– Każdego 22. dnia miesiąca zapraszamy na godz. 18.30 na modlitwę przed obrazem. Gromadzą się przy nim czciciele, wśród nich także klerycy Wyższego Metropolitalnego Seminarium w Warszawie. Śpiewamy specjalną pieśń ułożoną na cześć Matki Bożej. W ostatnich dniach odbyła się instalacja odnowionej ramy i zasłony. Będziemy uroczyście odsłaniali i zasłaniali obraz, tak jak na Jasnej Górze – mówi ks. prałat Wiesław Kądziela. – Ludzie tutaj nie tylko proszą o dobrą śmierć, ale przede wszystkim o dobre życie, które przygotuje ich do odejścia z tego świata – podkreśla ks. prałat.
Nieprzypadkowo właśnie 22. dnia każdego miesiąca gromadzą się czciciele Matki Bożej. – Data nawiązuje do uroczystości Matki Bożej Dobrej Śmierci, która w dawnym kalendarzu liturgicznym przypadała 22 października – wyjaśnia ks. Kądziela.
Kult obrazu Matki Bożej jest żywy, co pokazują liczne wota za łaski uzyskane za wstawiennictwem Maryi, udokumentowane w księdze. Chociażby na klęczniku jest tabliczka wotywna kleryka Rafała, który modlił się o zdrowie dla młodszego brata Pawła. Choroba ustąpiła bez śladu. Z kolei małżeństwo Ewy i Leszka ze Szwajcarii umieściło tabliczkę wotywną za narodziny Krystiana, o co oboje prosili przez kilka lat swojego małżeństwa.
Dzieje obrazu Matki Bożej Dobrej Śmierci sięgają prawdopodobnie XVI w. Król Jan Kazimierz, wielki czciciel Matki Najświętszej, otrzymał wizerunek w darze. Później przekazał go Klaudiuszowi Doiett, prefektowi mennicy królewskiej. Syn prefekta, o. Innocenty, karmelita bosy od św. Mikołaja, ofiarował ten obraz do kościoła karmelitów w Warszawie w 1664 r. Umieszczony w kaplicy, zasłynął szybko łaskami i wielką czcią wiernych.
– Obraz początkowo umieszczono w obecnej kaplicy św. Wawrzyńca i św. Antoniego. Wyjątkowość wizerunku i zasięg kultu podkreślało nawet zdobnictwo bogatsze niż w pozostałych kaplicach – mówi ks. Kądziela. – A ołtarzem i obrazem opiekowało się Bractwo Dobrej Śmierci. Jest ono wzmiankowane dość skąpo w dokumentach pokarmelickich i najwyraźniej wchłonięte przez Arcybractwo Różańcowe, które osiadło w tutejszym kościele w 1826 r. W 1843 r. obraz otrzymał srebrną sukienkę, korony i przykrycie tła z czerwonego pluszu. W takiej postaci dotrwał do 1927 r.
To właśnie wtedy prof. Jan Rutkowski dokonał gruntownej konserwacji obrazu i wykonał również jego kopię. – Po konserwacji obraz był wyeksponowany na Zamku Królewskim w Warszawie. Odkryłem ten fakt, gdy w ręce wpadło mi zdjęcie z lat międzywojennych – stwierdza ks. Kądziela
Oryginalny wizerunek przetrwał początek czasu wojny. Niestety, spłonął w czasie Powstania Warszawskiego wraz z częścią seminarium. Na początku lat 60. postarano się o wykonanie kopii wizerunku Matki Bożej, który jednak nie przypominał oryginału. Nowy rektor kościoła, ks. Wiesław Kądziela, podjął się wówczas mrówczej i niełatwej pracy – poszukiwał dokumentacji, dzięki której istniałaby możliwość odtworzenia kopii. Zaangażował konserwatorów z Wawelu i poznał Magdalenę Piwocką. Ta do rekonstrukcji oryginału zaproponowała Mariana Paciorka z Krakowa, autora konserwacji obrazów średniowiecznych wielu bardzo dobrych kopii.
– Przystąpił do pracy na jesieni 1989 r. i pracował z wielkim zapałem. W połowie musiał jednak przerwać z racji ciężkiej choroby serca. Podczas rozmowy telefonicznej powiedział: „Matka Boska chyba wzywa mnie do siebie. Niech się ksiądz modli za mnie, aby pozwoliła mi ukończyć rozpoczętą pracę”. Choroba malarza ustąpiła po operacji i dzieło zostało szczęśliwie ukończone – opowiada.
W kwietniu 1990 r. obraz przyjechał do Warszawy. Poświęcenie odbyło się 3 maja.
Dziś przed cudownym wizerunkiem, w czasie Mszy Świętej ku czci Matki Bożej Dobrej Śmierci, modli się coraz więcej osób. Niektórzy dziękują, inni proszą, czasami zostawiają kartki z intencjami. Został także przywrócony zwyczaj odprawiania przed obrazem Mszy Świętych prymicyjnych.
Ewelina Steczkowska
|