W tym roku tuż przed i po 19 kwietnia mogliśmy usłyszeć podobne słowa, i to przy dźwięku syren alarmowych i kościelnych dzwonów. A wielu chodziło tego dnia także z żonkilem w klapie. Hołd poległym najpierw oddała Rada Warszawy. W przyjętym jednogłośnie stanowisku zaznaczono, że powstanie było aktem rozpaczy, heroizmu i męstwa w ostatniej fazie likwidacji getta, rozpoczętej przez Niemców kilka miesięcy wcześniej. „Zryw w Getcie Warszawskim z uwagi na słabe uzbrojenie nie miał żadnych szans na powodzenie, był desperackim aktem wyboru godnej śmierci z bronią w ręku, jak i wzięcia odwetu na ciemiężycielach przez kilkuset bojowników” – napisano w przyjętym stanowisku.
Potem podobnie podniosłe słowa mogliśmy usłyszeć w mediach. Padały z ust wszystkich ważnych osób. – Powstanie było wyzwaniem rzuconym przez żydowskich powstańców prosto w twarz oprawcom, ale było też oskarżeniem o bierność i nieskuteczność całego wolnego świata – mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas obchodów 70. rocznicy powstania. Zauważył, że istotą powstańczego zrywu było swoiste prawo do godności, nie tylko do godnego umierania, ale do godnej walki z bronią w ręku.
– Składamy hołd pamięci odważnych mężczyzn i kobiet, którzy 70 lat temu stawili opór swoim ciemiężcom – napisał w oświadczeniu Guido Westerwelle, szef niemieckiego MSZ.
Ambasador Izraela w Polsce mówił jeszcze mocniej: „Wybuch powstania ukształtował żydowską tożsamość i po wojnie pomógł zbudować państwo Izrael”. Wtórowała mu Golda Tencer, artystka i prezes fundacji zajmującej się ochroną żydowskiego dziedzictwa, mówiąc: „Pamięć jest nieodłącznym elementem tożsamości”. A więc pamięć także po przegranym – zresztą wiemy, że z góry skazanym na niepowodzenie – powstaniu. Po bohaterskim zrywie, który niemal tak samo jak cały Holokaust nie doczekał się żadnych reakcji aliantów, pomimo apeli rządu polskiego w Londynie. Wcześniej bez reakcji Zachodu pozostała także heroiczna misja Jana Karskiego.
Dlaczego o tym piszę? Czy jest w tych słowach coś niezwykłego? Coś nieprawdziwego? Nie, wprost przeciwnie! Te słowa powinny i musiały paść! Nie wyobrażam sobie zresztą innego scenariusza! To w czym problem?
W tym, że od kilku lat z nieukrywaną satysfakcją z wkładania kija w mrowisko, wiele osób ze znanymi nazwiskami robi coś zupełnie innego przy okazji rocznicy 1 sierpnia. Jest ona tak samo cenna dla wielu nie tylko warszawiaków, jak 19 kwietnia jest ważny nie tylko dla Żydów.
W przypadku rocznicy powstania w getcie nikomu nie przychodzi do głowy, aby umniejszać bohaterstwo powstańców, moralizować, jakoby to były niepotrzebne ofiary i bezsensowna hekatomba. I bardzo dobrze, że krytycy naszych powstań tym razem milczeli. Oby jednak nie odezwali się tuż przed 1 sierpnia, podważając sens bohaterskiej ofiary, depcząc brutalnie czyjeś uczucia i niszcząc pamięć. Oby nie próbowali wpisać się w źle pojętą współczesną narrację.
Nie da się zrozumieć losów wojennej Warszawy bez uwzględnienia obydwu powstań przeciwko niemieckim okupantom. Ale podobnie nie da się zrozumieć tożsamości Polski i Polaków bez uczciwej pamięci i szacunku dla powstańców. Dla wszystkich, bez wyjątku.
Krzysztof Ziemiec |