30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

ks. Halemba: Pomoc w Syrii o wiele bardziej potrzebna

Ocena: 0
790

Pamiętajmy też, że potrzeba woli politycznej, by w Syrii i w Iraku zapanował pokój. Ta decyzja musi zostać podjęta.

Czy w Księdza opinii wspólnota międzynarodowa podejmie tę decyzję i zgodzi się na pokój na Bliskim Wschodzie?

Modlę się o to, bo to jedyny sposób na zaprowadzenie pokoju w Syrii. W Libanie po 15 latach wojny, nie tylko domowej, ale też tej, w którą zaangażowana była Syria, Izrael i inne państwa, nikt nie spodziewał się szybkiego zakończenia walk i zaprowadzenia pokoju. A jednak, środowiska międzynarodowe spotkały się i postanowiły: dość wojny w Libanie! I zupełnie niespodziewanie w 1990 r. ta wojna się zakończyła, po 15 latach. 

Uważam, że ten scenariusz trzeba powtórzyć, ale nie czekać aż 15 lat, bo ludzie są zmęczeni, zdruzgotani, cierpiący. Organizacje międzynarodowe muszą się obudzić i powiedzieć: dość wojny i przemocy. Jesteśmy w stanie to zrobić. Jeśli w innych kwestiach potrafimy się porozumieć, jest to realne także w tej sprawie.

Widzę, że już teraz wspólnoty na Bliskim Wschodzie dbają o swoje dziedzictwo, chcą je odbudować. Byłem niedawno w Homs, gdzie został zbombardowany kościół Matki Bożej Królowej Pokoju. Wspólnota chrześcijańska postanowiła zreperować kopułę, aby móc sprawować w kościele liturgię – bo to ich jednoczy i daje im nadzieję. Jeśli księża, siostry zakonne są blisko ludzi – wraca nadzieja, że Kościół nie opuścił społeczeństwa, że wierzy, że w przyszłości będzie ono normalnie funkcjonować. 

Pomoc międzynarodowa na Bliskim Wschodzie, dotyczy nie tylko Aleppo, ale wielu innych miejsc, np. Niniwy, gdzie działa zainicjowany przez PKWP Komitet Odbudowy Niniwy. 

Mniejszości narodowe i religijne z Równiny Niniwy doświadczyły dramatu tego, że na własnym terenie były zagrożone i nie mogły czuć się jak w domu. Niszczył je nie tylko Daesh, ale i inne grupy. Dlatego chrześcijanie, jazydzi i przedstawiciele pozostałych mniejszości potrzebują pomocy międzynarodowej, by na swoich terenach mieć poczucie bezpieczeństwa, którego nie otrzymali ze strony sąsiadów i współmieszkańców. Już w 2014 r. spotykałem ludzi, którzy, straumatyzowani, uciekali z tych terenów, zdradzeni i opuszczeni przez wojsko i sąsiadów. Uciekali, choć pragnęli przede wszystkim pokoju.

Rekonstrukcja domów do których powracają mieszkańcy Niniwy będzie kosztowna, ale stosunkowo najprostsza. Najtrudniejsza będzie odbudowa duszy tych ludzi, przebaczenie i uczenie się na nowo, jak żyć z tymi sąsiadami, którzy ich zdradzili. 

A jak obecnie kształtują się na Bliskim Wschodzie relacje między chrześcijanami i muzułmanami? Czy radykalizacja wyznawców islamu, która coraz częściej jest dziś utożsamiana z jedynym „prawdziwym” obrazem tej religii, jest tam zjawiskiem powszechnym?

Powiedziałbym, że 90 proc. relacji chrześcijańsko-muzułmańskich w Syrii i Iraku, to relacje bardzo dobre. Szanują się nawzajem, przyjaźnią między sobą i wzajemnie pomagają. Natomiast pozostałe 10 proc. to radykalny islam, który wykorzystuje sytuację i ma znamiona kryminalne. Bowiem religia jest tylko przykrywką dla tych, którzy bogacą się na nieszczęściu innych – przede wszystkim chrześcijan, jako najbardziej narażonych na przemoc. Chrześcijanie nie odpowiedzą zbrodnią na zbrodnię, obowiązuje nas zasada „zło dobrem zwyciężajcie” - islamiści o tym wiedzą i nie boją się zemsty.

Dlatego w ciągu 14 lat od rozpoczęcia inwazji na Irak, ponad 1,2 mln chrześcijan opuściło ten kraj. To jest dramat wspólnoty chrześcijańskiej i trzeba zrobić wszystko, żeby pozostali mogli wrócić do swoich domów. Im się to należy.

Czego powinniśmy się bać, czy też: jakie wnioski wyciągnąć, patrząc na dramat wojny na Bliskim Wschodzie? Coraz częściej słyszymy, że należy bać się islamu. 

Myślę, że należy bać się zła, które ubiera się w religię lub ideologię. To zło zawsze będzie próbowało dominować. Poza tym, musimy na nowo odkryć wartości, na których nasza wspólnota powstała. Trzeba odkryć nasz chrześcijański fundament, wartości które stworzyły potęgę nie tylko kulturową, ale też cywilizacyjną. I te wartości trzeba szanować i uczyć tego szacunku tych, którzy do nas przyjeżdżają. Przybysze muszą dostrzec piękno naszego chrześcijańskiego domu i nauczyć się w nim funkcjonować, szanując go. 

Jeżeli odkryjemy nasze wartości i będą nam one drogie, to o wiele łatwiej będzie nam uczyć innych tego szacunku. Jeżeli je „rozmydlimy” i zliberalizujemy nasze społeczeństwo, a naszą ideą będzie tylko tolerancja wobec innych – to doprowadzimy do potwornego kryzysu.

Dziękuję za rozmowę.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter