Ponieważ wiosna już w pełni, to i wszystkie trakty zapełniły się rowerzystami. Ale pewnie nie wszyscy z nich wiedzą, co w trawie piszczy. A może zmienić się sporo, bo Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa rozważa wprowadzenie obowiązkowej karty rowerowej dla dorosłych cyklistów. Ma to poprawić znajomość przepisów ruchu drogowego i zmniejszyć liczbę wypadków z udziałem cyklistów. Dodajmy, że obecnie kartę rowerową muszą mieć tylko nieletni rowerzyści.
Pomysł zdziwił nie tylko miłośników jednośladów. Zapowiedzi od razu skrytykował internet. Bo faktycznie: jeśli zmiany wejdą w życie, to może za jakiś czas ktoś zechce wprowadzić kartę pieszego albo narciarza? Zmiany sprawią wiele kłopotu, choćby tym dorosłym, którzy takiej karty nie mają. Albo wiele lat temu zapomnieli o niej i ją np. zgubili czy wyrzucili. Albo mieszkańcom wsi. Już widzę, jak jadą do miasta na egzamin!
Większość dyskutantów objawia też irytację z powodu potencjalnego rozrostu administracji i kolejnych etatów dla urzędników, które miałyby wyniknąć z tego pomysłu. Nie tylko będziemy za nich płacić, ale również będą nas „czołgać” przez nowe i często nieżyciowe przepisy.
Ale jest i druga strona medalu. Policja co prawda nie komentuje pomysłu ministerstwa. Jednak z jej statystyk wynika, że to nie brak kart rowerowych jest dla cyklistów groźny. Większość wypadków z udziałem rowerzystów powodują jednak... kierowcy. Oni też czasem nie znają przepisów. I jeżdżą za szybko i bezmyślnie.
Prawda jest też i taka, że – szczególnie w miastach – znaczna część cyklistów nie zna żadnych przepisów ruchu drogowego. Wiem, bo znam osobiście takiego, któremu się wydawało, że kiedy wyjeżdża na ulicę – zawsze ma pierwszeństwo! Wielu rowerzystów nie liczy się z kierowcami, traktując ich nienawistnymi epitetami. Są tacy, którzy poruszają się zupełnie bez sensu. A czasem ignorując – bezbronnych zupełnie – pieszych. Problem jest także i z pieszymi, którzy zbyt często aż proszą się o wypadek.
A przecież nawet Tytus de Zoo uczył: „Spojrzyj w lewo, potem w prawo, jeszcze raz w lewo i ruszaj żwawo”. Kiedyś każde dziecko wiedziało, że ruch w Polsce jest prawostronny. Że jeśli powoli, to jedzie się na rowerze prawym pasem, a w przypadku włączania się do ruchu – co dotyczy także pieszych na chodniku – zawsze trzeba zachować szczególną ostrożność. Dziś jednak jest wolna amerykanka.
Może więc, zamiast wprowadzać nowe dokumenty i zarazem kary, trzeba od małego uczyć tych oczywistości. W szkole, w domu, a także w Kościele. Bo przecież życie to zbyt cenny dar.
![]() |
Krzysztof Ziemiec |