Tymczasem podniósł się rejwach, że stała się rzecz niegodziwa, że na takie rzeczy nie wolno dawać państwowych pieniędzy. Gdyby to tylko krzyczeli katofobicznie tknięci ludzie od Palikota… Niestety, jak zwykle w tego rodzaju sytuacjach odezwali się niektórzy specyficzni katolicy, którym dotacja też się nie podobała. Wystarczy spojrzeć na internetowe komentarze sprawy dotacji na muzeum, aby zauważyć, jak wielkie spustoszenie spowodowała w umysłach propaganda tzw. głównego nurtu w III RP. Okazuje się, że wielu osobom udało się wmówić, że z definicji jest coś złego, a przynajmniej podejrzanego w tym, że jakaś związana z Kościołem inicjatywa otrzymuje wsparcie państwowe. Jak mantrę powtarza się hasło rozdziału Kościoła od państwa.
Doszliśmy do jakiegoś absurdu. Bo jeśli jest dotowany przez państwo „artysta”, który prezentuje swe chore profanacje krucyfiksu, to jest OK. Jeśli dotowane są organizacje szerzące ideologię homoseksualną albo genderową, to mało kogo to oburza. Co więcej, mówi się, że państwo powinno wspierać postęp i że na tym polega europejskość. Ale przy projektach w jakiejś mierze „katolickich”, ale mających także szeroki wymiar społeczno-kulturowy, rozpętuje się histeryczną nagonkę. Taki na przykład Andrzej Stasiuk, pisarz, odnosząc się do faktu, że dotacja na muzeum poszła z puli przeznaczonej na kulturę, stwierdził, że „postać papieża [Jana Pawła II] nie ma już nic wspólnego z kulturą”. No cóż! nasuwa się tu jedynie pytanie, dlaczego ci, którzy pretendują do bycia elitami III RP, są jakby coraz bardziej ogłupiali.
W Konstytucji Rzeczpospolitej czytamy: „Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego” (art. 25). Nie ma więc żadnego ideologicznego rozdziału, ale jest autonomia i współpraca. Bo przecież nie da się rozdzielić człowieka obywatela i człowieka katolika, tak jak nie da się w naszych polskich dziejach rozdzielić losów państwa od losów Kościoła. Trzeba oczywiście rozróżniać porządek doczesny i nadprzyrodzoną wiarę, ale na wielu płaszczyznach warto współpracować dla wspólnego dobra.
Takim przykładem współpracy powinno być Muzeum Jana Pawła II i prymasa Stefana Wyszyńskiego, tworzone w wyizolowanej kopule Świątyni Opatrzności Bożej. Min. Zdrojewski zauważył, że gdyby muzeum było budowane gdzie indziej, to mogłoby kosztować dwa razy więcej, „bo trzeba by zakupić grunt, wybudować fundamenty, zrealizować przedsięwzięcia związane z obsługą miejsc parkingowych”. Tymczasem w obecnej sytuacji koszty te wzięła na siebie archidiecezja warszawska.
Ma rację red. Ewa Czaczkowska, że w tej sprawie tak naprawdę nie chodzi o pieniądze, ale o naszą tożsamość i narodową pamięć. Rzeczywiście, trwa w Polsce walka o to, czy przyszłe pokolenia będą się uczyć życiowych postaw w takich miejscach jak m.in. muzeum Powstania Warszawskiego oraz muzeum Jana Pawła II i kard. Wyszyńskiego czy też raczej z programów różnych Wojewódzkich i z genderowych czytanek.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ |