29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Promyczek nadziei

Ocena: 0
3096
Przy okazji debaty wokół, nieudanej na szczęście, próby odebrania immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu za działania CBA wokół willi Kwaśniewskich w Kazimierzu, Donald Tusk ocenił swoją postawę wobec opozycji. Jak stwierdził: „Przez te siedem lat moje postępowanie wobec polityków opozycji świadczy o liberalnym i serdecznym podejściu. (…) Słyszę, że jestem zbyt liberalny dla opozycji. Też tak sądzę. Często zachowania niektórych polityków opozycji, które sprawiają wrażenie niedopuszczalnych mimo uszu…Tak jest lepiej – że ci, którzy rządzą, są powściągliwi. Mnie żadne odwety i zemsty po głowie nie chodzą!”. Przyznam, że dawno nie słyszałem wypowiedzi przedstawiciela rządu, która tak wprost potwierdzałaby ułomność polskiej demokracji. Tego typu deklaracja jest nie do wyobrażenia w poważnym kraju zachodnim, a już na pewno nie w mateczniku demokracji, czyli w Wielkiej Brytanii. Tam bowiem uważa się, że demokracja to nie tylko wybór władzy poprzez głosowanie i rządy parlamentu. To także, a może przede wszystkim, reguły gry równe dla wszystkich, możliwości i swobody wynikające nie z czyjejś dobrej woli, ale będące oczywistością systemową. Premier czy prezydent nie mogą być więc „litościwi” lub „surowi” dla opozycji, bo to nie jest ich zadanie. „Litościwy” lub „surowy” jest dla „opozycjonierów” Aleksander Łukaszenka, raz przykręcający śrubę, a raz stawiający na chwilową liberalizację.

„Litościwość” Tuska jest zresztą więcej niż wątpliwa. Działania władzy wobec opozycji bardzo długo miały charakter politycznej eksterminacji. Te wszystkie brednie o „opozycji antypaństwowej”, o „rokoszu”, o „szaleńcach” i „kordonie sanitarnym”, połączone ze sztucznym wspieraniem alternatywnych partii prawicowych zmierzały do wykreowania w miejsce PiS innego podmiotu, mniej ambitnego, i co najważniejsze, niedążącego do korekty systemowej. To jest bowiem zasadnicza polska linia podziału: za status quo, a więc III RP z korzeniami peerelowskimi, lub za zmianą, budową nowego państwa. Wszystko inne, włącznie z ideologiami i wszelkimi maskami, ma wtórne znaczenie. I co istotne, to ze strony władzy płyną sygnały bardziej agresywne. Symbolicznie, w dniu, w którym Tusk deklarował swoją łaskawość, Stefan Niesiołowski nazwał Mariusza Kamińskiego „chwastem”, który powinien zostać „wyrwany”. To język wprost totalitarny – „chwastami” byli dla Niemców Żydzi, Romowie i Słowianie. „Chwastami” byli dla Turków „Ormianie”, a dla Sowietów „kułacy”. Czym to się kończyło, wiemy doskonale.

Co do samego Mariusza Kamińskiego: prokuratura postawiła mu zarzuty za rzekome przekroczenie uprawnień i złą interpretację materiału zgromadzonego przez CBA. Sprawa jest wyraźnie naciągana, opiera się na manipulacji przepisami. Jednocześnie prokuratura nie podjęła śledztwa dotyczącego kupna przez Kwaśniewskich willi w Kazimierzu. A powinna. Materiał przedstawiony w Sejmie przez broniącego się posła PiS jest bowiem bardzo solidny. Nie można mieć wątpliwości, że były prezydent z małżonką kupili nieruchomość przez podstawioną osobę (emerytkę), zapewne dlatego, że nie chcieli ujawniać posiadania tak dużych pieniędzy, ok. półtora miliona złotych. Zwraca przy tym uwagę język, którym posługiwała się Jolanta Kwaśniewska: tajemnicze kody („buty w rozmiarze 310” to 3 miliony 100 tysięcy złotych, „buty w rozmiarze europejskim” to z kolei zapłata w euro) przypominają nagrania znane z afery hazardowej. Widać wielką wprawę w tego typu operacjach. Temat dla prokuratury z pewnością ciekawy, ale nie w III RP. To państwo dba bowiem, by nieformalny immunitet establishmentu pozostawał niezagrożony, a zbyt dociekliwi szeryfowie mieli kłopoty. Ludzie ze świecznika, jeśli trzymają z władzą, zazwyczaj unikają odpowiedzialności, choćby złapano ich za rękę. W przypadku willi Kwaśniewskich porządne śledztwo musiałoby dotknąć całej konstelacji biznesowej, która otaczała byłego prezydenta w złotych czasach rządzącej postkomuny.

Odruch kilkudziesięciu posłów, którzy po wysłuchaniu Kamińskiego nie poparli prokuratorskiej hucpy, jest promyczkiem nadziei. Gdyby tak zechcieli pójść dalej, gdyby odrzucili zły system w całości, Polska mogłaby być inna. W końcu przewaga obozu status quo nad obozem zmiany jest już niewielka.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci

Idziemy nr 25 (457), 22 czerwca 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter