29 kwietnia
poniedziałek
Rity, Katarzyny, Boguslawa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ucząc się od muzułmanów

Ocena: 0
2980
Szkoda, że w niemieckim Kościele katolickim nie obchodzi się Dnia Islamu. Swoją drogą to ciekawe, że polski Kościół taki dzień ustanowił, choć odsetek muzułmanów mieszkających nad Wisłą to kropla w morzu w porównaniu z zachodnimi sąsiadami. Na Zachodzie jednak takiego dnia nie ma. Bo i po co? Jeśli prowadzi się dyskusje na temat islamu i chrześcijaństwa, to nie w formie dialogu międzyreligijnego, rozpatrując, czego mogą się od siebie uczyć te dwie wielkie religie. W Niemczech, Holandii, Francji, Austrii czy Szwajcarii, jeśli mówimy o islamie, to raczej w kwestii pozwolenia lub sprzeciwu na budowanie meczetów oraz pozwolenia lub zakazu noszenia symboli religijnych i tradycyjnych strojów. To dyskusja na poziomie całkowicie świeckim, nie bierze się tu pod uwagę wymiaru duchowego.

A może dla niektórych jest zaskakujące to, że dla muzułmanów wymiar duchowy jest najważniejszy, stoi na pierwszym miejscu, przed wszystkim innym. Chodzi mi o prawdziwych wyznawców islamu, a nie o terrorystów wykorzystujących świętą Księgę do siania nienawiści. Miałem niejedną okazję przyjrzeć się życiu, jakie prowadzą Turcy, gdyż w moim rodzinnym Duisburgu jeszcze do niedawna znajdował się największy meczet w Europie. Dziś już nim nie jest, bo pokonał go meczet wybudowany w Rotterdamie. Szczerze mówiąc, coraz bardziej rozrastające się wspólnoty tureckie w moim kraju nigdy mnie nie denerwowały, raczej fascynowały. Dlaczego?

Po pierwsze, to nie Turcy „najechali” na Niemcy i rozprzestrzenili się, pokrywając je siecią meczetów, tylko to my zaprosiliśmy ich do siebie w latach sześćdziesiątych, aby pomogli nam w podźwignięciu niemieckiej gospodarki i doprowadzili ją do rozkwitu, bo my sami nie chcieliśmy kalać sobie rąk najniższą, brudną pracą. Po drugie, jak się kogoś do siebie zaprasza, to trzeba liczyć się z tym, że ten ktoś przyjdzie z całym swoim bagażem kulturowym. Po trzecie, Turcy się rozmnażają, bo żyją zgodnie z prawem Bożym i naturalnym, co na Zachodzie jest już dawno passé. Cóż, nie ma się co oszukiwać: kultura islamska odbiega od kultury chrześcijańskiej.

Podziwiam u muzułmanów nie tylko to, że nie wstydzą się swojej religii i kultury, ale że jak trzeba, to bronią jej całym sobą. Trudno zauważyć taką postawę u chrześcijan. Przynajmniej tych z Europy Zachodniej. Może tu tkwi kość niezgody i niechęci? Czyżby była nią zazdrość? Może patrząc na tłumnie dążących w każdy piątek do meczetu muzułmanów i widząc pustoszejące w niedzielę kościoły, zachodnie społeczeństwa czują po prostu wyrzut sumienia? Może muzułmanie przypominają im o tym, o czym pragną one nie pamiętać? Że ponad bożkiem pieniądza istnieje Ktoś wyższy, istnieje Bóg?

Na ulicach Duisburga widać na każdym kroku muzułmańskie kobiety przechadzające się po dwie, trzy, niektóre z nich trzymają w ręku sznurek z paciorkami, służący do modlitwy. Coś na kształt chrześcijańskiego różańca. Także mężczyźni siedzący przed domem przesuwają w palcach paciorki. Przypominają im one o obecności Boga w świecie.

Jak często widzę na ulicy chrześcijanina odmawiającego Różaniec? Na Zachodzie – nigdy. Takie obrazki są mi znane już tylko z Polski, a i to coraz rzadziej.

Odwiedzając niedawno bawarskie sanktuarium maryjne Maria Vesperbild, na uroczystej procesji do groty Maryi spotkałem kilka muzułmanek. Podszedłem do nich spytać się, czy nie pomyliły im się miejsca modlitwy. To jest przecież nasze – katolickie – sanktuarium. Jedna z nich odpowiedziała mi: „Przyjechałyśmy tu do Maryi, czcimy Ją i modlimy się do Niej, bo to jedna z najważniejszych kobiet, jakie żyły na ziemi. Matka wielkiego proroka”.

Dla nas Maryja to Matka samego Boga, ale ilu katolików przybyło wówczas na procesję? Lepiej nie podawać liczb. Ową konsekwencję i spójność w wierze widać również u byłych muzułmanów, którzy przyjęli chrześcijaństwo. Są oni gotowi w każdej chwili oddać życie za Jezusa tam, gdzie za konwersję grozi kara śmierci. Ta ich konsekwencja i ich odwaga dawania świadectwa wiary pochodzi z islamu. Zazdroszczę im jej.

Stefan Meetschen
Autor jest dziennikarzem niemieckiego tygodnika Die Tagespost.
Idziemy nr 4 (385), 27 stycznia 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter