30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Papież przewodniczył Mszy Świętej na rzymskim cmentarzu Campo Verano

Ocena: 0
1857
W tym szczególnym dniu pomyślmy o naszej przyszłości, pamiętajmy też o tych wszystkich, którzy poprzedzili nas w drodze do domu Ojca – zachęcił Franciszek w kazaniu podczas Mszy św., której w uroczystość Wszystkich Świętych przewodniczył na rzymskim cmentarzu Campo Verano. 2013-11-01 18:43:00
kg (KAI/ZENIT/ilsismografo/SIR) / Rzym
fot. EPA/ETTORE FERRARI


Papież podkreślił, że dzisiejsze święto jest dniem nadziei i pokoju.

– O tej godzinie, zanim zapadnie zmierzch, gromadzimy się na tym cmentarzu i myślimy o przyszłości, o tych wszystkich, którzy poprzedzili nas w życiu i są u Pana – rozpoczął swe zaimprowizowane kazanie Ojciec Święty. Nawiązując do przygotowanych na ten dzień fragmentów Pisma Świętego, wspomniał o „wizji nieba” z pierwszego czytania – Księgi Apokalipsy św. Jana.

– Pan Bóg, piękno, dobro, prawda, czułość, pełna miłość: to wszystko czeka nas a ci, którzy nas poprzedzili i zmarli w Panu, są tam i głoszą, że zostali zbawieni nie ze względu na swe dzieła; owszem, robili dobre rzeczy, ale zbawił ich Pan. Zbawienie należy do naszego Boga: to On nas zbawia, prowadzi nas jak ojciec, który podaje nam rękę [i prowadzi] aż do końca naszego życia, właśnie w tym niebie, w którym są nasi przodkowie – tłumaczył papież.

Zaznaczył, że w dniu świętych, który poprzedza dzień zmarłych, konieczne jest zastanowienie się choć trochę nad nadzieją, która towarzyszy nam w życiu, dodając, że dzień dzisiejszy i jutrzejszy są dniami nadziei. Papież przypomniał, że starożytni chrześcijanie często przedstawiali ją jako kotwicę i wychodząc od tego obrazu, zauważył, że „to tak, jak gdyby życie było kotwicą a my wszyscy, idąc, trzymamy się łańcucha”.

Papież podkreślił, że jest ona trochę „jak drożdże, gdyż sprawia, że rośnie w tobie dusza: w trudnych chwilach w życiu dzięki nadziei dusza idzie naprzód, widzi to, co nas czeka”. Nasi bracia i siostry przebywają już w obecności Boga, również my tam będziemy dzięki łasce Pana, jeśli będziemy wędrowali z Jezusem – przypomniał Ojciec Święty. Dodał, że nadzieja nas oczyszcza, przynosi nam ulgę, sprawia, że przyspieszamy kroku. – Tym oczyszczeniem jest nadzieja w Chrystusie – podkreślił.

Na zakończenie papież zaznaczył, że dzisiejsze święto jest także dniem chwały, ale chwały spokojnej, pełnej pokoju. „Pomyślmy w chwili zmierzchu o licznych braciach i siostrach, którzy nas poprzedzili, pomyślmy o naszym zmierzchu, gdy nadejdzie, o naszym sercu i zapytajmy się: gdzie jest zakotwiczone moje serce? I jeśli nie jest zakotwiczone dobrze, zakotwiczmy je na owym brzegu, wiedząc, że nadzieja nie zawodzi, gdyż Pan Jezus nie zawodzi” – zakończył swe kazanie Ojciec Święty.

Po jego przemówieniu zgromadzeni trwali przez kilka chwil w milczeniu, po czym w Modlitwie Wiernych proszono Boga, za wstawiennictwem Matki Bożej, św. Józefa i innych świętych, o siłę i świętość dla Jego Kościoła, o nowe i święte powołania kapłańskie i zakonne, za prześladowanych chrześcijan i w kilku innych intencjach.

Tuż przed końcowym błogosławieństwem papież odmówił raz jeszcze – podobnie jak w południe po Aniele Pańskim – modlitwę za tych, którzy w ostatnich dniach zginęli na pustyni w Afryce lub na morzu. Przypomniał, że niedawno można było zobaczyć na zdjęciach całe okrucieństwo warunków na pustyni i ludzi tonących na morzu. „Módlmy się za nich oraz za tych, którzy ich ratowali i którzy zapewniali im wiele miejsc przyjęcia, mając nadzieję na przyspieszenie działań prawnych, które mogłyby przenieść [tych ludzi] w inne miejsca, wygodniejsze, do innych ośrodków przyjęć” – zaapelował Franciszek.

Dzisiejsza liturgia na najstarszej nekropolii rzymskiej odbyła się dokładnie w 20 lat po ostatniej do tego czasu wizycie biskupa Rzymu w tym miejscu: 1 listopada 1993 Mszę św. odprawił tam Jan Paweł II.

Oto polski tekst przemówienia Ojca Świętego:

W tej godzinie, przed zmierzchem, gromadzimy się na tym cmentarzu i myślimy o naszej przyszłości, myślimy o tych wszystkich, którzy tu trafili, którzy poprzedzili nas w życiu i są u Pana.

Jakże piękna jest ta wizja Nieba, o której usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu: Pan Bóg, piękno, dobroć, prawda, czułość, pełna miłość. To wszystko czeka na nas. Ci, którzy nas poprzedzili i zmarli w Panu, są tam. Głoszą oni, że zostali zbawieni nie ze względu na swe czyny – owszem, zrobili dobre rzeczy – ale zbawił ich Pan: „Zbawienie u Boga naszego, Zasiadającego na tronie i u Baranka” (Ap 7, 10).

To On nas zbawia, to On u kresu naszego życia prowadzi nas za rękę jak tato właśnie do tego Nieba, w którym są nasi poprzednicy. Jeden ze starców pyta: „Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?” (w. 13). Kim są ci sprawiedliwi, ci święci, którzy są w Niebie? I odpowiedź: “To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i w krwi Baranka je wybielili” (w. 14).

Możemy wejść do Nieba tylko dzięki krwi Baranka, dzięki Krwi Chrystusa. To właśnie Krew Chrystusa nas usprawiedliwiła, otworzyła przed nami bramy Nieba. I jeśli dzisiaj wspominamy tych naszych barci i siostry, którzy poprzedzili nas w życiu i są w Niebie, to dlatego, że zostali obmyci przez Krew Chrystusa. Oto nasza nadzieja: nadzieja Krwi Chrystusa! Nadzieja, która nie zawodzi. Jeśli wędrujemy w życiu z Panem, On nigdy nie zawodzi!

W drugim czytaniu usłyszeliśmy to, co apostoł Jan powiedział swoim uczniom: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna (...) Jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (1 J 3, 1-2). Widzieć Boga, być podobnymi do Boga – oto nasza nadzieja. I dzisiaj, właśnie w dniu Wszystkich Świętych i przed Dniem Zmarłych, trzeba pomyśleć trochę o nadziei, o tej nadziei, która towarzyszy nam w życiu. Pierwsi chrześcijanie rysowali nadzieję jako kotwicę, jak gdyby życie było kotwicą zanurzoną w rzece Nieba a my wszyscy wędrujący ku owej rzece, chwytając się sznura kotwicy. Jest to piękny obraz nadziei: mieć serce zakotwiczone tam, gdzie są nasi poprzednicy, gdzie są święci, gdzie jest Jezus, gdzie jest Bóg. Oto nadzieja, która nie zawodzi; dziś i jutro są dniami nadziei.

Nadzieja jest trochę jak drożdże, które sprawiają, że rośnie w tobie dusza; w życiu bywają trudne chwile, ale dzięki nadziei dusza idzie naprzód i ogląda to, co nas czeka. Dzisiaj jest dzień nadziei. Nasi bracia i siostry są w obecności Boga i my także będziemy tam za sprawą samej tylko łaski Pana, jeśli będziemy kroczyć drogą Jezusa. I Jan Apostoł kończy: „Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się” (w. 3). Nadzieja również nas oczyszcza, przynosi nam ulgę, owo oczyszczenie w nadziei w Jezusie Chrystusie sprawia, że idziemy szybciej, szybko.

O tej porze tuż przed zmierzchem każdy z nas może pomyśleć o zmierzchu swego życia: „Jaki będzie mój zmierzch?” Wszyscy będziemy mieli jakiś zmierzch, wszyscy! Czy spoglądam nań z nadzieją? Czy spoglądam z tą nadzieją, że zostanę przyjęty przez Pana? Oto myśl chrześcijańska, która daje nam pokój. Dzisiaj jest dzień radości, ale radości pogodnej, spokojnej, radości pokoju. Pomyślmy o zmierzchu wielu braci i sióstr, którzy nas poprzedzili, pomyślmy o swoim zmierzchu, gdy nadejdzie. I pomyślmy o swoim sercu i zapytajmy się: „Gdzie jest zakotwiczone moje serce?” Jeśli nie zostało zakotwiczone dobrze, zakotwiczmy je tam, w owej rzece, wiedząc, że nadzieja nie zawodzi, gdyż Pan Jezus nie zawodzi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter