Organizatorom, którymi są niemieccy świeccy, chodziło o to, aby uczestnicy poczuli atmosferę relaksu, odprężenia i dobrej zabawy. Zjazd katolików zainaugurowała Msza Święta na stadionie uniwersyteckim, której przewodniczył ordynariusz Ratyzbony bp Rudolf Voderholzer, z udziałem przewodniczącego niemieckiego Episkopatu – kard. Reinharda Marxa oraz innych biskupów, a także prezydenta Niemiec. Niemieckie media rozpisywały się, nie kryjąc zaskoczenia, że Eucharystia w zimnie i deszczu, pod gołym niebem zgromadziła aż siedemnaście tysięcy uczestników. Bo jak na Niemcy – to bardzo dużo. Po Mszy Świętej nastąpiły wszelkiego rodzaju dyskusje panelowe w różnych instytucjach miejskich. Jedna z pierwszych dyskusji z udziałem prezydenta Niemiec – Joachima Gaucka, przewodniczącego Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich oraz przedstawicieli Kościoła protestanckiego, muzułmanów i Żydów odbyła się w auli uniwersyteckiej. Dyskusję cechowało powszechne ubolewanie nad stanem wiary we współczesnym społeczeństwie niemieckim oraz nad obojętnością, czy wręcz niechęcią obywateli wobec struktur kościelnych, zarówno katolickich, jak i ewangelickich. W pewnym momencie prezydent Gauck przywołał przykład Kościoła w Polsce, jego mocy, żywotności i zjednoczenia zwłaszcza w okresie licznych okupacji i prześladowań w ostatnich dwóch stuleciach. Na zakończenie stwierdził, że szkoda, iż obecnie Kościół w Polsce prezentuje się „staro”. Staro, bo nienowocześnie w porównaniu do Kościóła w Niemczech. Tyle tylko, że w Kościele w Polsce zamiast nowoczesności – są po prostu wierni. I o tym przypominali uczestnicy kolejnych dyskusji panelowych.
|
Cóż, ja też na początku mojego pobytu w Polsce przecierałem oczy ze zdumienia nad tym niedzielnym przenikaniem się sacrum i profanum. W każdym razie te częste odniesienia uczestników naszego Katholikentagu do Kościoła w Polsce wyraźnie pokazały, że niemieccy wierni zdają sobie sprawę, że może być inaczej, że kościoły mogą być pełne. Wiele dyskusji panelowych kończyło się smutnym pytaniem bez odpowiedzi: co mamy robić? Okazuje się, że tak mocno promowana w Kościele w Niemczech nowoczesność nie jest chyba najlepszą drogą. Trudno to jednak komukolwiek otwarcie przyznać.
Stefan Meetschen |