26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Baranki na start!

Ocena: 0
1932

 


PRZYKŁAD W DOMU

Zdaniem członków wspólnoty Baranki nieodzowna w tym procesie przygotowawczym jest rola rodziców, bo po spotkaniach to oni przejmowali na siebie ciężar odpowiedzi na pytania. To oni mieli rozmawiać z dziećmi o swoich doświadczeniach w Kościele, uczyć je się modlić i swoim zachowaniem świadczyć o miłości. – Teorię dzieci mają na lekcjach religii, ale potem w życiu to jest weryfikowane. One doskonale wyłapią nawet najdrobniejszy fałsz, bo co z tego, że mówimy im, czym jest miłosierdzie, kiedy w domu bliscy nie potrafią sobie wybaczać. Dlatego też udział w Barankach potrafi czasem odmienić całe rodziny – wyjaśnia Magdalena Masalska.

– Ten czas w Barankach to było wspaniałe doświadczenie, bo oprócz tego, że mogliśmy w naturalny sposób mówić dzieciom o swojej wierze, to jeszcze sami doświadczyliśmy „odświeżenia” w naszych małżeństwach – wspomina Michał. – My z żoną akurat przeżywaliśmy naszą dziesiątą rocznicę ślubu, kiedy wspólnota organizowała weekend wyjazdowy do Loretto. Pierwszego dnia zostaliśmy podzieleni: dorośli uczestniczyli w warsztatach o wychowaniu, dzieci zaś uczyły się lepić z gliny krzyże, które potem miały być wypalone, żeby ostatecznie po Komunii zawisnąć nad ich łóżkami jako własnoręcznie wykonana pamiątka. Po kolacji wszyscy mieliśmy położyć dzieci spać, a potem spotkać się w sali obok. Tam zaś organizatorzy stworzyli kameralne warunki, abyśmy mogli dzielić się swoimi doświadczeniami. Każdy opowiadał o tym, jak poznał swojego męża lub żonę i co wtedy czuł. Wspominaliśmy też okoliczności zaręczyn i była z tego kupa śmiechu – dodaje.

Dorośli uczestnicy spotkań nawet nie zauważyli, kiedy oprócz więzi, jakie zawiązały się między ich dziećmi, sami się ze sobą zaprzyjaźnili. – Na początku było nam łatwiej przekazywać wiarę swoim dzieciom w grupie. Jedni nieśli drugich. Teraz, mimo że od Pierwszej Komunii minęło już kilka miesięcy, wciąż mamy ze sobą kontakt, a co jakiś czas organizujemy zjazdy Baranków i po Mszy polowej mamy grilla, na którym wciąż wspominamy to wielkie wydarzenie – mówi Michał.

 


TEN DZIEŃ

– Pamiętam, jak po roku wielu wyzwań i przygotowań do Tego Dnia wciąż było jeszcze wiele do zrobienia. Dzieciaki z niecierpliwością czekały na pierwszą spowiedź, która odbywała się podczas adoracji Najświętszego Sakramentu – wspomina Julia.

Dzieci wiele o niej słyszały, mimo to – jak mówi Filip – wciąż trochę się denerwowały. – Bałem się tego konfesjonału i tego, że może ksiądz będzie na mnie zły, ale wyglądało to zupełnie inaczej. Ksiądz siedział na schodkach blisko ołtarza, podszedłem do niego z rodzicami i usiadłem obok. Rodzice odeszli, a ja po prostu rozmawiałem z księdzem. Potem, kiedy dostałem rozgrzeszenie, mogłem już założyć białą albę – symbol czystości – i byłem już gotowy do przyjęcia Komunii – wspomina chłopiec.

Jak podkreśla s. Beata, niezwykle ważne jest, aby w procesie przygotowania do pierwszej spowiedzi odnieść się do perspektywy dobra i odkryć nasze talenty, a dopiero potem się zastanowić, co my z nimi robimy – czy ich nie zakopujemy. Dzięki temu dzieci nie przeżywają tego sakramentu jako kary, ale jako doświadczenie ogromnej miłości Boga, który pragnie, by serce człowieka było zawsze blisko Niego – wyjaśnia.

Jak wspominają rodzice Baranków, ostatnie dni przed Pierwszą Komunią to były bardzo wzruszające doświadczenia i trudno było opanować łzy. – Po tych wszystkich przygotowaniach byliśmy już prawie na mecie. Każdy dorosły miał już przydzielone zadanie. Jedni piekli chlebki komunijne, inni zajmowali się oprawą Mszy świętej, wszystkie mamy dziewczynek zaś spotkały się ostatniego dnia na pleceniu wianków. Doświadczona siostra uczyła nas, jak z gipsówki i mirtu uwić piękną ozdobę – opowiada Marta. – My dodatkowo robiliśmy też zaproszenia dla naszych gości, gdzie wszystkich uprzedzaliśmy, że to jest Komunia bez prezentów i fotografów. Bez tego całego blichtru, który teraz czasem dominuje nad uroczystością Pierwszej Komunii.

– To był jeszcze jeden bardzo ważny element naszych przygotowań – aby znaleźć w tym sakramencie dar dla siebie i nie szukać go już w postaci drogich przedmiotów i kupionych pamiątek – tłumaczy s. Beata Zawiślak.

Było więc bardzo skromnie. Najbliższa rodzina i ta nowa, która zawiązała się po roku przygotowań. Białe szatki, własnoręcznie uplecione zielone wianki i chlebki. Rodzice intonujący psalmy, głosem, który co chwila się łamał. Chcieli widzieć, aby zapamiętać jak najwięcej, ale z ich oczu wciąż sączyły się łzy radości. W końcu nadchodzi ta niezwykła chwila: dzieci u boku rodziców kolejno podchodzą do ołtarza. Mimo że bez prób wszystko odbywa się niezwykle uroczyście. Wszyscy trzymają się za ręce i wspólnie przyjmują Pana Jezusa. Największy Prezent. Na koniec ktoś zaczyna śpiewać piosenkę. Ich piosenkę:

Oto są Baranki młode
Oto ci, co zawołali Alleluja.
Dopiero przyszli do zdroju,
Światłością się napełnili
Alleluja, alleluja.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter