W przeważającej większości były to opinie nawet nie tyle negatywne, ile wręcz obraźliwe! Znana dziennikarka, oceniając, że przekaz kierowany jest do Polek ambitnych, napisała o nich „suki” i pytała: „Dlaczego one? Wykształcone suki z wielkich miast. Po co właściwie wydawać grubą kasę na poruszanie sumień tak nikłej grupy osób? Jest tylko jeden powód: ambitne i wykształcone, bogate kobiety to grupa, do której nie stosuje się polskie prawo napisane pod dyktando Kościoła. Sól w oku środowisk katolickich”.
Nieco później odezwał się chór specjalistów od reklamy: „spot, zamiast zachęcać do macierzyństwa, potępia kobiety, które postanowiły robić karierę w swoim życiu i żyć pełną piersią. Przedstawiony w nim luksusowy dom i podróż do Tokio są oderwane od polskiej rzeczywistości, więc kampania nieodpowiednio podejmuje problem”. Zdecydowana większość internautów też nie pozostawiła na tym przekazie suchej nitki, bo mają ochotę żyć pełnią życia – co nie oznacza, że są samolubni! A ja cały czas pytam: dlaczego? A może właśnie ten szum świadczy, że cel kampanii – czyli rozpoczęcie dyskusji – został osiągnięty? I może znów okazało się, jak prawdziwe jest powiedzenie: Uderz w stół, a nożyce…
Czy to nie ci, którzy coś w życiu zgubili, teraz tak głośno i rozpaczliwie krzyczą? Oczywiście, mogę się mylić, ale wydaje się, że w głębi duszy pewnie się z tym przekazem zgadzają, tylko głośno nie mogą tego powiedzieć, bo może przekreślałoby to branżowe czy grupowe ideologiczne nastawienie.
Jasne, że jest i była zawsze grupa kobiet, które nie chciały ani potomstwa, ani nawet małżeństwa. Dziś takich wyborów mamy o wiele, wiele więcej. Dziś dla wielu młodych ludzi rodzina i sztafeta pokoleń są nic nieznaczącymi i zakurzonymi hasłami sprzed wieku. Liczy się umowny sukces. I to sukces jednostki. Czyli mój, wyłącznie mój.
Kiedy ma się trochę więcej lat, to już się wie, że sukces może nie przyjść nigdy, a nawet jeśli, to może być tylko chwilowy i iluzoryczny, za to okupiony życiowymi turbulencjami, których w pewnym wieku nie da się zniwelować. Tak samo jak nie da się oszukać organizmu. Nie da się też zaprzeczyć, że natura wyposażyła nas w pewien instynkt, silniejszy od nie wiem jak modnych trendów.
Na koniec coś dla opornych panów. Wiek to wiek… Możemy żyć statystycznie dłużej niż kiedyś. Ale wiem po sobie – dochodząc do pięćdziesiątki, nie mamy już w sobie tylu sił, zapału i cierpliwości do opieki nad dziećmi co dwadzieścia lat wcześniej. A tatuś, który ciągle przegrywa z synem na boisku czy na stoku, który „nie ogarnia”, to po prostu obciach! Pamiętajcie o tym, bo będzie za późno.
Krzysztof Ziemiec |