26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Przyjaciele z Sant`Egidio

Ocena: 4.9
7968
– Ubogim przydałoby się więcej przyjaciół – mówi Magda Wolnik ze wspólnoty Sant’Egidio.
Z podziemi kościoła Wszystkich Świętych na placu Grzybowskim dobiega gwar. W każdy czwartek spotyka się tu warszawska wspólnota Sant’Egidio. Młodzi ludzie przygotowują kanapki i termosy z herbatą. A po wspólnej modlitwie ruszają w miasto. Na spotkanie z przyjaciółmi. Tak tutaj mówi się o bezdomnych. I nie jest to słowo na wyrost.

Ruch, założony w 1968 r. przez Andreę Ricardiego, dawno przekroczył granice rzymskiego Zatybrza. Dziś skupia ponad 50 tys. członków w około 70 krajach świata i udziela wsparcia Kościołowi w wielu trudnych sprawach. Niemal pięćdziesięcioosobowa stołeczna wspólnota to kropla w tym międzynarodowym morzu.

Gdzie Kościół jest w potrzebie

– Miałam okazję poznać nasze wspólnoty w Mozambiku, Pakistanie czy Indonezji – mówi Magdalena Wolnik, odpowiedzialna za warszawską Wspólnotę Sant’Egidio. Zawodowo od dwunastu lat pracuje dla stowarzyszenia Kirche in Not, jako autorka i reżyserka filmów dokumentujących życie Kościoła w różnych częściach świata. Trafiła z kamerą między innymi do Rumunii, Rosji, Kazachstanu, Angoli, Brazylii i Indii. Właśnie szykuje się do wyjazdu do Birmy.

– Zazwyczaj są to miejsca, gdzie chrześcijanom nie jest łatwo. Lokalne Kościoły są bardzo ubogie. W krajach postkomunistycznych po latach cierpień dopiero wracają do życia. W niektórych miejscach w Afryce czy Azji mają problemy w relacjach z innymi religiami. Odwiedzamy też kraje zniszczone wojną albo, tak jak Birma, po długotrwałych rządach junty wojskowej – mówi Magda. – Najbardziej w pamięci pozostaje to, co najtrudniejsze. Na przykład spotkanie z dziećmi ulicy w Angoli albo postać zamordowanego przez fundamentalistów pakistańskiego ministra Shahbaz Bhattiego – wymienia. – Te historie są jak wyrzut sumienia. Ale jest to też forma mówienia o Panu Bogu przez pryzmat ludzi, którzy swoją wiarą często nas zawstydzają – podkreśla.

– Zarówno w pracy, jak i w Sant’Egidio mogę naprawdę doświadczyć powszechności Kościoła. Troszczymy się o ubogich, którzy są obok nas, ale też pamiętamy o tych, którzy są daleko. Wszyscy przeżywamy teraz śmierć naszego brata z Gwinei. Marcel zaraził się ebolą, pracując na sali operacyjnej w szpitalu. Nie porzucił tej pracy, nawet gdy stała się niebezpieczna – opowiada.

Sant’Egidio to także wielka, choć ukryta misja pokojowa, włącznie z udziałem w najpoważniejszych negocjacjach w toczących się w różnych miejscach świata konfliktach. Działanie Sant’Egidio papież Franciszek nazwał w skrócie 3P – pregiera, poveri e pace (modlitwa, ubodzy i pokój). – Wszystko zaczyna się od modlitwy i na niej kończy, wszyscy też modlimy się o pokój – wyjaśnia Magda Wolnik i zaprasza na nabożeństwa w tej intencji w każdy pierwszy wtorek miesiąca w kościele Środowisk Twórczych na placu Teatralnym. – Wspólnota pozwala mi odnaleźć swoje miejsce w Kościele, ale też drogę do Pana Boga. Spotkanie z ubogimi to konkret, o którym mówi sama Ewangelia: byłem głodny, a daliście mi jeść, spragniony, a daliście mi pić – przypomina.

Wśród niewidzialnych

Historia warszawskiej wspólnoty Sant’Egidio zaczęła się w… Krakowie. W 2008 r., podczas spotkania Młodzi Europejczycy dla Świata bez Przemocy piątka śmiałków ze stolicy usłyszała o działaniach swoich rówieśników z sąsiednich krajów. – Czemu nie spróbować tego samego u nas – pomyśleliśmy. Początki były trudne. Nie ufaliśmy sami sobie. Baliśmy się, że to słomiany zapał. Niespecjalnie wiedzieliśmy też, gdzie znaleźć bezdomnych. Krążyliśmy po Dworcu Wschodnim. A ochroniarze się naśmiewali, że ostatni bezdomny umarł tutaj tydzień temu – wspomina Magda.

Od tamtej pory wspólnota się rozrosła i grupa wolontariuszy odwiedza też staruszków w jednym z warszawskich domów opieki oraz regularnie jeździ na Żerań do bezdomnych chroniących się tam w pustostanach i kanałach.

– Działanie w grupie to dla nas kluczowa sprawa. Sam nie miałbym tyle odwagi, a indywidualna pomoc jest mniej skuteczna. Poza tym ludzie ze wspólnoty to moi przyjaciele. I trudno znaleźć lepszych – zaznacza Oskar Górzyński, dziennikarz. Do Sant’Egidio należy od czterech lat.

– Bezdomni często mówią, że czują się, jakby byli niewidzialni. Sam na początku widziałem u nich tylko wyciągnięte po pomoc ręce i nie zastanawiałem się, co jest za nimi. Teraz dostrzegam też człowieka – przyznaje Oskar.

– Ubodzy nieustannie doświadczają sygnałów odrzucenia – przypomina Ania Matlak. To już jej czwarty rok w Sant’Egidio. – Pamiętam moje pierwsze wyjście ze wspólnotą na Dworzec Centralny. To było niezwykłe – zobaczyć tych, których zazwyczaj się nie widzi. Zauważyć, że gdzieś w rogu siedzi człowiek, który nie usłyszał ani jednego dobrego słowa – opowiada.

– Większość z nas przychodziła do wspólnoty ze stereotypami i dopiero poznając konkretne osoby, wyzbywaliśmy się uprzedzeń. Teraz wielu z nas nie wyobraża sobie czwartków bez wyjścia na ulicę – mówi Magda.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter