Ostatnio Oettinger wystąpił w obronie prawa swej niemieckiej ojczyzny do zawierania z Rosją umów energetycznych na warunkach o wiele lepszych niż te, których Rosja udziela innym państwom europejskim. Tymczasem takie „ulgi energetyczne” to właśnie forma pomocy publicznej, którą Unia Europejska powinna po prostu zwalczać. Powinna, gdyby nie to, że Unia Europejska zakazuje udzielania takiej pomocy Polakom przez Polskę, ale nie zakazuje udzielania jej Niemcom przez… Rosję. Właściwie nie zakazuje również udzielania takiej pomocy Niemcom przez Niemcy. Niemcy bowiem zastrzegły sobie w traktacie z Maastricht prawo do ratowania upadających przedsiębiorstw na terenach byłej NRD, w imię obowiązku rekonstrukcji gospodarki po zniszczeniach komunizmu. I właśnie tam, w Niemczech wschodnich, solidarność Unii Europejskiej z narodami poszkodowanymi przez komunizm się skończyła.
|
Donald Tusk mówi, że „ważne, by Europa, nawet jeśli nie będzie uznawała wszystkich naszych argumentów, część z nich brała pod uwagę”. Premier Tusk jest bardzo umiarkowany w obronie polskich interesów, ale gdy zwraca się do polskiej opinii publicznej, nie zachowuje już takiego umiaru. W swojej wielkiej mowie sopockiej Tusk zaatakował polskich polityków, którzy mówią: „Unia Europejska tak, oczywiście, ale…”. Bo premier uważa, że wobec Unii Europejskiej nie można zgłaszać żadnych „ale”. Szkoda, że tak pryncypialnym językiem premier Tusk nie potrafi mówić do cudzoziemców. Bo polityka Unii – jak każdego państwa i zrzeszenia państw – nie jest nieomylna i zawsze będzie potrzebować krytyki. Natomiast solidarność europejska albo jest, albo jej nie ma. I to właśnie wobec prawa Polski do solidarności ze strony Unii Europejskiej nie można zgłaszać żadnych „ale”.
Marek Jurek |