26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nie tylko język

Ocena: 2.04168
1557

Wulgarność, za pomocą której tzw. Strajk Kobiet uderzył w nasze społeczeństwo, nie jest przypadkowa. Wynika po pierwsze ze sposobu komunikacji, którym na co dzień – jak można sądzić – posługują się niektóre środowiska lewicowe. Po drugie jest to element taktyki: hasła mają szokować, oszałamiać i paraliżować. Mają sprawiać, że większość społeczeństwa stanie w bezruchu, bezradna i zdezorientowana. Bo jak rozmawiać, dyskutować z ludźmi, którzy wyrzucają z siebie strumień wulgaryzmów? W istocie to taktyka rewolucyjnej lewicy, stosowana już w czasach bolszewickich, a także później, np. w Hiszpanii w czasie wojny domowej.

Widać zresztą, że środowiska, które próbują dziś narzucić Polsce panowanie marksizmu kulturowego, czerpią z dobrze wyćwiczonych wzorców. Charakterystyczne jest zwłaszcza ciągłe prowokowanie i atakowanie policji. Chodzi nie tylko o to, by móc przedstawić się jako ofiara, co jest stałą strategią lewicy, lecz także o to, by zastraszyć policję. Funkcjonariusze mają bać się zarówno zemsty, jak i ostracyzmu społecznego, i przestać wykonywać rozkazy. To z kolei sprawi, że instytucje państwa będą bezbronne w zderzeniu z tłumem, a upadek rządu będzie kwestią czasu. Będzie to również oznaczało oddanie władzy środowiskom lewicowym, które w ten sam sposób zaczną terroryzować np. kościoły czy uniwersytety, przynajmniej te, które jeszcze nie do końca zostały skolonizowane przez neomarksistów.

Co ciekawe, totalitarny charakter zagrożenia dostrzegają także niektórzy ludzie związani z opozycją. Można tu przytoczyć choćby wypowiedź znanego i bardzo ostrego krytyka obecnej władzy, publicysty Waldemara Kuczyńskiego, który nie kryje przerażenia tym, co prezentują feministki i aborcjonistki. „Nie daj Bóg, by feministyczna i proaborcyjna lewica zdobyła władzę, bo urządzą totalitaryzm, wobec którego ten »komuny dni ostatnich« będzie rajem. Niech da pełne prawa reprodukcyjne kobietom inna niż ich władza”. Charakterystyczna jest odpowiedź, którą dostał Kuczyński. Pani Anna Adamczyk, „feministka, ekspertka od danych, koniara, doktorka nauk o Ziemi”, promująca się hasłem „legalna aborcja teraz”, skierowała do niego takie oto słowa: „Hej, Panie Waldemarze, to »Wyp...ać! « z plakatu, który masz w tle, jest do ciebie. Bo nie lubimy, jak jakiś dziad sk...n szczuje na nasze koleżanki, albo je obraża, bo nie podoba mu się w radiu ich głos. Wyp...laj, skarbie. W podskokach”. Oryginalne przesłanie było oczywiście pozbawione kropek. Cytuję, bo w dyskusji publicznej należy widzieć zjawiska, a także pokazywać namacalne konkrety. Choćby po to, by postawić sobie pytania: „A gdyby to do mnie skierowano takie słowa? Co czułabym/czułbym i czy potrafiłabym/potrafiłbym stanąć i walczyć słowem? Czy uciekłabym/uciekłbym do swoich przytulnych czterech ścian, byle dalej od takiego chamstwa?”. Dla każdego, kto uczestniczy w debacie publicznej, także w mediach społecznościowych, te pytania są coraz mniej abstrakcyjne.

Najsmutniejsze jest to, że tak wielu Polaków stanęło pod tymi sztandarami, że o one ich nie raziły, nie bulwersowały. Czy tacy jesteśmy? Tacy się staliśmy w dużej części? Na pewno trzy dekady promocji antykultury zrobiły swoje. Do tego wpływ ośrodków i czynników wychowawczych stale spada, a wpływ ośrodków prowadzących systemową wręcz demoralizację stale rośnie. Czasy są takie, że nawet samo mówienie o wychowywaniu społeczeństwa brzmi w wielu uszach niezręcznie, jakoś podejrzanie. Politycy uważają, że albo nie jest to ich zadanie, ponieważ w demokracji mają podążać za społeczeństwem, a nie je kształtować, albo że podjęcie tego tematu na poważnie byłoby politycznym samobójstwem. Z kolei lewica uważa, że odarcie człowieka z tradycyjnej kultury i z tradycyjnych norm życia społecznego czyni go bardziej podatnym na wszelkie manipulacje, pozwala na lepienie od nowa.

Z drugiej strony, tak jak w dawnych czasach, gdy Polski nie było, obrona języka staje się elementem patriotyzmu. Chodzi oczywiście o język polski, a nie jakiś zwulgaryzowany slang. Ocalenie normalnego sposobu komunikacji staje się wymogiem chwili, także dlatego, że oznacza ono ocalenie świata normalnych relacji społecznych. Język przesycony wulgaryzmami niesie przecież za sobą również inne zjawiska, takie jak brutalność w relacjach między ludźmi oraz atomizację społeczeństwa. Stawka jest więc naprawdę wysoka.

Idziemy nr 49 (789), 06 grudnia 2020 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter