Większość komentatorów zakłada, że skutkiem pandemii będzie wzmocnienie państw narodowych, bo narody naocznie przekonują się, że w sytuacji zagrożenia mogą liczyć przede wszystkim na siebie i swoje instytucje polityczne. Z doświadczenia wiemy jednak, że im bardziej fakty przeczą dziś ponadnarodowej utopii, tym bardziej atakuje ona rzeczywistość. Pandemiczne przewartościowanie, o którym miesiąc temu mówiłem w „Prawdę mówiąc” (https://youtu.be/A1d5ZZ2LaFA), powinno uświadomić nam, że w najbliższych latach opinia chrześcijańska będzie poddana nowym próbom.
Zarówno w czasie kryzysu finansowego na południu Europy, który ujawnił katastrofalne skutki unifikacji walutowej, jak i w czasie kryzysu imigracyjnego, za każdym razem, gdy odpowiedzialnie działające rządy podejmowały kontrakcję – klasa rządząca Unii Europejskiej wzmagała ideologiczne kampanie, piętnując solidarność narodową jako „ksenofobię”, a odwoływanie się do odpowiedzialności społecznej – jako „populizm”. I tym razem też nie poddadzą się bez walki.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 20 (760), 17 maja 2020 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 27 maja 2020