Reforma seminarium to postawienie tam najlepszych i najgorliwszych księży profesorów - mówi ordynariusz włocławski bp. Wiesław Mering w rozmowie z ks. Julianem Głowackim.
W ciągu 450 lat istnienia Wyższe Seminarium Duchowne we Włocławku wydało wielu znamienitych absolwentów. Kogo należałoby wspomnieć?
Najwybitniejszym absolwentem seminarium włocławskiego był Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński. Przeżywamy wielką radość z powodu zakończenia jego procesu beatyfikacyjnego i rychłego już wyniesienia na ołtarze. To wielki honor dla naszego seminarium i dla całej diecezji, że młody Stefan Wyszyński po nauce w Warszawie i w Łomży wybrał nasze seminarium i 3 sierpnia 1924 r. został wyświęcony na kapłana diecezji włocławskiej. Robimy wiele, aby pamięć o nim była żywa. Staramy się wyeksponować w bazylice katedralnej tę kaplicę, w której przyjął świecenia. Dbamy o jego pomnik przed katedrą. Jego imię nosi dziedziniec i aula seminaryjna. Zabiegamy, aby jego imię przyjmowały szkoły. To są małe znaki, które mają nam przypominać, że wśród kapłanów tej diecezji znalazł się człowiek, o którym św. Jan Paweł II powiedział, że taki Prymas zdarza się raz na tysiąc lat.
Ale to nie jedyny z wielkich absolwentów?
Z seminarium włocławskiego wyszedł również założyciel jedynego w Polsce do czasów powojennych uniwersytetu katolickiego w Lublinie, jego pierwszy rektor – ks. Idzi Radziszewski; kolejnymi rektorami tej uczelni byli także kapłani włocławscy. Wspomnę przede wszystkim ks. Antoniego Szymańskiego, który był rektorem KUL w niełatwych latach 1933--1942. Myśl naukowa środowiska włocławskiego znalazła możliwość pełnej realizacji i owocowania właśnie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
W nowszych czasach też mieliśmy wśród absolwentów seminarium znakomitych uczonych, jak choćby ks. Józef Iwanicki, rektor KUL, a później rektor Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Dalej ks. Stanisław Olejnik, który był pionierem nowoczesnego ujęcia problematyki teologii moralnej. Chociaż dzisiaj diecezja włocławska jest dużo mniejsza niż dawniej, kiedy obejmowała prawie jedną trzecią Polski, to nadal mamy bardzo silne środowisko naukowe.
To środowisko stało się zapleczem do powołania w 1909 r. czasopisma teologiczno-naukowego „Ateneum Kapłańskie”. Niektórych z tych profesorów Ksiądz Biskup spotykał jako student filozofii na KUL. Jak ich Ksiądz Biskup wspomina?
Pamiętam ks. prof. Józefa Iwanickiego – miał niezwykle precyzyjny umysł. Uczył logiki, jasnego myślenia i wyrażania się. Komentując jego wystąpienia, pracę i sposób myślenia, określaliśmy go mianem „nożownika intelektualnego”.
Wspominam wielkiego historyka ks. prof. Stanisława Librowskiego, do którego często studenci nie mieli odwagi nawet podejść, z powodu jego ogromnej wiedzy i orientacji we wszystkim. To był człowiek, któremu Kościół w Polsce bardzo wiele zawdzięcza. Archiwa, biblioteki, muzea kościelne – on zaczął wszystko archiwizować po wojnie, i jego praca umożliwiła często rekonstrukcje stanu posiadania poszczególnych instytucji kościelnych.
Chciałbym także przywołać pamięć ks. prof. Stanisława Mazierskiego, który na KUL wykładał filozofię przyrody w czasach, kiedy ja byłem studentem. Ze względu na wojnę i zamknięcie seminarium we Włocławku kontynuował studia w seminarium warszawskim i tam przyjął święcenia. Po wojnie jednak nadal był związany z seminarium włocławskim.
Jaką rolę odgrywa w diecezji seminarium duchowne?
Pierwszym zadaniem jest przygotowanie kandydatów do kapłaństwa. Seminaria w tej formie, jaką obecnie znamy, są owocem Soboru Trydenckiego (1545-1563). Nasze we Włocławku powstało jako jedno z trzech pierwszych w Polsce – zaledwie sześć lat po zakończeniu tego Soboru! Jeżeli Sobór nakazał biskupom zakładać seminaria duchowne, to z całą pewnością przyczyniło się do tego doświadczenie Kościoła po reformacji. Chodziło o dostrzeżenie, jak bardzo potrzebna jest formacja duchowieństwa.
Do XX w. seminaria zasadniczo funkcjonowały bez większych zawirowań. Rozmaite kryzysy pojawiły po Soborze Watykańskim II. Nie chcę rozważać teraz ich powodów, ale faktem jest, że zaczęły się one i przybrały dość gwałtowne formy zwłaszcza na zachodzie Europy. Zaczęto wtedy forsować pomysł seminariów metropolitalnych. Nie wydaje mi się to dobrym rozwiązaniem. Każda diecezja ma swoją specyfikę, historię, tradycje i zwyczaje, które nie mogą być sprzeczne z myśleniem Kościoła powszechnego. Ta swoistość zabarwia jednak cały proces formacji przyszłego kapłana. Dlatego najlepiej jeśli biskup ma swoich seminarzystów blisko siebie i może wpływać na sposób przygotowania duszpasterskiego prezbiterów w swojej diecezji.
Seminarium to pupilla oculi episcopi, źrenica oka biskupa. To uczelnia, która ma na poziomie uniwersyteckim proponować refleksję nad objawieniem Bożym, ale równocześnie musi uwzględniać specyfikę lokalnego Kościoła.