Kościół instytucjonalny mocno stracił na wiarygodności i bez głębokiej odnowy nie odbuduje swojego autorytetu. - mówi ks. prof. Sławomir Zaręba SAC, kierownikiem katedry socjologii religii w Instytucie Nauk Socjologicznych UKSW, w rozmowie z Ireną Świerdzewską
fot. arch. ks. S. ZarębyKs. prof. dr hab. Sławomir H. Zaręba SAC – pallotyn, urodzony w Warszawie, socjolog, kierownik katedry socjologii religii w Instytucie Nauk Socjologicznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego księży pallotynów w Ołtarzewie, badacz postaw religijno-moralnych.
Zaczęło się łączenie parafii z powodu braku kapłanów oraz małej liczby wiernych. Jak ten kierunek zmian może wpłynąć na życie wspólnot w Kościele?
Jeszcze nie tak dawno byliśmy świadkami zjawiska odwrotnego, mianowicie erygowania nowych parafii, zwłaszcza w diecezjach o słabej siatce parafii, a przykładem sprzed lat może być archidiecezja łódzka. Od niedawna dowiadujemy się o konieczności ich łączenia z racji braku obsady, który spowodowany jest spadkiem powołań, a co za tym idzie – mniejszą liczbą wyświęcanych kapłanów. Z pewnością to jakieś nowe signum temporis w Kościele w Polsce, gdzie od czasu pontyfikatu św. Jana Pawła II mury seminariów duchownych tętniły życiem. Ten nowy trend może przełożyć się na funkcjonowanie parafii w ich wielorakiej posłudze, a także na życie wspólnot, których kondycja i rozwój zależy w dużej mierze od duchowego lidera – kapłana. Brak kapłanów w parafiach będzie wyzwaniem dla osób świeckich, zachęcaniem ich do podejmowania ról animowania życia parafialnego czy też prowadzenia nabożeństw. Jeśli ten trend się utrzyma, będziemy świadkami upodabniania się Kościoła w Polsce do Kościołów na zachodzie Europy.
Czym tłumaczyć systematyczny spadek powołań do kapłaństwa?
Dynamika powołań kapłańskich w Polsce przybierała w przeszłości postać sinusoidalną, a mianowicie wzrostu i spadku, przy czym w ostatnich latach liczba powołań kapłańskich mocno spada i jest to niemal trzykrotny spadek w ciągu ostatnich 15 lat. Wciąż też zjawisko powołań ma postać zdyferencjonowaną lokalizacyjnie, to znaczy są diecezje jak na przykład tarnowska, do której ostatnio zgłosiło się 26 kandydatów, i takie jak gnieźnieńska czy sosnowiecka, do których zgłosiło się tylko po jednym kandydacie. Wyraźną tendencję spadkową mamy także w seminariach zakonnych oraz w zgromadzeniach żeńskich. Przyczyn spadku powołań jest co najmniej kilka. Wśród nich zwróciłbym uwagę na przemiany demograficzne – głównie spadek liczby urodzeń, społeczno-kulturowe – przejawiające się w kwestionowaniu wartości uniwersalnych, mentalne – w tym wypadku chodzi o kształtowanie świadomości na doznania „tu i teraz”; i wreszcie atmosfera afer seksualnych, która obala autorytety osobowe i instytucjonalne. Można odnieść wrażenie, że Kościół dziś ze swoją ofertą religijną nie odpowiada na oczekiwania młodych. Brakuje porywających programów duszpasterskich, pokazujących atrakcyjność i potrzebę służby Bogu, a przy tym propozycji aktywizujących młodzież w dzieła, które zbliżają do ideałów. Ale trzeba także zauważyć, że w ostatnich dniach w archidiecezji warszawskiej wyświęcono najwięcej młodych kapłanów od trzydziestu lat, o czym dość szeroko informowały media. To napawa nadzieją.
Dlaczego po złagodzeniu obostrzeń wielu parafian nie wróciło do kościołów?
Czy tak faktycznie jest, okaże się dopiero za dwa–trzy lata. W ocenach nadal trzeba zachować powściągliwość, gdyż jeszcze na dobre nie pożegnaliśmy pandemii COVID-19 i wciąż wiele osób zachowuje dużą ostrożność, gdy dotyczy to obecności w miejscach kultu. Nie wykluczam także pewnych trwałych tendencji mentalnych, polegających na permanentnym dystansowaniu się od struktur parafialnych i zgromadzeń liturgicznych. Zresztą, zjawisko takie zostało już zdiagnozowane wiele lat przed pandemią, zwłaszcza w parafiach zurbanizowanych, w których kontakt z duchowieństwem przybiera postać incydentalną i „usługową”, sprowadzając się do załatwienia formalności związanych ze ślubem czy pogrzebem.