuje na to, żeby władze miały takie zamiary.

Jesteśmy zakładnikami

W grudniu 2013 r. tajemnicę tego zjawiska wyjawił zastępca prokuratora generalnego Lanny Breuer, który nakładając na HSBC grzywnę w wysokości 1,9 miliarda dolarów, przyznał, że postawienie kierownictwu tego banku oskarżeń o charakterze kryminalnym automatycznie spowodowałoby pozbawienie go licencji na prowadzenie działalności w USA. To z kolei doprowadziłoby do jego bankructwa, a załamanie się tak wielkiej instytucji finansowej przypuszczalnie pociągnęłoby za sobą kolejny kryzys gospodarczy. Tak więc gospodarka światowa jest zakładnikiem wielkich banków, które są, jak się to powszechnie określa, „zbyt duże, aby pozwolić im upaść”. Jeśli ktoś „upada”, to raczej uczciwi pracownicy banków. W 2007 r. Carolyn Wind, ówczesna szefowa działu HSBC zajmującego się przestrzeganiem przepisów, ośmieliła się zwrócić uwagę rady nadzorczej na niedostateczną liczbę personelu monitorującego podejrzane transakcje i niebawem straciła pracę.

Oczywiście, w gestii władz, szczególnie wielkich państw, takich jak USA, jest zmuszenie wielkich instytucji do podziału na mniejsze. W przeszłości takie kroki były podejmowane bez najmniejszej szkody dla gospodarki, a wręcz przeciwnie – z wielką korzyścią dla konsumenta, korzystającego z wyższego poziomu konkurencji. Najlepszym przykładem jest rozbicie Standard Oil, ale ten przypadek miał miejsce ponad 100 lat temu, a od tego czasu w USA zaszły ogromne zmiany.

Dziś o wygranej w wyborach decydują pieniądze, a wielki biznes ma wręcz nieograniczone możliwości łożenia na ten cel. Z wydatkami rzędu 169 milionów dolarów w trakcie zeszłorocznej kampanii wyborczej do Kongresu branża finansowa należy w tej dyscyplinie do bokserów wagi superciężkiej.

Kazimierz Dadak
Autor jest profesorem Hollins University w stanie Wirginia (USA)
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy
Idziemy nr 13 (496), 29 marca 2015 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter