– Kłamstwo rzucane na tych, którzy nie żyją i nie mogą się bronić, jest nikczemnością. Kłamstwo, dotyczące tych, którzy odeszli, bardzo boli ich najbliższych, którzy zostali i którzy chcieliby, przynajmniej w swoich sercach, uratować najbardziej szlachetną pamięć o mężach, żonach, dziadkach – mówił abp Marek Jędraszewski w łódzkiej archikatedrze. – Zdajemy sobie sprawę, że ten wstrząs ciągle się pogłębia. Mija czas, a ból nie tylko, że nie ginie, ale staje się coraz bardziej dramatycznym wołaniem o prawdę, do której mamy prawo wszyscy i którą mają obowiązek dać ci, którzy są za to szczególnie odpowiedzialni – przypominał metropolita łódzki.
W stołecznej archikatedrze św. Jana Chrzciciela Mszy Świętej przewodniczył bp Józef Zawitkowski. – Czy dowiemy się kiedyś prawdy o Smoleńsku? Tak, ale nie pytajcie bezbożnych, kto zabił prezydenta. – mówił w homilii bp Zawitkowski. Oklaskami nagrodzono słowa: my nie jesteśmy żałobnikami, co chodzą od katedry pod pałac namiestnika. My nie jesteśmy chorzy na ojczyznę. My tylko chcemy pamiętać i zachować tożsamość.
– Nasze przejście Krakowskim Przedmieściem jest przypomnieniem pogrzebu prezydenta i jedności narodu, którą wtedy widzieliśmy. Jest obroną krzyża, który krzyczy i krwawi. A krzyż ma wielkie, na całą Europę ramiona – podkreślił kaznodzieja, odwołując się do słów Adama Mickiewicza.
Poranne uroczystości w obecności rodzin ofiar i przedstawicieli władz na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach poprowadzili biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek, prawosławny ordynariusz wojskowy bp Jerzy Pańkowski oraz naczelny kapelan ewangelickiego duszpasterstwa wojskowego bp Mirosław Wola.
Metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz odprawił Mszę Świętą w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Poświęcił pierwszy fragment pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy, który ma znaleźć się w Smoleńsku.
Córka prezydenta Lecha Kaczyńskiego modliła się na grobie rodziców w krypcie katedry na Wawelu. – Trzy lata minęły, ale tak naprawdę ból jest podobny do tego, który był na początku. Człowiek z czasem krzepnie, ale emocje wciąż są bardzo silne. Jest to dla mnie bardzo trudny dzień, bo wracają te najtragiczniejsze wspomnienia – mówiła Marta Kaczyńska.
– Chciałabym prawdy – dodała – jak każda rodzina chciałabym po prostu dowiedzieć się, co stało się z moimi rodzicami, w jakich okolicznościach zginęli.