Niestety, i w tym roku Wielkanoc nie dla wszystkich chrześcijan okazała się spokojna i radosna, jak to życzymy sobie przed każdymi świętami. Wiadomości o porwanym przez terrorystów z Państwa Islamskiego ks. Thomasie z Jemenu czy o zamachu na chrześcijan w Lahore w Pakistanie położyły się cieniem na radosnym świętowaniu Zmartwychwstania Pana. Smutek z powodu tych wydarzeń spotęgowała dodatkowo wielkanocna ofensywa tygodnika „Der Spiegel”, zarówno jego papierowego wydania, jak i internetowego, w którego świątecznych artykułach chrześcijańskie ofiary prześladowań przedstawione zostały niemal jako prześladowcy!
Już sama okładka „Spiegla” nie pozostawia wątpliwości co do intencji wydawcy. W centralnym miejscu widnieje krzyż, z prawej strony obrazek Jezusa Miłosiernego, obok Donald Trump, Władimir Putin i patriarcha Moskwy, a po lewej stronie niemal niewidoczni dżihadyści z ISIS. Do tego tytuł: „Nadużywana wiara – niebezpieczny powrót religii” – daje jasno do zrozumienia, że wszystkie religie monoteistyczne są zagrożeniem dla współczesnego świata i społeczeństwa. Zarówno artykuł w wersji drukowanej, jak i internetowej miesza nie tylko różne pojęcia, ale – co najgorsze – ofiary i sprawców. Autor wrzuca do jednego worka wyznawców Chrystusa broniących zasad moralnych, misjonarzy w Afryce oraz terrorystów ISIS i Boko Haram.
Na jakiej podstawie? Otóż według autorów artykułu „widocznie szczególnie dobrze nadają się religie monoteistyczne do propagandy nienawiści i izolowania inaczej wierzących”. Padają przykłady amerykańskich „radykalnych” chrześcijan, pośród których „są piekarze, którzy z przyczyn religijnych odmawiają pieczenia tortów ślubnych dla par homoseksualnych” czy „księża, którzy wierzą w istnienie szatana”. W Ameryce Południowej chrześcijańscy politycy z kościołów ewangelikalnych, którzy są „mocno prawicowi”, „udaremnili wprowadzenie do brazylijskich szkół wychowania seksualnego, blokują liberalizację zakazu aborcji”. Natomiast w Afryce „chrześcijańscy fundamentaliści propagują wiarę całkowicie wierną Biblii, oczerniają naukę o ewolucji jako bluźnierczą, podburzają przeciwko gejom i lesbijkom, potępiają kontrolę urodzeń, aborcję, sztuczną antykoncepcję; nawet prezerwatywy są tematem tabu – i to na kontynencie z najwyższym odsetkiem AIDS”. A to dlatego, że „religie monoteistyczne są zbudowane na przemocy”, podczas gdy, „jak wiadomo, Biblia kończy się strasznie i agresywnie Apokalipsą Jana”.
Autor artykułu w „Spieglu-Online” wyjaśnia dodatkowo, że „Jezus, terrorysta”, został przez Kościół „oczyszczony”, aby „przemoc, którą reprezentował” zamienić w „orędzie miłości i pojednania”, podczas gdy chrześcijaństwo narodziło się „z ducha antysemityzmu”. Swoje wywody autor podsumowuje stwierdzeniem, że tak właśnie działa „monoteistyczny mechanizm wykluczania i duchowego egoizmu”, gdyż „ta religia potrzebuje śmierci”.
Trudno obojętnie czytać takie słowa właśnie w czasie, w którym chrześcijanie świętują życie, zmartwychwstanie ze śmierci, ale i kiedy wielu z nich prowadzonych jest na śmierć jak potulne baranki, na wzór swego Pana, w wielu miejscach na Bliskim Wschodzie, Azji czy w Afryce. W jaki sposób chrześcijanie powinni odpowiedzieć w tej sytuacji na „wielkanocne orędzie” tygodnika „Der Spiegel”? Chyba tylko słowami, które sam autor na końcu cytuje, przekręcając ich sens: „Panie, zmiłuj się”. Tak, zmiłuj się nad autorami tych tekstów, gdyż sami nie wiedzą, co piszą.
Stefan Meetschen |