Dyrektor Muzeum, Jacek Pawłowicz, witając licznie przybyłych uczestników nabożeństwa, nazwał to miejsce „polską, warszawską Golgotą”.
– Po raz pierwszy od 1947 r. odprawimy tutaj Drogę Krzyżową. Przejdziemy drogę taką, jaką przeszedł Chrystus, aby nas zbawić, aby zwyciężyć. Taką samą drogę przeszli nasi bohaterowie – torturowani, męczeni, tu zamordowani. To, że dzisiaj tu jesteśmy, że tu możemy wspominać mękę Chrystusa, a jednocześnie wspominać mękę naszych bohaterów, to jest ich zwycięstwo, zwycięstwo żołnierzy antykomunistycznego powstania, których tutaj komunistyczni zdrajcy zamordowali – mówił dyrektor Pawłowicz.
Nabożeństwo poprowadził ks. Tomasz Trzaska, kapelan Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Rozważania do stacji drogi krzyżowej z męką Chrystusa poprzedzone były historiami więźniów, którzy tu łączyli swój ból z cierpieniem Chrystusa. Przywołując wspomnienia ks. Jana Stępnia wskazał, że nabożeństwo to więźniowie w listopadzie 1947 r. odprawiali tu potajemnie w każde popołudnie.
– Stoimy dziś z Chrystusem na początku drogi krzyżowej. Nie jesteśmy tu jednak sami. W naszych sercach są ci, którzy cierpieli w tych murach swoją krzyżową drogę, spotykali smutne oczy swoich matek i bliskich, cierpieli po wielokroć pod ciężarem śledztwa , odzierani z szat i godności, aż w końcu zabijani. Potrafili pozostać wiernymi Bogu i Polsce – mówił ks. Trzaska na początku nabożeństwa.
„Minęliśmy ciężką okutą bramę, by po przejściu małego placyku znaleźć się w gmachu więzienia na Mokotowie. Od wielu lat swego istnienia zyskało to ponure miejsce opinię katowni” – wspominał Mieczysław Chojnacki ps. „Młodzik”, przywieziony na Rakowiecką w 1950 r.
Podczas nabożeństwa cytowano wspomnienia żołnierzy więzionych na Mokotowie, jak i przetrzymywanych przez komunistyczną bezpiekę w innych miastach. Uczestnicy usłyszeli relację, jak trafił do karceru rtm. Witold Pilecki, jaki przebieg miało widzenie innego więźnia ze swoją matką we Wronkach, jak wyglądała spowiedź w mokotowskiej celi, brutalne przesłuchania kobiet i mężczyzn oraz jak pocieszał swoją żonę Łukasz Ciepliński ps. „Pług”.
Przytoczono m.in. słowa rtm. Pileckiego, jakie skierował on do swojej kuzynki podczas rozprawy sądowej, niedługo przed swoją śmiercią: "Ja już żyć nie mogę. Mnie wykończono. Bo Oświęcim to była igraszka".