28 kwietnia
niedziela
Piotra, Walerii, Witalisa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wielki Piątek: Droga Krzyżowa z papieżem (rozważania)

Ocena: 0
3132

Stacja dziesiąta
Jezus obnażony z szat swoich

* (Rozważanie wychowawczyni więziennej)

Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć». Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię (J 19, 23-24).

Jako wychowawczyni więzienna widzę wchodzącego za kraty człowieka pozbawionego wszystkiego: zostaje ogołocony z wszelkiej godności z powodu popełnionych grzechów, z wszelkiego szacunku dla siebie i dla innych. Każdego dnia zdaję sobie sprawę, że jego niezależność kończy się za kratkami: potrzebuje mnie nawet do napisania listu. To te niepewne istoty są mi powierzone: ludzie bezbronni, zniecierpliwieni w swojej kruchości, często pozbawieni tego, co konieczne do zrozumienia popełnionego zła. Chwilami jednak przypominają nowonarodzone dzieci, które można jeszcze ukształtować. Wyczuwam, że ich życie może zacząć się na nowo, podążając w innym kierunku, ostatecznie porzucając zło.

Ale moje siły słabną z dnia na dzień. Chłonięcie gniewu, cierpienia i noszonych w sobie niegodziwości prowadzi do wyczerpania się nawet najbardziej przygotowanych mężczyzny i kobiety. Wybrałam tę pracę po tym, jak moja matka została zabita w zderzeniu czołowym przez chłopca odurzonego narkotykami: postanowiłam od razu odpowiedzieć na to zło dobrem. Ale chociaż kocham tę pracę, czasem trudno mi znaleźć siłę, by ją kontynuować.
W tej tak delikatnej służbie, aby móc podtrzymać wiele istnień, które są nam powierzone i którym każdego dnia grozi katastrofa, sami nie możemy czuć się porzuceni

Panie Jezu, kontemplując Cię odartego z szat, odczuwamy wstyd i zażenowanie. Istotnie, począwszy od pierwszego człowieka, w obliczu nagiej prawdy zaczęliśmy uciekać. Chowamy się za maskami przyzwoitości i tkamy szaty z kłamstw, często ze zużytych łachmanów ubogich, wykorzystywanych przez naszą chciwą żądzę pieniędzy i władzy. Niech Twój Ojciec zmiłuje się nad nami i cierpliwie pomoże nam być bardziej prostymi, bardziej przejrzystymi, bardziej prawdziwymi: zdolnymi do definitywnego porzucenia broni obłudy.

Módlmy się
O Boże, który wyzwalasz nas swoją prawdą, zdejmij z nas szaty starego człowieka, który stawia w nas opór, i przyoblecz nas swoim światłem, abyśmy byli w świecie odblaskiem Twojej chwały. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Stacja jedenasta
Jezus przybity do krzyża
* (Rozważanie księdza oskarżonego, a następnie uniewinnionego)

Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy. A lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym». Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: «Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie». Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: «To jest Król Żydowski». Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju» (Łk 23, 33-43).

Chrystus przybity do krzyża. Ile razy, jako kapłan, rozważałem ten fragment Ewangelii. Kiedy później, pewnego dnia, zostałem przybity do krzyża, poczułem cały ciężar tego drewna: oskarżenie składało się ze słów tak twardych jak gwoździe, podejście stało się strome, na mojej skórze odcisnęło się cierpienie. Najmroczniejszą chwilą było ujrzenie mojego imienia wiszącego na zewnątrz sali sądowej: w tym momencie zdałem sobie sprawę, że, nie będąc winnym, jestem człowiekiem zmuszonym do udowodnienia swojej niewinności. Wisiałem na krzyżu przez dziesięć lat: to była moja droga krzyżowa wypełniona dokumentami, podejrzeniami, oskarżeniami, obelgami. Za każdym razem, w sądzie, szukałem wiszącego krzyża: wpatrywałem się w niego, gdy wymiar sprawiedliwości prowadził śledztwo w mojej sprawie.

W pewnej chwili wstyd sprawił, iż pomyślałem, że lepiej będzie to wszystko zakończyć. Później jednak postanowiłem, że dalej będę księdzem, którym zawsze byłem. Nigdy nie myślałem o skróceniu czasu krzyża, nawet gdy prawo mi na to pozwalało. Postanowiłem poddać się postępowaniu zwykłemu: byłem to winny sobie, chłopcom, których kształciłem w latach seminarium, ich rodzinom. Gdy wchodziłem na moją Kalwarię, spotkałem ich wszystkich po drodze: stali się moimi Cyrenejczykami, znosili wraz ze mną ciężar krzyża, otarli mi wiele łez. Wraz ze mną wielu z nich modliło się za chłopca, który mnie oskarżył: nigdy nie przestaniemy tego czynić. W dniu, w którym zostałem całkowicie uniewinniony, odkryłem, że jestem szczęśliwszy niż dziesięć lat temu: namacalnie doświadczyłem działania Boga w moim życiu. Powieszone na krzyżu, moje kapłaństwo zajaśniało.

Panie Jezu, Twoja miłość do nas aż do końca doprowadziła Cię na krzyż. Umierasz, ale niestrudzenie nam przebaczasz i dajesz nam życie. Powierzamy Twojemu Ojcu niewinnych historii, którzy zostali niesprawiedliwie skazani. Niech rozbrzmiewa w ich sercach echo Twojego słowa: „Dziś ze Mną będziesz w raju”

Módlmy się
O Boże, źródło miłosierdzia i przebaczenia, który objawiasz się w cierpieniach ludzkości, oświeć nas łaską, która wpływa z ran Ukrzyżowanego, i daj nam wytrwać w wierze w ciemną noc próby. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Stacja dwunasta
Jezus umiera na krzyżu

* (Rozważanie sędziego penitencjarnego)

Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha (Łk 23, 44-46).

Jako sędzia penitencjarny, nie mogę przygwoździć człowieka, jakiegokolwiek człowieka, do jego wyroku: oznaczałoby to potępienie go po raz drugi. Konieczne jest jednak, by człowiek odpokutował za zło, które popełnił: nie czynienie tego oznaczałoby bagatelizowanie jego przestępstw, usprawiedliwienie jego niedopuszczalnych działań, które spowodowały fizyczne i moralne cierpienie innych ludzi.

Prawdziwa sprawiedliwość jest jednak możliwa jedynie poprzez miłosierdzie, które nie przybija człowieka do krzyża na zawsze: daje się ją jako przewodnika, pomagając mu powstać, ucząc go zrozumienia tego dobra, które, pomimo popełnionego zła, nigdy całkowicie w jego sercu nie gaśnie. Jedynie poprzez ponowne odkrycie swojego człowieczeństwa, osoba skazana będzie mogła rozpoznać je w drugim, w ofierze, której wyrządziła cierpienie. Chociaż jej droga odrodzenia może być kręta, a zawsze czai się ryzyko powrotu do zła, to nie ma innych dróg, by starać się odbudować historię osobistą i wspólną.

Surowość osądu wystawia nadzieję w człowieku na ciężką próbę: dopomożenie mu w refleksji i zadaniu sobie pytania o przyczyny jego działań, może stać się okazją do spojrzenia na siebie z innej perspektywy. Aby to jednak uczynić, trzeba nauczyć się dostrzegania osoby kryjącej się za popełnionymi przestępstwami. Czyniąc to, można czasami dostrzec perspektywę, która może wzbudzić nadzieję w osobach skazanych, a po odbyciu kary, zwrócić je społeczeństwu, zachęcając ludzi do przyjęcia ich z powrotem, być może po tym, jak kiedyś je odrzucili.

Ponieważ my wszyscy, nawet gdy jesteśmy skazani, jesteśmy dziećmi tej samej ludzkości.

Panie Jezu, umarłeś z powodu przekupnego wyroku, wydanego przez niegodziwych sędziów, przerażonych niepohamowaną siłą Prawdy. Powierzamy Twemu Ojcu funkcjonariuszy państwowych, sędziów i prawników, aby byli uczciwi w wypełnianiu swojej służby na rzecz państwa i jego obywateli, zwłaszcza tych, którzy cierpią z powodu ubóstwa.

Módlmy się
O Boże, królu sprawiedliwości i pokoju, który w okrzyku Twego Syna przyjąłeś krzyk całej ludzkości, naucz nas nie utożsamiać osoby z popełnionym złem i pomóż nam dostrzec w każdym człowieku żywy płomień Twojego Ducha. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter