27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

W objęciach inflacji

Ocena: 0
1775

 

Wyższe stopy procentowe nie spowodują szybkiego zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej ani wzrostu podaży zbóż i roślin oleistych. Ceny żywności będą dalej rosnąć, nawet jeśli jakimś cudem wojna zakończy się jutro. Szacuje się, że w tym roku obszar zasiewów w Ukrainie będzie niższy niż w roku ubiegłym mniej więcej o jedną trzecią. Natomiast poziom zbiorów może być niższy nawet o 50 proc., gdyż ceny nawozów sztucznych i paliw, nie mówiąc o ich dostępności, spowodują mniejsze ich użycie i niższą wydajność plonów z hektara. Zatem Ukraina, czwarty największy na świecie eksporter zbóż i największy eksporter oleju słonecznikowego, może mieć kłopoty z wyżywieniem własnego społeczeństwa, a co dopiero mówić o wywozie. W sumie, podstawowe czynniki powodujące wysokie ceny nadal będą występować i decyzje NBP niewiele pomogą w przezwyciężaniu inflacji.

 


STAGFLACJA?

Powyższe wcale nie znaczy, że decyzje RPP nie będą mieć wpływu na sytuację gospodarczą w Polsce. Decyzje NBP przyniosą skutki, tyle że nie w zamierzonym kierunku, ale w zakresie tempa wzrostu gospodarczego i stopy życiowej wielu rodaków.

Wyższe stopy procentowe powodują wzrost obciążenia z tytułu płaconych odsetek, czyli wszyscy dłużnicy odczują spadek stopy życiowej. Szczególnie dotknięci zostaną drobni przedsiębiorcy, dla których kredyt bankowy jest głównym źródłem finansowania działalności. Ten fakt będzie mieć odzwierciedlenie w niższych nakładach na inwestycje, które i tak są na bardzo niskim poziomie. Od początku rządów „dobrej zmiany” kształtują się one poniżej średniej dla UE, a zatem o doganianiu czołowych potęg gospodarczych w UE raczej nie można marzyć.

Wzrost gospodarczy ostatnich lat jest napędzany poprzez konsumpcję, co jest możliwe dzięki hojności władzy. Bez wątpienia pewna korekta w dystrybucji PKB była konieczna, bo lata 1989–2015 przyniosły wielkie rozwarstwienie społeczeństwa, ale rozsądne ramy redystrybucji dawno zostały przekroczone. Wszystko jednak wskazuje na to, że władze nie zboczą z raz obranej drogi, która przyniosła tak znakomite wyniki podczas wyborów, i ruszą na ratunek kolejnym grupom dotkniętym przez drożyznę. Mówiąc wprost, będzie mieć miejsce przepływ pieniędzy od przedsiębiorców i innych pożyczkobiorców na przykład do nabywców węgla i innych poszkodowanych z powodu inflacji.

Rosnąć będzie także zadłużenie państwa, które według metodologii OECD już wynosi ponad 68 proc., czyli dużo powyżej trzeciego progu ostrożnościowego.

Gwałtowne podwyższanie stóp procentowych przez czołowe banki centralne świata spowoduje spowolnienie gospodarcze, jeśli nie recesję. Dwie trzecie szefów finansów wielkich korporacji amerykańskich tak właśnie widzi nieodległą przyszłość. Nie są to bezpodstawne prognozy, bo w pierwszym kwartale wzrost PKB w USA był ujemny. Ten spadek PKB nie przełożył się jeszcze na wzrost bezrobocia – w USA (i w Polsce) stopa bezrobocia jest niska, ale trudno przewidzieć, jak długo ten korzystny stan rzeczy się utrzyma.

Niemniej w związku z szybkim przyrostem cen Fed (System Rezerwy Federalnej – amerykański odpowiednik Rady Polityki Pieniężnej) zamierza podnieść stopę procentową, być może aż o 0,75 punktu procentowego (ten artykuł ukaże się już po tym fakcie). Trzeba jednak podkreślić, że nawet w wyniku tak wielkiej podwyżki stopa procentowa będzie się tam kształtować na poziomie 1,5–1,75 proc. Analitycy przewidują, że do końca roku zostanie podniesiona do pułapu 3,25–3,5 proc.

Rysuje się zatem realna perspektywa stagflacji (stagnacja połączona z inflacją), bo w obecnych warunkach podnoszenie stóp procentowych raczej nie spowolni inflacji, natomiast zahamuje wzrost gospodarczy.

 


RATUNEK W ZŁOTYM

Na szczęście Polska nadal posiada własną walutę i spadek wartości złotego stanowi istotny amortyzator wstrząsu spowodowanego podnoszeniem stóp procentowych w Polsce i w świecie. Dzięki deprecjacji towary u nas wytwarzane stają się tańsze na rynkach międzynarodowych i polska gospodarka jest w stanie utrzymać konkurencyjność. Oczywiście, spadek wartości złotego to hiobowa wieść dla „frankowiczów”, ale generalnie jest to korzystny obrót spraw. Wracając do wcześniejszego przykładu, korzysta z tego między innymi rodzima branża hotelarska, bo wakacje za granicą stają się droższe.

Niemniej spadek wartości złotego to także wzrost wydatków na obsługę zadłużenia zagranicznego – więcej złotych potrzeba, żeby spłacić jednego dolara odsetek. Można powiedzieć, że ze względu na wzrost zadłużenia zagranicznego spowodowany wydatkami państwa na programy socjalne wszyscy Polacy stali się „frankowiczami”. Na skutek polityki zadłużania kraju maleją pożytki płynące z deprecjacji złotego i w którymś momencie ten automatyczny „amortyzator” gospodarczy straci swą moc.

Ogólnie rzecz biorąc, polska gospodarka w wielkim stopniu została pozbawiona rezerw, które można by uruchomić w przypadku poważnych kłopotów gospodarczych. Na razie w Polsce tempo wzrostu gospodarczego jest przyzwoite, a stopa bezrobocia – jak na nasze warunki – bardzo niska. Niestety, ten korzystny obraz może ulec zmianie. Biorąc pod uwagę stan finansów kraju, wskazane jest, żeby każdy obywatel ocenił, czy posiada wystarczające rezerwy na wypadek nadejścia ciężkich czasów, i w razie czego już dziś podjął stosowne kroki.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest profesorem ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia, USA

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter